przez Krasnoludek » 29 wrz 2010, o 19:12
A ja jestem z kimś już ponad 3 lata i na samą myśl o spotkaniu wali mi serce.
Może to dlatego ze nie mieszkamy razem i jeszcze się nie "hajtamy" ( z przyczyn zawodowo ekonomicznych itp). Nie widujemy się tez codziennie. Ja uważam ze można się sobą cieszyć nawet po 10 latach. Stale wzniecać ogień który kiedyś się zapalił.
Jak?? Nie ma gotowych recept.
Po prostu by szarość dnia nie zabijała uczucia., tak wiem, łatwo "gadać" że jak tu praca, obowiązki, dzieci itp itd. Ale chodzi o to by celebrować razem spędzane chwile a nie razem tv oglądać i zasypiać jak "stare dziady" przy wiadomościach! Np w soboty wychodzić gdzieś razem, pić dobre wino itp itd
W nowych osobach dostrzegamy coś, co kiedy dostrzegliśmy w naszym partnerze/partnerce te 10 lat temu a teraz, po 10 latach o tym zapomnieliśmy.
Spróbujmy sobie przypomnieć co w nas wzbudziło w stan zakochania kiedy poznaliśmy tego naszego stałego partnera/partnerkę i spojrzeć na niego tamtymi oczami a nie wciąż tylko na stos koszul do prasowania czy stos garnków w zlewie. Przecież nam się tak szalenie podobał kiedyś. Dlaczego teraz się nam nie podoba?? Zestarzał/a się? Charakter ma bardziej zrzędliwy? Nowo poznana osoba wydaje się nam fascynująca bo to COŚ NOWEGO, A RACZEJ KTOŚ. ale po tych 10 latach patrzyliśmy na nią tez przez pryzmat znudzenia. Jeżeli miłość jest prawdziwa to wiele zniesie.