witam
po krotce.. moj syn od zeszlego piatku jest w osrodku uzaleznien. kokaina marichuana.
za miesiac wychodzi. nie byl jeszcze na dnie ,na szczescie w pore zareagoalismy z mezem i dostal ultimatum leczenie albo oddalamy sie od ciebie i zostajesz sa,- wybral leczenie
po krotce powiem ze moj syn ma bardzo slaba silna wole , jes ulegly i slaby psychicznie. w ostatnim roku wiele rzeczy sie wydarzylo w jego zyciu- otworzylismy restauracje, dziewczyna syna zaszla w ciaze, urodzila sie coreczka, zycie u nich nie ukladal im sie, w restauracji wieczne pretensje do niego o brak odpowiedzialnosci, zawalanie itp... no i tu chyba byl problem- brak miejsca , w ktorym syn czulby sie spelniony, potrzebny, doceniony.... pisze to by naswietlic panstu jakim jest czlowiekiem.
jest w osrodku dzwonilam przed paroma minutami- jest ok, otwiera sie, wspolpracuje, ma niska samoocene i wiare w siebie i stad moje pytanie..Jak zyc dalej?
jak mamy podchodzic do syna, czy dac mu jeszcze pare dni wolnego od obowiazkow czy moze od razu powinien wrocic do codziennych zadan, ma mieszkac z nami i swoja dziewczyna i dzieckiem czy moze osobno? mozemy wspominac przeszlosc dot. narkotykow czy to ma byc temat tabu? czego unikac? jakich rozmow?
jak zyc ? prosze o pomoc wszystkich , ktorzy mieli , maja podobny problem
dziekuje agata