elo..

Problemy związane z uzależnieniami.

elo..

Postprzez Forsaken » 13 paź 2011, o 02:41

Na poczatek cos o sobie... Jestem tu recydywa - kiedys juz rozkminialem na tym forum siebie samego oraz zawilosci zycia w tej pogmatwanej rzeczwistosci. Dla tych ktorzy mnie znaja, wielkie ELO! A dla tych co nie mieli zaszczytu, krotkie wprowadzenie:
Jestem dosc nietpowym kolesiem.. Moze nie wyrozniam sie za bardzo z tlumu, ale jesli juz to tylko na plus... maly plus, a jednak plus... oczywscie, nie inaczej...
Przez wiekszosc ludzi jestem lubiany, tak mam... przez wszystkich podziwiany, no coz, bywa... i nienawidzony czasami...
Kiedy ktos mnie poznaje, odnosi zawsze bardzo pozytwne wrazenie - czasami moja "slawa" mnie wyprzedzi - wtedy bywa roznie. Ale i tak kazdy reaguje: "Wow, ale zjawsko!" I podziwiaja... I podoba im sie to co widza, bo widza ze to jest dobre. A za to inni nienawidza tego co widza... bo widza ze to jest dobre..... to zazdrosc zaczyna w ludziach wzbierac i zawisc - najgorsze uczucia. Wtedy tez bywa zlosc, i zdaza sie ze bywa agresja... Nie dziwie sie - latwiej zaakceptowac kogos takim jakim jest, kiedy mozna poczuc sie od niego lepszym... I przemysl to sobie...

Jak cie ktos poznajea to zaraz patrzy na to co posiadasz, czym sie zajmujesz, co umiesz... I na tej podstawie cie oceniaja - czesto jakze nieslusznie... I widze ze niektorzy zwracaja bardziej uwage na przymioty charakteru, takie jak chocby poczucie humoru, czy ponadprzecietna inteligencja. Labo ludzie ze starszego pokolenia - oni znowu, cenia sobie bardziej w czlowieku wyczucie taktu i elegancje. A wszyscy znajduja we mnie to co cenia i co ich sercu jest drogie. I stawiaja mnie za wzor do nasladowania mlodym... A mlodzi i tak widza we mnie kogos innego - ziomka, ktory wyslucha, zrozumie, pomoze jak trzeba. Widza mnie inaczej wkazdej grupie, w kazdym srodowisku jestem... swoj... dorby ziom... porzadny czlowiek... czasem wrecz, klejnot - wyjaktowa osoba... Ci ktorzy tak mysla myla sie najbardziej...
Bo to wszystko to jedynie maska... Tylko pozory... Ja jak kameleon dopasowuje sie do otoczenia - i zamiast byc soba jestem uciesnieniem cudzych fantazji. I oczywiscie kazdym mylsi ze mnie zna. I kazdemu sie podobam takim, jakim jestem - a jestem wlasnie tym co mu sie podoba. Wszyscy mysa ze wiedza jaki naprawde jestem... A skoro ja sam tego nie wiem, jakze by oni mogli? To ze ktos jest elegancki nie oznacza ze jest wartosciowy, to ze jest inteligentny nie znaczy od razu ze dobry - tak wlasciwie to intelgencja predestynuje wrecz do bycia szuja, do wykorzystywania swego talentu by sobie zycie ulawic, kosztem innych, tych mniej inteligentnych... Ale to akurat nie ja - ja jestem porzadny. Jestem dobrym czlowiekiem i ciesze sie ze moge tak o sobie powiedziec... Ale to zupelnie inna historia... Tak druga zaczyna sie tam, gdzie sie konczy oficjalna - ta ktorej kazdy ma swoja wlasna wersje, nie chcac sie wglebic by poznac inna. Tam wlasnie zaczyna sie moja wlasna wersja - diametralnie odmienna od tej wymodelowanej na potrzeby sytuacji... Od tej na zewnatrz, od tej co widza i oceniaja inni. To co widza we to wszystko to tylko fasada... To jest to chca widziec, to co sam im pokazalem, wiedzac co im sie spodoba...
Zadna z cech mi przypisawynych nie definuje mnie jako czlowieka. Kazdy ma swoja ciemna strone, tak jakzawsze sa dwie strony medalu... I wydaje mi sie ze choc awers blysczy jak diament, to rewers jest w moim przypadku jest wyjatkowo mroczny... A moze to wlasnie dlatego taki jest...
Niewiele z osob ktore mnie znaja wiedza z czym sie tak naprawde borykam... A ci co wiedza, ci juz mnie nie podziwiaja tylko po ludzku wspolczuja i zwyczajnie sie martwia. I chyba maja powody do tego, bo codziennie ide spac pijany, bo codziennie jedym prochem niweluje dzialanie drugiego, by rano ponoqniw wrocic do tego pierwszego. Odzwyczailem sie juz od zycia, od spania, od jedzenia.... Stac mnie na wszystko, na trufle i kawior, a nigdy nie bylem tak czesto glodny jak ostatnimi czasy. Nigdy nie znajdowalem tekiej radosci w zjadzeniu kromki chleba ze smalcem. Nie pamietam juz, nie znam, normalenego zycia. Takiego jakie wy znacie - stworzylem sobie za to atrape zycia... I oszukuje sam siebie ze wszystko jest w porzadku, ze tak wlsanie wyglada normale zycue... tzzn prawie tak... Ale prawie robi wieka roznice... "Na wspolnejq" to tez prawie zycie, a jednak jak rozne od rzeczywistosci.
Kazdy dzien zaczynam od kreski... Zamiast sniadania... Chodz wiem ze nie zjem nic przez kolejne godziny. #
Potem poprawka... Juz nie jestem glodny... Juz jestem obudzony... Pobudzony... Aktywny... Hiper-aktywny... Juz poludnie... Godziny mijaja... Wkreta glupia, czas pisac do szefa... chory jestem... Musialem isc do banku, do mechanika, elektryka, hydraulika...
Zalatwione... Bede po lunchu...
I juz jest po lunkchu... A ja wciaz w domu... szybko, szybo - bo cie ziom wyjebia....
I lece... i biegne... i jeszczae tylko... wez klucz, wez komorke, wez sluchwaki, wez papiery, gdzie sluchawki, teraz klucze, wszystko jest... wychodze... papierosy... musze wrocic..... sa, juz dobrze - lece biegiem... zapalniczka...
znow na gore... mam, mam wszystko.. ide na dol.... dokumenty.. Sral to pies... jade... szybko... jade... jade..
Jestem w pracy - co za ulga. Wszystko gra tylko zegar sie szyderczo usmiecha....
No i jestem... Juz pracuje juz zasuwam, tylko czegos mi brakuje.
Wiec walcze ze soba... I nie chcem poprawiac.... ale sily nie mam w sobie ni energii ani krztyny...
Wiec poprawaiam.... I ogladam sie w lustrze czy nie widac... I jest git - i wszysko gra... I wszystko jest pieknie tylko twarz jaby nie moja - wystraszone jaby oczy i szalenstwo w nich sie w nich czai kiedy w lustrze sie przegladam.
I juz wiem ze znuwu nie zjem a zoladek przyklejony do kregoslupa juz nawet nie burknie.
I siadam i robie i myle, rozkminiam i mitingi gdzie przysypiam i upomnienie od szefa za zawalony ranek...
Potem walcze by robic, by robic powoli, by isc wolno do przodu a nie we wszystkie strony sie miotac. I przegrywam... I biore znowu - i jeszcze jedna malutka... zeby zaczac dzialac i zeby choc poczuc ten odor, po ktorym szarpie na zyganie. Jak sie jedzie na tym od lat to organizm sie broni. I dziala i dzialam i ide do przodu i nadrabiam konkretnie i robie sobie przody. I ciesze sie tym prze chwile. Bo wiem ze jutro znowu bede za pozno...
A zoladek wciaz boli i wspomina czas kiedy to trzy dni temu dostal burgera zamiast butelki piwa...
To moja codzienna walka - pokonac mdlosci, odruch slabosci.... Ulegnac slabosciom. Przelknac gorzka pigulke, by dzien mional jak jedna sekund i by nadrobic tyly ze wczoaj... sekunda minela
I tak godziny minely - teraz moge juz jechac do domu... Wyciszyc nerwy, zabic sumienie, pomieszac sobie w glowie... I zaponiec, jaki ze mnie okropny narkoman....
I mozna juz lolka zapalic i sie wyciszyc i poudawac przez chwile ze sie ma normalne zycie i ze inni maja mi czego zazdroscic...
Tak mi mijaja dni i lata - wszystko sie kreci wokolo, dni leca jak seundy, minuty wleka sie jak godziny. Staje na glowie zeby ogarnac codziennosc... by o sibie w koncu zadbac, By sie najesc i wyspac.... ze srednim skutkiem...
Zycie ucieka, lata mijaja... Los laskawa reka daje mi wszystko o czym inni marza cale zycie, a ja lece po bandzie...

Juz raz stracilem wszystko, dokladnie w ten sam sposob... Taka roznica ze teraz jestem sam...
I to daje mi nadzieje i wiare w powodzenie... To ze nikt teraz nie wbije mi noza w plecy gdy bede toczyl ten boj o moje zycie i NORMALNA przyszlosc.
Mam cztery nalogi do pokonania, od papierosow az po twarde dragi - nie latwe zadanie... Lecz wiem ze mam tez cale zycie do wygrania...Mam marzenia i chcem je zrealizowac... Mierze wysoko, ale zeby o to powalczyc najpierw musze pokonac siebie, swoje wslane slabosci... I wiem ze, z Boska pomoca, dokonam tego...
Wszystko jest w zasiegu reki.... Teraz.... Teraz jest czasem mocy... Tak... Wiem ze dam rade :)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez mahika » 13 paź 2011, o 09:03

Forsaken :)
:serce2:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: elo..

Postprzez Abssinth » 13 paź 2011, o 10:34

ehhhhh stary....
...ile ja znam takich historii :(

oby Ci wyszlo, obys wyplynal na powierzchnie
xxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: elo..

Postprzez pszyklejony » 13 paź 2011, o 10:36

Cześć.
Widzę tu złe słowo - pokonać siebie. Siebie trzeba zrozumieć, odnaleźć przyczyny, dla których się jest takim a nie innym. To podstawa dla DD.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 13 paź 2011, o 10:41

jak lubisz rześkie górskie powietrze to polecam ośrodek "radzimowice" w Szklarskiej Porębie.
oczywiście o ile bierzesz pod uwagę terapie..
bierzesz? 8)
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 14 paź 2011, o 00:44

Mahika :serce2:
8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 14 paź 2011, o 01:28

Abssinth, dziekuje za dobre slowo... Pamietam Cie jeszcze ze starych czasow Zawsze oszczedna w slowach, a jednak potrafisz przekazac wiecej tresci w jednym zdaniu, niz u inni na calej stronie :)
Buka, co do osrodka, to nie mam takiej mozliwosci, to fizycznie nie mozliwe. I nie chodzi ze to ja to wykluczam, bo bylo ze sam wyszukalem sobie taki osrodek i pojechalem zobaczyc jak to wyglada na miejscu. Wiesz.. Spodobalo mi sie to co tam zobaczylem, perspektywa spedzenia kilku miesiecy w miejscu odosobnienia, byla calkiem przyjena... Bogu dzieki nie bylo to konieczne, a bylo duzo gorzej niz teraz, wiec nie musze rozwazac takich drastycznych posuniec. Widzisz, ja nigdy nie walilem po kablach i nigdy tego nie zrobie, a w tylko takich cpunow zamyka w miejscach odosobnienia. Mi osrodek nie jest potrzebny, mi wystarczy... Tak wlasciwie to sam jeszcze nie wiem co, ale wiem ze co by to nie bylo, bedzie musialo wystarczyc...
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 14 paź 2011, o 10:34

no proszę Cię..
to jesteś uzależniony czy nie?
myślisz że można być trochę ćpunem?
porównujesz się do tych co po kablach dają..
to jeden z mechanizmów osoby uzależnionej..(ja po kablach nie daje jak inni, to ja nie jestem uzależniony)
tak samo porównują się alkoholicy..
prezes firmy w garniturze i w lśniących lakierkach..
upijający się co wieczór.. szkocką whisky..
też mówi.. że on przecież, jest prezesem.. pije dobre trunki..
nie to co meliniarze pijący denaturat..
nie wiem czy widzisz analogie..
co do leczenia w ośrodku, masz jakieś błędne dane,
bo nie prawdą jest, że na leczenie przyjmowani są tylko ci co po kablach dają.
Nie ma takiego ośrodka w Polsce gdzie przyjmowani by byli tylko tacy co walą po kablach.
Ale rozumiem, że się wzbraniasz...
może to nie Twój czas jeszcze...
ale wiesz kiedy będzie?
czasami za życia ktoś się zatrzyma i prostuje swoje życie..
niestety są też tacy którzy nie zdążą się zatrzymać :roll:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 14 paź 2011, o 10:35

A ci co wiedza, ci juz mnie nie podziwiaja tylko po ludzku wspolczuja i zwyczajnie sie martwia. I chyba maja powody do tego, bo codziennie ide spac pijany, bo codziennie jedym prochem niweluje dzialanie drugiego, by rano ponoqniw wrocic do tego pierwszego. Odzwyczailem sie juz od zycia, od spania, od jedzenia....


:roll:

edit: a co w ogóle zamierzasz?
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 14 paź 2011, o 12:53

Buka... Mylisz sie troche.. Tylko troche ale jednak jestes w bledzie. Nie bede sie sprzeczal kogo biora a kogo nie do takich miejsc, bo ten spor bylby i tak bezprzedniotowy. Nie mam mozliwosci, by sie w takowym znalesc i tyle. I w moim przypadku nie ma zreszta wcale takiej ptrzeby.
Nie szukam sobie tez zadnych usprawiedliwien, owszem przyznaje jestem uzalezniony i jestem cpunem. Takim bardziej jak ten przyslowiowy prezes w gajerze, co nie zmienia faktu ze jestem cpunem. I uwazam ze mozna byc troche cpunem - wszystko w zyciu sie stopniuje, ale ja akurat jestem z tych bardziej wkreconych. Poki co okreslam sie jeszcze tym mianem i tak jeszcze bedzie musialo to zostac, bo dzis juz wiem ze rzucanie bede musial odlozyc na odleglejszy czas...
Trudno bylo mi sie z tym pogodzic, ale niestety zostalem poinformowany przez szefa, ze jesli nie dokonam niemozliwego do swiat BN, to od nowego roku moge szukac nowej pracy. I oczywiscie dokonam tego... jak zawsze rozkminie temata i w pieknym stylu dostarcze mu eleganckie rozwiazanie, podane na srebrnej tacy. Jak zawsze... I jak zawsze bedzie mnie to kosztowalo troche zdrowia i z rok zycia krocej, na szczescie na starosc... A mam teraz dobry moment zeby sie od tego uwolnic - dobry bo to ten poczatkowy moment, kiedy jescze nie jest tak trudno to wszystko naprawic.
Wiec, na Twoje pytanie co zamierzam, moja odpowiedz jest - brnac dalej, glebiej... Moze jak juz dotkne dna to bedzie sie od czego odbic ;)
A wiec.. Glowa do gory i ogien - do przodu.... jade z tym koksem... :)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 14 paź 2011, o 13:04

byłam w ośrodku.. właśnie w szklarskiej z różnymi moim nałogami i problemami..
i uwierz tam nie trzeba walić po kablach żeby przyjęli..wątpię żeby w ogóle taki ośrodek się znalazł, no ale nieważne ..
Gadasz jak typowy ćpun..
ale przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę :mrgreen:
to nic powodzenia w dalszej destrukcji..
obyś za życia zdążył się zatrzymać, tego Ci życzę 8)

pozdrawiam N.
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez Abssinth » 14 paź 2011, o 13:44

Forsaken...takie male pytanie - po co Tobie to wszystko?

rozwiazania na srebrnej tacy, blyszczysz przed prezesem, jestes doceniany za to, ze cos wymyslisz i cos zrobisz...zarabiasz kase i mozesz kupic sobie nowy garnitur, etc

dlaczego to jest dla Ciebie az tak wazne?

-----------
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 14 paź 2011, o 13:54

Abss proszę naprawdę wierzysz..
że to jest prawdziwy powód dla którego Forsaken postanowił brnąć w uzależnienie?
Czy może dlatego, że jest uzależniony i kieruje nim uzależniony umysł..
dzisiaj są to zobowiązania w pracy, jutro może powodem być nieudany związek, albo mandat drogowy kurcze cokolwiek byle ćpać.. :roll:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez caterpillar » 14 paź 2011, o 14:22

Forsaken witaj ! Ostatnio myslalam o Tobie heh wiec jestem troche w szoku ,ze sie zjawiles ;)


Pamietam Twoja historie z dziewczyna i ziomkami ...

wiesz przeczytalam wszystko i generalnie zgadzam sie z buka , mysle ,ze jeszcze jest Ci na tyle z tym dobrze ,ze nie czujesz potrzeby aby to przerwac .

znam ta spiewke z autopsji, bo sama bylam w podobnej fazie odzielajac sobie zycie kreskami.

nie wiem dlaczego tu napisales...skoro nie jest az tak zle ,skoro dajesz sam rade :bezradny:

czego od nas oczekujesz?

pozdrawiam!
Ostatnio edytowano 14 paź 2011, o 14:26 przez caterpillar, łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: elo..

Postprzez Abssinth » 14 paź 2011, o 14:24

Buka...uzaleznienie nie bierze sie znikad
zaczyna sie brac, pic, etc - po to, by wypelnic w sobie jakas dziure, jakas pustke.

przylacza sie do wyscigu szczurow tez po to, by wypelnic jakas pustke.

wiekszosc uzaleznien nie jest uzaleznieniami fizycznymi, to jest cos co siedzi w glowie i od glowy trzeba zaczac.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości