Morton napisał(a):Na kanapie przytuliłem go.
Znowu emocje, których nie rozumiem. Potrzebowałem bliskości, czułem się samotny, chciałem zobaczyć jak to jest przytulić chłopaka na dłużej. Chyba podświadomie do tego dążyłem od dawien dawna, gdyż ogólnie nigdy żaden mężczyzna (łącznie z rodziną) nie przytulił mnie na dłużej niż pół sekundy. Teraz jak to wspominam w ogóle nie czuje tej przyjemności, nie mogę zrozumieć i przypomnieć sobie tego uczucia. Ale wiem, że kiedy go przytuliłem to zatonąłęm całkowicie w tym przytuleniu. Z czystej ciekawości i zwierzęcych impulsów pociągnąłem to dalej i noc skończyła się na stosunku oralnym. Podczas tego stosunku nie było mnie w tym pokoju, nie wiem jak to możliwe. Nie było mnie tam. Zupełnie nic nie czułem. Nawet przyjemności, którą czułem przy przytuleniu. Pamiętam, że on doszedł i poszedł do domu, a ja czułem się jakoś tak dziwnie, nie miałem orgazmu, siedziałem na fotelu i patrzyłem w ścianę. Tak zleciała mi cała noc. Rano jakoś się otrząsnąłem i poszedłem do kościoła, była akurat niedziela. Wyspowiadałem się. Ciągle tkwiąc w jakiejś takiej aleksytymii. Pod wieczór dostałem ataku paniki, nigdy wczesniej nie przytrafiło mi się coś takiego. Stwierdziłem, że na pewno zaraziłem się HIV. Panika stała się nie do zniesienia, właściwie to chciałem uciekać ale nie miałem dokąd.
Cześć Morton! - że tak powiem, miło Cię widzieć ponownie...
(oczywiście nie dlatego miło, że się znowu borykasz z problemami... )
A wiesz, że mnie się całkiem podoba to co zaszło w Twoim życiu - to znaczy podoba mi się fakt, że w ogóle wreszcie TO zaszło, miało miejsce... I najwyraźniej (w moich oczach) wygląda na to, że odczucia jakie miałem w stosunku do Ciebie się potwierdzają - przeczytałem dzisiaj cały Twój wątek od samego początku...
Powiem Ci jak ja to widzę - to co zaszło obecnie.
Otóż fajnie, moim zdaniem, że przytuliłeś się wreszcie do mężczyzny i poczułeś jak bardzo Ci z tym dobrze... Według mnie, to krok do przodu i pewne konkretne, ważne, osobiste doświadczenie dla Ciebie...
Niefajne natomiast okazało się to co zaszło dalej - ale po części sam sobie jesteś trochę winien, bo po przemiłym słodkim przytulaniu, w którym zatonąłeś duszą i ciałem... zdecydowałeś się następnie, jak sam piszesz, na fali zwierzęcych instynktów i ciekawości na akt seksualny... Już w jego trakcie czułeś jakiś rodzaj odlotu i mnie osobiście łatwo zrozumieć dlaczego... Otóż po całej przemiłej przyjemności przytulania się z tamtym chłopakiem (przyjemności ludzkiej, homoseksualnej, połączonej z pewną dozą czułości, ciepła i bliskości...) zdecydowałeś się na homoseksualną zwierzęcość na fali popędu i ciekawości... I co się okazało? Ano kontrast tych dwóch doświadczeń okazał się dla Twojej psychiki i emocjonalności drastyczny i destruktywny! Morton, najwyraźniej jesteś nie tylko, jak mi się od początku zdaje, homoseksualnym facetem, ale również facetem niewyrobionym emocjonalnie acz wrażliwym i dosyć delikatnym psychicznie.... To całkiem miłe w moim odczuciu... i może nawet próbowałbym tym zainteresować się bliżej... gdyby nie fakt, że mam już również miłego, fajnego chłopaka, na którym mi zależy...
Najwyraźniej ostry przeskok jaki sobie zafundowałeś - od czułego miziania i zatonięcia wzajemnie we własnych delikatnych objęciach... do konkretnego dosadnego aktu seksualnego z praktycznie obcym Ci chłopakiem, który po wszystkim wciągnął gacie na tyłek i poszedł sobie... nie okazał się dobrym pomysłem dla kogoś takiego jak Ty. Czyli... nie tak szybko, moja rybko... Nie taką drogą, nie w taki sposób, nie w takim tempie, okolicznościach i scenografii, że tak powiem, gdyż Twoja konstrukcja psychiczna i Twój osobisty świat emocji i uczuć (plus Twój obszar dochodzenia do akceptacji siebie samego jako geja, oswajania się i zaakceptowania bez szoku aktów homoseksualnych, itd...) wymagają od Ciebie najwyraźniej dużo bardziej delikatnego i ludzkiego podejścia do tych spraw niż proste oddanie się zwierzęcemu instynktowi i ciekawości...
Moim zdaniem dużo więcej już teraz wiesz o sobie i dostrzeż to we właściwy sposób - korzystny dla Ciebie! Choć za wiedzę tą zapłaciłeś dosyć wysoką cenę... Obserwuj swoje wnętrze i odczucia a swoje działania i czyny dostosowuj do własnej wrażliwości, którą staraj się poznawać. To chyba najlepsza droga dla homoseksualnego faceta, na progu wchodzenia w świat swojej odmiennej orientacji - faceta jak mi się zdaje sympatycznego, wrażliwego i całkiem interesującego, choć jak my wszyscy nie wolnego od pewnych wad i słabych obszarów...
ściskam Cię serdecznie - po gejowsku czyli homoseksualnie, acz jeno po przyjacielsku...
p.s.
psychologa, o którym napisałeś, wcale bym nie przekreślał, mimo że zrobił on błąd, który moim zdaniem nie polegał jednak na tym, że podzielił się z Tobą swoim doświadczeniem (bo to uważam za cenne i wcale nie szkodliwe, mimo że faktycznie odbiegające od sztywnych standardów, w szczególności w terapii analitycznej), a błąd ten polegał natomiast na tym, że podzielił się z Tobą osobistym doświadczeniem w niewłaściwym dla Ciebie momencie - wtedy, kiedy nie byłeś jeszcze na to gotowy, i wywołało to w Tobie trudne do zniesienia i nieprzyjemne uczucia, zamiast Ci pomóc... całkiem podobnie jak w przypadku seksu (oralnego), który tym razem już Ty sam sobie zafundowałeś zupełnie nie w porę... ale teraz już możesz uważniej siebie obserwować i bardziej świadomie kierować swoimi sprawami - samemu sobie na przykład nie fundować przedwcześnie zbyt daleko posuniętych doświadczeń seksualnych, w niekorzystnym dla Ciebie kontekście sytuacyjnym... a psychoterapeucie zawsze możesz przerwać i poprosić by wziął na wstrzymanie ze swoimi zwierzeniami, gdyż najpierw chciałbyś porozmawiać o tym, czy o tamtym, z czym w pierwszej kolejności czujesz potrzebę się uporać i nie powinno to przekroczyć granicy Twoich aktualnych możliwości, sił i odwagi, na jaką potrafisz się na danym etapie zdobyć... nie powinno to także a może przede wszystkim, gwałcić Twojej wrażliwości i łamać jej normalnych, ludzkich granic.... - normalnych, nawet jeśli homoseksualność, jako taka być może nie jest tak do końca normalna.... a może jest i może jest to jedynie całkiem prosta i oryginalna... odmienność psychoseksualna...?? - któż to wie, i kto da sobie za to rękę uciąć... mamusia Twoja, na przykład...hem?
bardzo miło, że się wyspowiadałeś... hi, hi... chociaż bozię prawdopodobnie niewiele obchodzi Twój osobisty seks oralny, analny czy jaki tam jeszcze... ale może się mylę??? a nuż siedzi tam jednak w Niebiesiech i przez lunetę pogląda z zaineresowaniem na Twój... zgrabny tyłeczek??!!