Robi się coraz gorzej.
Ojciec ma trudną sytuację z pracą. Nie zna się na internecie i chce, żebym mu wyszukała ogłoszenia, albo podała jego. Z resztą do brata też z tym przychodzi. Problem w tym, że my nie możemy się z nim dogadać. Staramy się go nauczyć, wytłumaczyć mu, ale nie dajemy rady. Nie potrafię tego wytłumaczyć, to tak jakbyśmy my mówili mu jedno a on mówił coś innego. Rozumuje rzeczy, na które my byśmy nie wpadli, przekręca, przeinacza fakty. Mam do nas pretensje, że z nami się nie można dogadać...
Prawda jest taka, że zaczęliśmy od niego uciekać, bo jesteśmy zmęczeni. Jest mi przykro, bardzo przykro, że tak jest, chciałabym mu pomóc, ale nie potrafię. To się mija z celem.
Poza tym ostatnio spadł jeszcze niżej... Upił się tak, że poszedł spać, brudny, w ubraniu, nie świadom niczego... Na drugi dzień słyszałam jak mówił, że kończy z piciem a wczoraj było podobnie... Jest mi przykro jak na to patrze, to dla mnie uciążliwe, bo chciałabym mu pomóc naprawdę... Ale on nie chce, nie chce iść się leczyć. Problemów całe mnóstwo. Babcia coraz bardziej chora, prawie jak dzieckiem trzeba się nią zajmować, ta sprawa z instruktorem, praca...
Jak ja mam się zachować względem ojca? Jak mam się od tego jakoś odciąć, kiedy na to patrzę...
Moja psycholog, powiedziała mi jak choroba alkoholowa postępuje, jak działa na mózg. Mówiła, że to zachowanie ojca jest w tym przypadku normalne, bo nie leczy się a choroba robi swoje.
Znacie sposób jak nakłonić alkoholika, żeby się przyznał, że nim jest i poszedł się leczyć? Przecież mówił, że musi skończyć pić, to chyba wie, że coś jest nie tak... Sama nie wiem. Ponakładało mi się wszystko.
Wiem, że z ojcem bęzie gorzej, jeśli nie pójdzie się leczyć, i ja sobie nie wyobrażam tego oglądać