Nusiu, ten wątek jest dla mnie osobiście trudny, ponieważ jestem ofiarą wykorzystania seksualnego przez matkę.
Ale zacytuję Ci fragment książki napisanej przez bardzo znaną terapeutkę zajmującą się tematem wykorzystania seksualnego. Dotyczy zniekształcenia myślenia u ofiar wykorzystania czyli skutków urazu :
"(...) mają skłonność, by wierzyć w następujące
absurdy:
-wykorzystanie było winą dziecka, bo zachowywało się prowokująco (behawioralne samoobwinianie się), bo jest złe, zepsute ( charakterologiczne obwinianie się) czy nawet bo należy do pewnej kategorii (np. dziewczynek lub kobiet, które "budzą w mężczyznach drapieżcę");
- jeżeli ciało dziecka reagowało podnieceniem na molestowanie przez napastnika, znaczy to, że dziecko samo chciało seksu i dlatego to ono ponosi odpowiedzialność za swoje wykorzystanie;
- jesli w czasie nadużycia dziecko wpadało w odrętwienie bądź dysocjowało, zamiast aktywnie walczyć z napastnikiem, oznacza to, że chciało, by on je nadal molestował;
- to dziecko jest odpowiedzialne za to, że nie powstrzymało napastnika, że dopuściło do nadużycia;
- sprawca nie był w stanie kontrolować swojego zachowania;
- napastnik nie jest winien wykorzystaniu, gdyż podlegał akurat stresowi, był chory czy miał jakiś problem;
- sprawca wcale nie zamierzał skrzywdzić ofiary;
- dziecko było odpowiedzialne za to, żeby seksualnie lub uczuciowo troszczyć się o sprawcę;
- ofiara przesadza ze swoimi reakcjami na wykorzystanie, nic się właściwie nie stało;
- trzeba by ofiara o wszystkim zapomniała i zajęła się swoim bieżącym życiem;
- ofiara powinna przebaczyć sprawcy i to jej wina, jesli nie potrafi się na to zdobyć.
Jeżeli wierzysz w coś z tego, co powyżej - to uwierz, to jest absurd.