kilmax napisał(a):.....Kilmax nie umie jasno odpowiedzieć na pytanie, co rozumie pod pojęciem "psychiczny gej". Faktem jest, że długo myślałem o sobie w kategoriach geja. Seksualne pożądanie mężczyzn było moją namiętnością. Lecz nigdy nie byłem w związku z facetem. Aż tu niespodziewanie do głosu doszła moja wielowątkowość i w zdecydowany sposób pokierowałem moją przyjaźnią tak, że się pobraliśmy. Jesteśmy blisko siebie, ale raczej nie sklejeni. Oboje, każde po swojemu dążymy do prawdziwości naszej bliskości. Czuję się w tym związku spełniony.
Zawsze myślałem o sobie: -"gej". Namiętności pozostały, a życie weryfikuje mnie odwrotnie. Może jakoś nie nadążam. Może mój kryzys dotyczy tożsamości.....
taaa... istna literatura i to jeszcze w zagmatwany sposób napisana...
ale wiesz co? mam co nieco doświadczenia w tych kwestiach i powiem Ci bardziej po prostu, czyli jak to mówią krótko i węzłowato:
to bujda, że jesteś spełniony w związku z kobietą, skoro twierdzisz, że odczuwasz w dalszym ciągu namiętności homoseksualne...
a cała Twoja historia wydaje mi się w sumie dosyć prosta - tak przynajmniej przeczuwam... mam wrażenie, że za tą życiową komplikacją stoi po prostu Twój brak odwagi do skonfrontowania się z własną orientacją, ale już nie tylko "w głowie" i teoretycznie, ale po prostu praktycznie w życiu...
według mnie Ty się czegoś boisz i nie akceptujesz w sobie w obszarze swojej seksualności - z kobiety zrobiłeś sobie rodzaj koła ratunkowego i przystosowałeś się do takiej sytuacji do tego stopnia, że nawet wydaje Ci się, że jesteś spełniony... a jednak to nieprawda!!! - bo Ty piszesz tutaj a Ona czeka na jakieś Twoje pełniejsze i bardziej jednoznaczne określenie się, bo najwidoczniej też czuje, że coś jest nie tak... - coś jest niejednoznaczne, podświadomie udawane, zagmatwane i nierozwikłane szczerze... sama INFORMACJA o tym, że masz takie skłonności, to przecież dla partnerki tylko źródło niepokoju i co najmniej dyskomfortu... no bo cały czas gdzieś w głębi siebie najprawdopodobniej myśli sobie: - a może ja żyję z gejem i może on po cichu przeżywa inne pragnienia a ja jestem tylko jakąś namiastką czy zastępstwem tego, czego naprawdę On pragnie... może nigdy nie czuł do mnie takiej namiętności jaką poczułby do mężczyzny, gdyby odważył się zrealizować swoje pragnienia... a na dodatek... może jeszcze się kiedyś odważy i doświadczy czegoś, co sprawi, że ode mnie odejdzie...
klimax, moim zdaniem Ty sam siebie podświadomie oszukujesz a przy okazji oszukujesz też "nie chcący" tą kobietę... tak obstawiam tak na mojego czuja i na podstawie tego czego nauczyło mnie życie... nie twierdzę, że tak jest na pewno - mogę się mylić, ale raczej obstawiam, że jest tak właśnie jak piszę a Twoje w swoisty sposób mętne wypowiedzi są odzwierciedleniem chaosu i niejednoznaczności wewnętrznej... oraz możliwe, że całkiem jeszcze nieświadomego samooszukiwania się... a jednak coś budzi się w Tobie, bo napisałeś tutaj i coś Cię wewnętrznie gnębi... puszka pandory z lekka uchyliła swoje wieko... bój siem bój, bo dopiero się zacznie, jeśli odważysz się na kolejne parę kroków dalej...