Witam
Mam 36 lat a piłem z 20 ( oczywiście z przerwami).I jestem alkoholikiem.Długi czas ciężko było mi się do tego przyznać. Jakiekolwiek problemy rozwiązywałem alkoholem.
W abstynencji jestem 25 dzień.Leczę się w poradni AA chodzę na mitingi.
Przez picie straciłem kontakt z moją zoną.Mamy 13 letnią córcię.Bardzo je kocham.
Zrozumiałem to chyba za późno.Z końcem roku szkolnego mają się wyprowadzić do jej matki.
Już mi nie ufa, nie wierzy że będzie dobrze.Wszystko spieprzyłem! Życie traci sens.One są dla mnie wszystkim co mam.
Na terapii mówią mi żebym pracował nad sobą i myślał tylko o sobie.
To jest takie egoistyczne! Chcę się zrehabilitować i wszystko naprawić.
Wiem że przeżyła ze mną gehennę.Proszę ją o ostatnią szansę.
Strasznie się zawzięła.Boję się ze tego dłużej nie wytrzymam i wrócę do nałogu.
Nie wiem co robić jak na nią wpłynąć.Nie chcę być sam