Witajcie.
Mój chłopak onanizuje się podczas snu. Nie wiem, czy dzieje się to co noc. Natomiast kilka razy zdarzyło mi się przebudzić i za każdym razem on to wówczas robił.
Przeczytałam już jakieś informacje nt temat, ale nie wiem, czy w naszym przypadku nie mam do czynienia z poważnym problemem.
Bo...my nie kochamy się za często. Jak na nasz staż (jesteśmy razem ok 8 m-cy, oboje mamy niewielek ponad 30 lat) częstotliwość kochania się 1x w tygodniu to chyba estremalnie mało?
Od dawna zastanawiałam się nad tym, czy jestem dla niego wystarczająco atrakcyjna, skoro jego popęd seksualny spadł prawie do zera.
Nie wiem, co mam zrobić z tym nocnym onanizowaniem. Zaczynam dochodzić do wniosku, że woli się masturbować niż kochać ze mną.
Jeśli chodzi o nasz związek to wydaje mi się, że między nami jest naprawdę wszystko w porządku. Jest zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, docenienie, uczucie, czułośc, intymność itp. Wg mnie to, że on nie potrzebuje się kochać ze mną częściej nie wynika z tego, że mamy jakieś problemy/ niedopowiedzenia. Jest ok. On wyznał mi, że mnie uwielbia i wiem, że czuje się ze mną szczęsliwy. Więc w kwestii jakości naszego związku na razie nie ma do czego się przyczepić.
Ale ja zaczynam popadać w jakieś obsesyjne myślenie, że on mnie nie pragnie bo go nie pociągam.
Co gorsza obawiam się, że nawet jeśli ja fizycznie mu nie do końca pasuję to i tak mi tego nie powie. Już raz na ten temat rozmawiałam i niby wszystko było w porządku.
Intuicja mi ciągle podpowiada, że jest coś na rzeczy, skoro młody, zdrowy facet prawie w ogóle nie uprawia ze mną seksu, ale okazuje się, że potrzeby seksualne ma normalne skoro często bawi się sam.
Nie mam pojęcia jak ugryźć ten problem :/