czasem jestem tak zdenerwowana,zrozpaczona i bezsilna,ze mysle ,ze za chwile zwariuje...wszsytko przez te klotnie nasze ,ktore zaczynaja sie od jego picia.poprzez moja zlosc i reakcje na jego kolejne picie.w czasie naszych klotni on przewala nasze cale zycie;co to ja powiedzialam ,co zle zrobilam ,ze rodzina buntuje ,ze na mame mowie zdrobniale mamus,ze brat taki i sie wtraca,ze wszyscy od niego tylko mieli korzysci.....wiele by wmieniac i pewnie wszystkiego nie zdolam....prosze by tego nie robil,nie powtarzal tych bzdur,by nie wracal w przeszlosc az tyle lat.ale te moje prosby i ogromny bol.moj placz a nawet zachowuje sie jak histeryczka!(straszne!)nic nie daje!!!!!
powiem nawet-on z tego jakby czerpal sile!!!!!!odpycha mnie jak tredowata.traktuje jak takiego zapchlonego kundla!nie jestem dla niego czlowiekeim.
wstyd mi strasznie za moje takie beznadziejne zachowanie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!nie potrafie inaczej.mimo tego ,ze obiecuje sobie-ja ci pokaze!!!!!!tym razem nie ujrzysz mojej zadnej lzy..bede twarda i nieugieta przy swoich racjach!!!!!!!!
niestety....na obietnicach sie tylko konczy.....i zaczyna sie od nowa...placz...bol.......zezsilnosc.........i moj wstyd...............................