Hej,
mam pytanie, od jakiegoś miesiąca chodzę z chłopakiem, któremu pozostały trzy miesiące do końca leczenia w ośrodku dla narkomanów. Nie mam z nim większych problemów, bo wydaje się normalny, tyle tylko że ja nigdy nie miałam styczności z osobami uzależnionymi od narkotyków.Facet od 19 roku życia do 25 roku wciągał jakieś świństwa.Boje sie o kilka rzeczy, bo nie wolno nikomu wierzyć na słowo, czy nie ma jakiegoś choróbstwa ,to ze mówi że nie ma to swoją drogą,ale przecież nie wierzy się od tak, poprosiłam go żeby sobie badania zrobił dla świętego spokoju. I jeszcze jedno wiadomo że normalnym ludziom odbija, a tym bardziej uzależnionym.Wiem, że to dziwne ale mówi że chce się zmienić i zasilić grono tych którzy nie będą brali, i że chce zmienić swoje życie. Wierze mu, ale nie ślepo bo jak tylko się kapnę to go rzucę tylko boje się że już się zaangażowałam.Poprosiłam go że che pójść na otwarty meeting i poznać jego rodziców zobaczyć co to za jedni (poznał moich) . ALE STWIERDZIł żE ZA SZYBKO, żebym się nie zdołowała wyznaniami uzależnionych, może żebym sie nie przestraszyła, Proszę o radę, ja ufam jemu, a on mi tyle że ja także dbam o siebie bo wolę sie onim wszystkiego dowiedzieć zanim wpadnę w bagno.