Autoagresja- mowa duszy poprzez ciało...

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez melody » 4 kwi 2010, o 21:54

Wiesz co? Ja też miałam 17 lat, kiedy zaczynałam swoją podróż przez psychoterapię (bo to jest chyba najbardziej adekwatne określenie na ten proces). Początki były trudne, niewiele mówiłam o sobie, tymczasem to bardzo często klient decyduje o tempie i głębokości tego procesu. Zadaniem terapeuty jest dostrzec tą gotowość klienta do pójścia dalej i pójść razem z nim. Oczywiście są takie szkoły/nurty, które proponują "rzucenie" klienta na głęboką wodę. Czasem jednak może się to zakończyć utopieniem.
Czemu Ci to piszę? Bo chyba bym chciała Cię zachęcić do dania sobie czasu; czasu również na ocenę tego, jak Ci jest w relacji z tą osobą.

A powiedz, bo mnie bardzo zaciekawiło, czy ta psycholożka (choć nie czuję się feministką, to mam trochę mam sfeminizowany język, także jeśli Cię to drażni, to powiedz) posiada również certyfikat uprawniający do zawodu psychoterapeutki? Przedstawiała Ci się w taki sposób, jako terapeutka właśnie?
To ważne, ponieważ (i tu posłużę się dużym skrótem) psycholog to osoba, która ukończyła 5-letnie studia o kierunku psychologia i ma tytuł magistra (ten tytuł nie uprawnia do prowadzenia psychoterapii). Psychoterapeuta zaś to osoba, która ma zarówno tytuł magistra (psychologii, pedagogiki, socjologii..., bądź jest lekarzem) i ukończyła kilkuletnią podyplomową szkołę psychoterapii oraz przeszła terapią własną.

mel.
melody
 

Postprzez melody » 4 kwi 2010, o 22:52

Monia07 napisał(a):Nie pokazała mi żadnego certyfikatu, tytułu czy jak to się nazywa, myślałam, że jeśli jest się psychologiem to automatycznie psychoterapeutą też, a tu widzę że to nie bardzo ze sobą współgra.

No nie bardzo współgra (miałaś prawo nie wiedzieć). Zapytałam Cię o to z takiej troski o Ciebie, ponieważ zależy mi na tym, aby udzielono Tobie właściwej pomocy.

Monia07 napisał(a):Rozumiem, że to ja mam uznać kiedy jestem gotowa na to by przenieść rozmowę na głębsze tematy, że to ja mam decydować o przebiegu rozmowy? nie wiem czy dobrze Cię rozumiem, ale czy chodzi o to, że to ja mam przejąć inicjatywę? bo widzisz, do tej pory myślałam, że wpadne sobie do gabinetu, a psycholog będzie narzucał jakiś tamacik i będziemy sobie trajkotać.

To Twoja terapia, Monia i tematy, które się pojawiają mają mieć znaczenie dla Ciebie, nie dla psychologa. A czy to oznacza, że masz przejąć inicjatywę? Nie, nic nie musisz. Twoje emocje w Waszej relacji (takie, jakie są), Twoje milczenie, Twoje myśli, to wszystko to jest piękny materiał do pracy. I jakoś tak teraz poczułam, że ta praca już się rozpoczęła. Być może wydaje Ci się ona czymś bardzo mozolnym, masz takie wrażenie? Tak też może być (u mnie tak było).

Monia07 napisał(a):Sama nie wiem... już wole rozmawiać z moim psychiatrą niż z psychologiem.

A co jest takiego w Twojej relacji z psychiatrą, czego brakuje Ci w relacji z psychologiem? Co jest inaczej?

Monia07 napisał(a):Przed każdą sesją chce mi się płakać aż jak sobie pomyśle, że zaraz tam wejde, posiedzę jak ,,mumia" i wyjdę z większym stresem niz wyszłam...a teraz to już wogóle mam stresa po ostatniej wizycie...

Chcesz o tym opowiedzieć więcej? Jeśli będziesz chciała, to ja na pewno przeczytam i się do tego odniosę.

Teraz idę się już położyć, bo zmęczona się czuję.

Dobranoc :misiu:
melody
 

Postprzez Aisha » 5 kwi 2010, o 09:35

Monia - ona nic na własną rękę zrobić nie może. Nie bez Twojej zgody. Psycholog to taki ktoś, kogo obowiązuje tajemnica taka sama jak lekarza, czy prawnika.
A co do Twojego pytania dotyczącego porozmawiania z rodziną, a przede wszystkim z mężem o moim problemie, to jakoś sobie tego na dzień dzisiejszy nie wyobrażam. Chyba za bardzo się wstydzę powiedzieć: wiesz, to nie był wypadek, robię sobie to wszystko sama i mam z tym problem.
Aisha
 
Posty: 41
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 17:35

Postprzez melody » 5 kwi 2010, o 10:20

---------- 10:15 05.04.2010 ----------

No niezupełnie Aisha, owszem psycholog czy psychoterapeuta to jest zawód zaufania publicznego, natomiast jeśli w grę wchodzi przemoc (a molestowanie seksualne jest przemocą), szczególnie przemoc wobec osoby nieletniej, to:

Art. 12 Ust. z dn. 29.07.2005

O przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie:
Osoby, które w związku z wykonywaniem swoich obowiązków służbowych powzięły podejrzenie o popełnieniu przestępstwa z użyciem przemocy wobec członków rodziny, powinny niezwłocznie zawiadomić o tym policję lub prokuratora.

Inny artykuł z Kodeksu Opiekuńczego:
Art. 572 § 1
Każdy, komu znane jest zdarzenie uzasadniające wszczęcie postępowania z urzędu, zobowiązany jest zawiadomić o nim sąd opiekuńczy.

Monia, z całą pewnością nic nie stanie się za Twoimi plecami i jeśli rzeczywiście psycholożka, z którą masz kontakt uzna, że zawiadamianie prokuratury jest konieczne (ja nie znam Twojej obecnej sytuacji więc nie potrafię się do tego ustosunkować), to będziesz pierwszą osobą, która się dowie, że takie a takie kroki zostaną podjęte. Zwykle takie działania podejmuje się, gdy osoba zgłaszająca się po pomoc cały czas pozostaje ofiarą przemocy. Zauważam jednak, że Ty piszesz o tych wydarzeniach w czasie przeszłym.
Nie zachęcam Cię, abyś się tutaj jakoś do tego odnosiła, ponieważ Psychotekst jest forum otwartym, co oznacza, że nie trzeba być zalogowanym, aby móc czytać posty użytkowników. Zdarzały się sytuacje, że ktoś z użytkowników prosił admina o usunięcie swoich wpisów oraz swojego konta, bo ktoś z bliskiego otoczenia przeczytał posty i rozpoznał w nich tę osobę. Jeśli natomiast Ty nadal doświadczasz przemocy, lub jeśli z jakiś powodów czujesz się nadal zagrożona, to nie warto byś podawała tutaj bardziej szczegółowe informacje. Niedługo po świętach na Psychotekście pojawi się wejście do nowo powstałego forum dot. przemocy i będzie to forum zamknięte i prowadzone pod czujnym okiem wolontariuszy. Pomyślałam sobie, że to mogłoby być miejsce, gdzie w bardziej bezpieczny sposób mogłabyś podzielić się swoją historią. Pomyśl sobie o tym, OK?

Zastanawiam się (w kontekście tego, co napisałaś) czy masz zaufanie do swojej psycholożki?

mel.

---------- 10:20 ----------

Aisha, przeczytałam kilka Twoich postów i zaciekawiam się tym, co Cię najbardziej powstrzymuje przed skontaktowaniem się z psychoterapeutą?
melody
 

Postprzez Aisha » 5 kwi 2010, o 14:33

Od wizyty u terapeuty powstrzymuje mnie to, że będę musiała o tym wszystkim komuś opowiadać, a nie czuję się na to gotowa.
Kiedyś miałam inny problem i przez rok chodziłam na terapię. Nic mi to nie pomogło, a moja rodzina była przeciwna moim wizytom u psychologa. Dla nich to było wręcz śmieszne. Finał był taki, że wyprowadziłam się z domu rodzinnego i problem zniknął sam. Szkoda tylko, że autoagresja nie zniknęła razem z nim... Chyba zostawiłam ją sobie na pamiątkę żeby moje życie nigdy nie było do końca normalne...
Aisha
 
Posty: 41
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 17:35

Postprzez melody » 5 kwi 2010, o 14:45

---------- 14:40 05.04.2010 ----------

Czytając Ciebie Monia, myślę sobie, że Twoje nastroje depresyjne, próba samobójcza, to, że się okaleczasz to naturalna reakcja na chorą sytuację w rodzinie (jakkolwiek to dla Ciebie brzmi).
Takie sytuacje jak molestowanie seksualne po prostu się nie zdarzają w rodzinach, w których jest miłość, otwartość, rozmowy... Jeśli Ciebie to spotkało, to oznacza to, że w Twojej rodzinie nie mówi się o uczuciach, prawda? To oznacza to, że w Twojej rodzinie panuje chłód, izolacja, dystans, brak szacunku... I nie Ty odpowiadasz za ten system! Ty jesteś tu niewinna, winni są sprawcy (ZAWSZE) i winni są Twoi rodzice, za to, że byli ślepi i nie dali Ci bezpieczeństwa, które należy się każdemu dziecku.
Nie jestem zaskoczona reakcją Twojej matki, wiesz? W wielu przemocowych rodzinach członkowie rodziny zachowują się tak, jakby mieli na oczach grubą opaskę, uciekając w ten sposób od konfrontacji na temat rzeczywistej chorej sytuacji rodzinnej...

Zauważ, że to właśnie Ty przełamałaś to rodzinne tabu, choć przypuszczam, że nie było to łatwe dla Ciebie, prawda? Tym samym dałaś sobie szansę na pomoc (tak Monia, zawdzięczasz to sobie samej!).
Ta droga dochodzenia do siebie po tym, co Cię spotkało może być długa i w wielu momentach trudna. Zdecydowanie się na tą drogę było jednak czymś najlepszym, co mogłaś w tej sytuacji zrobić.

Czy pisanie na forum pomaga Ci w jakiś sposób?

mel.

---------- 14:45 ----------

Aisha napisał(a):Od wizyty u terapeuty powstrzymuje mnie to, że będę musiała o tym wszystkim komuś opowiadać, a nie czuję się na to gotowa.

Mówisz, że nie czujesz się gotowa na opowiedzenie o sobie, a jednak tutaj na forum dzielisz się swoimi uczuciami, tym, z czym Ci trudno. Jak to więc jest?
melody
 

Postprzez muchomory » 5 kwi 2010, o 16:31

kiedyś miałam problem z samookaleczaniem , ale jakoś udało mi się to porzucić . teraz problemy w domu , problemy ze sobą przybijają mnie na tyle mocno , że nie potrafię się już powstrzymać zbyt długo . wcześniej , pomimo że nigdy nie było dobrze, nie przychodziło mi do głowy , że mogę nie dać rady - teraz coraz częściej . jedno zdanie , słowo , myśl sprawia , że łzy same cisną się do oczu, co wcześniej zdarzało się bardzo rzadko . pomimo że mam wokół siebie wielu cudownych ludzi , którym na mnie zależy , zachowuję się jakby kompletnie mnie nie obchodzili . mam do siebie o to tyle pretensji , jestem samotniczką w gruncie rzeczy , nie potrafię sie zdobyć nawet na to , żeby odezwać się pierwsza . robię co mogę , rzucam dla nich wszystko dopiero kiedy wiem, że jest u nich źle . z drugiej strony wymagam dla siebie uwagi od osoby , która ma ten sam problem w stosunku do bliskich co ja. nie wiem, nie wiem dlaczego tak szybko mi się pogorszyło. chyba jest naprawdę źle , skoro ból psychiczny jest tak wielki , że staje się fizycznym.

Monia , ja niedawno skończyłam osiemnaście lat a też tęsknię za ciepłem . takim zwykłym , rodzinnym . tak bardzo zazdroszczę ludziom, tak bardzo mi przykro , kiedy oglądam reklamy. zastanawiam się ile mogłabym zrobić rzeczy , gdyby u mnie w domu było miło ..
muchomory
 
Posty: 15
Dołączył(a): 31 mar 2010, o 22:47

Postprzez Sansevieria » 5 kwi 2010, o 18:05

Wiesz, Monia, na "mama" i "tata" to sobie trzeba zasłużyć. Matka i ojciec to są po prostu terminy na określenie stopnia pokrewieństwa. Formalne i oficjalne. Mnie od lat o moich "mama" i "tata" przez gardło nie przeszły, bo sobie nie zasłużyli po prostu. Poza tym to się tak zastanawiam, jak może byc, że psycholog "wyznacza zadanie porozmawiania z ojcem". Z tego co piszesz ewidentnie toksycznym i groźnym. Co Ty kamikaze jesteś? Misję samobójczą masz do wykonania? Jesli z nim mieszkasz pod jednym dachem to naprawdę wymaga taka rozmowa wielkiej gotowości z Twojej strony i zniesienia jej skutków. Wcale się nie dziwię, że się boisz, ja będąc całkiem finansowo niezależną bałam się powiedzieć co miałam do powiedzenia prawie dwa lata intensywnej terapii. I w sumie powiedziałam tylko listownie. I tak skutki były niespecjalnie wesołe, choć fizycznie nic mi nie mogli zrobić. Ty wiesz czego się boisz i do diabła, masz się czego bać.
Natomiast Twoje wyzdrowienie nie jest zależne od zmiany sytuacji w rodzinie. Od odcięcia się od rodziny tak, a od zmiany w niej nie. Odcięcia są różne, czasem wystarczy emocjonalne, a czasem nie wystarczy i trzeba też fizycznie zwiewać, ale na pewno nie jest tak, że jeśli oni się nie zmienią to Ty całe życie masz być nieszczęśliwa. Ja Ci powiem, że "masz się nimi nie przejmować" nie z pozycji osoby z sielankowej rodziny tylko wręcz przeciwnie, z rodziny popapranej, toksycznej i patologicznej, z którą nie utrzymuję już kontaktów, bo są szkodliwi jak cholera i nie zamierzają się zmieniać. Swoje im przekazałam, nie dotarło - trudno. Wożą się ze swoimi problemami bez mojego udziału. Bo mojego życia szkoda na prostowanie ich ścieżek. Są rodziny i rodziny, jedne reformowalne, a inne nie. Ja mam niereformowalną z domu, zatem po latach różnych bojów mam własną lepszą. Szczęsliwa jestem. Bez tamtych.
Najwiekszym błędem Twojej matki było związanie się z Twoim ojcem. Dzieci błędem nie są i być nie mogą. I przytulam Cię wirtualnie, należy Ci się duuuużo przytulania :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez melody » 5 kwi 2010, o 18:43

Monia07 napisał(a):Melody przed kompem łatwiej się wygadać czyż nie :wink: ?

Rozumiem, że łatwiej dla Ciebie, a jak dla Aishy (czy innych osób), to nie wiem, natomiast daleka jestem od snucia fantazji i domysłów :wink:

Monia, mnie też jakoś tak zmroziło to zadanie wyznaczone przez Twoją psycholożkę, biorąc pod uwagę to wszystko co wcześniej napisałaś o sobie i swojej rodzinie. Być może to z mojej strony nie powinno tutaj w ogóle paść (nie wiem), natomiast mam wrażenie, że jest Ci udzielane zwyczajne poradnictwo, nie psychoterapia (tymczasem problem, który Ci ciąży leży głęboko, prawda?). Jakoś mnie to mocno nurtuje, wiesz? Powiedz, czy to jest możliwe z Twojej strony, żebyś zapytała tą psycholożkę, czy jest ona również psychoterapeutką? Bo jeśli nie jest, to może ona mogłaby pomóc znaleźć Ci taką osobę (również bezpłatnie). A jeśli jest, to według mnie tutaj najpierw należałoby popracować nad relacją między Tobą, a nią, a nie nad relacją między Tobą, a Twoim ojcem, bo... no przepraszam, ale moja wiedza pozwala mi uznać, że to jest trochę od dupy strony i wkurzam się.

Naprawdę nie wiem, czy to jest w porządku, że ja tak sobie tutaj pozwoliłam na taką opinię. Słuchajcie, powiedzcie mi, jeśli to jest z mojej strony nie OK, co?

Teraz tyle ode mnie. I przytulam Cię Monia z radością! :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
mel.
melody
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości