Witam,
potrzebuję Waszej pomocy...
osób które cos na ten temat wiedzą...
nie wiem jak zacząć...
jestem trochę roztrzęsiona choć udaję że wszystko jest ok.
od roku spotykam się z mężczyzną - alkoholikiem. Wiedziałam o tym od początku.
Wtedy był od 3 lat trzeźwy.
pół roku temu napił sie pierwszy raz i tak co pare tygodni scenariusz się powtarza.
mieszkamy w roznych miastach, a co za tym idzie spotykamy się w weekendy.
po jego upiciu jak w letargu czekałam końca pracy by pojechać do niego - pijanego.
wytrzymać noc z pijanym i pomóc wytrzeźwieć na tydzień góra 3 tyg....
Wiem jestem wspołuzależniona...
czuje się winna że on pije,bo jestem złośnicą i nie wytrzymuje "ego stanów"kiedy jest trzeźwy... dochodzi do kłótni, wykrzykuję mu mnóstwo okrucieństw i .. potem... jak teraz mam wyrzuty sumienia... i poczucie że to moja wina że się upił.
od środy jest pijany.
cały dzien walczyłam żeby nie pojechać do niego
torba spakowana w samochodzie żeby prosto po pracy móc jechac do niego "ratować GO"...
nie pojechałam...
i nie wiem...
nie radze sobie bo przecież jakbym pojechała już jutro trzeźwiałby ...
proszę napiszcie...
czy dobrze robię ...
jak mu pomóc...
jak pomóc sobie ...