widzę, że nasza pasja polemiczna zaczyna monopolizować ten temat na forum.
:) Ale do rzeczy:
1.
Napisałeś następująco:
Kościół Katolicki nie tłumaczy tego w ten sposób, to musi być dowolna interpretacja kogoś innego. Rozmawiałem ze znajomym księdzem i mi to bardzo dokładnie wytłumaczył. Kiedy pojawiła się taka interpretacja że chodzi tu o prostytucję, bibliści sięgnęli do rękopisów i udowodnili, że określeniom "mężczyzn współzyjących ze sobą" i 'prostytucja' odpowiadają dwa odmienne sformułowania. Więc fakt, że w tym fragmencie idzie o prostytucje homoseksualną jest tylko i wyłącznie nadinterpretacją; sprzeczną z oficjalną nauką KK. Pewne odłamy protestanckie są innego zdania...
Zupełnie się z tym nie mogę zgodzić. Interpretacja wyrażenia "mężczyźni współżyjący ze sobą" jako prostytucji homoseksualnej polega na tym, że
wyrażenie to zostało przetłumaczone z greckich słów
ARSENOKOITAI i MALAKOI.
Słowa te mają wiele znaczeń: rozwiąźli moralnie, masturbatorzy trwoniący swoje mienie, chłopcy i ich partnerzy pederaści, mężczyźni uprawiający PROSTYTUCJĘ świątynną obsługujący mężczyzn i kobiety, mężczyźni zarabiający na osobach starych.
W różnych tłumaczeniach Biblii pojawiają się różne wersje, niezależnie od daty przetłumaczenia.
Co więcej, obok etymologii słowa ważna jest także jego interpretacja i znaczenie dla ówczesnych. W tamtym czasie słowo homoseksualista nie istniało, zatem nie można mówić o oczywistym potępieniu dla homoseksualizmu we współczesnym tego słowa znaczeniu. Słowo to prawdopodobnie odnosi się do seksualnego wykorzystywania lub pederastii w relacjach między osobami płci męskiej. Praktyki te zaś powszechnie uważano za naganne w Cesarstwie Rzymskim pierwszego wieku.
Takie badania translacyjne i historyczne skłoniły wiele kościołów do zmiany wykładni, bowiem rzucają nowe światło na całą sprawę.
Słowa te można wpisać w wyszukiwarkę, jest wiele artykułów na ten temat, powstała nawet monografia.
Tak czy inaczej - niech każdy oceni to SAM i wyrobi sobie WŁASNY pogląd.
2.
Nie ma przymusu, każdy ma wolną wolę i może przyjąć Boży plan, plan zbawienia albo go odrzucić i iść własną drogą. A co to jest sumienie? To głos Boga i w oparciu o Boże objawienie jest ono kształtowane. Natomiast bez tego to już jest takie 'widzimisię'.
Nie wiem dlaczego tak ciężko Ci zaakceptować, że ktoś może przyjąć i realizować Boży plan inaczej niż głosi to KK. Skąd wiesz, że akurat interpretacja KK jest tą bożą interpretacją? W ogóle jakiekolwiek przekonanie o bezwzględnej słuszności i uniwersalności danej interpretacji wydaje się być niedorzeczne. Zresztą sam KK wycofał się w 1962 roku z twierdzenia, że zbawienie jest niemożliwe poza kościołem.
3.
Co do Listu do Rzymian. Dla mnie pozostaje to w dalszym ciągu apoteozą tolerancji i szacunku dla innych poglądów oraz postępowania zgodnie z własnym sumieniem. Piszesz, że spór dotyczył tego, które zasady realizować - te ze ST czy z NT. Różnice między ST a NT są dość znaczne, na tym tle istniało wiele konfliktów religijnych w dobie reformacji ale też nie tylko wtedy - a wszystko szło o INTERPRETACJĘ.
4.
Pewnie że nie są to jedyne zasady, jest ich mnóstwo i każdy może wybierać co chce. Ale bez wmawiania i własnej interpretacji, że czyny homoseksualne w nauce KK są dozwolone, że pismo sw je dopuszcza.
Nie przypominam sobie, aby ktoś napisał, że KK pozwala na czyny homoseksualne - nie wiem czemu tak piszesz.
A Pismo to inna sprawa - bo są różne interpretacje patrz punkt 1.
WNIOSEK:
Poznaliśmy swoje przekonania. Nie musimy się w nich zgadzać ale uszanujmy je. Ja Twoje a Ty moje. W końcu pochodzą one z naszej decyzji i są zgodne z naszym sumieniem.
Pozdrawiam,
e.