Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Vega » 19 kwi 2013, o 16:46

Czy jestem gotowa? Dawno, dawno temu byłam gotowa, ale... no właśnie to ale - ktoś pomyśli, że dla chcącego to nic trudnego. Niestety w moim mieście... to nie Warszawa (niestety). Gdy człowiek zdecyduje, podejmie w końcu tę decyzję, że teraz właśnie chce dołączyć do grupy, chce się z kimś podzielić, z kimś kto ten problem zna wówczas okazuje się, że poza osobą "chcącą" nie ma nikogo kto by pokierował. Kiedy jeszcze próbowałam pomagać mężowi to wkurzałam się na tę całą procedurę, tak procedurę. Ja wiem, że nikt nie czeka z rozłożonymi rękoma aż szanowny małżonek alkoholik w końcu podejmie decyzję, ale gdy punkt konsultacyjny jest częściej nieczynny niż czynny, i w dodatku tylko jeden to szlag człowieka na to wszystko trafia. Oczywiście ten "szlag" to też przez współuzależnienie, bo dlaczego i to mi się nie układa,...prawda? :)
Avatar użytkownika
Vega
 
Posty: 21
Dołączył(a): 19 kwi 2013, o 16:12

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez smerfetka0 » 19 kwi 2013, o 17:10

nie pytam sie o meza i jego chcenie czy niechcenie isc na grupe ale o to czy ty chcesz isc. typowe dla wspoluzaleznionych, ciagle o mezu.
wiec jak mu teraz pomagasz?

i czy na pewno nie ma zadnej grupy na ktora moglabys raz na jakis czas chociaz dojechac nawet jesli to jest dalej ?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Vega » 19 kwi 2013, o 21:59

Typowe ciągle o mężu? Jedno zdanie o nim napisałam, a reszta o mnie, o tym że wiele razy chciałam pójść na terapię, dołączyć do grupy, ale... ale nie wiedziałam gdzie, bo nikt mnie nie pokierował. Ostatnio dużo się w moim życiu działo. Podjęłam decyzję i tupałam nogą aby mi ktoś pomógł, wiesz różne "kółka zainteresowań", albo jak kto woli "kółka różańcowe" (tak nazwałam różnego rodzaju komisje do walki z alkoholizmem) ale doszłam do wniosku, że jak sama sobie nie pomogę to wszyscy Ci "najmądrzejsi" mi nie pomogą. Jak umiesz liczyć to licz na siebie no i próbuję liczyć bo jestem po finansach i rachunkowości. Może dla Ciebie trochę niezrozumiale piszę, ale to mój "angielski" dowcip. Jak mnie troszkę "poczytasz" to zrozumiesz ;)
Avatar użytkownika
Vega
 
Posty: 21
Dołączył(a): 19 kwi 2013, o 16:12

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez smerfetka0 » 19 kwi 2013, o 22:02

ja tez to studiuje w anglii ale ma sie to nijak do zycia z alkoholikiem.
na jaka pomoc wiec liczysz od takich grup roznych ?
a skoro skreslasz te grupy jak chcesz sama pomoc ?

chyba odbralas mnie jakos nie korzystnie. nie mam zlych 'zamiarow' :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Vega » 19 kwi 2013, o 22:29

Po pierwsze to pisząc o humorze angielskim miałam na myśli "trudny", dla niewielu zrozumiały humor. Pewnie, że nijak się to ma do męża alkoholika, ale ja akurat o nim nie napisałam, a nawet pisać nie chciałam. Nie jestem do Ciebie wrogo nastawiona, wręcz przeciwnie, miło mi, że ktoś czyta a także odpisuje i próbuje dzielić się swoimi doświadczeniami, próbując podpowiedzieć "to" czy "owo". Chętna jestem "wysłuchać" a i rady przyjmę. Nie odrzucam grup wsparcia. Napisałam, że Ci którzy na mojej drodze stanęli gdy bardzo potrzebowałam rad i pomocy niewiele nowego wnieśli a i pomocy żadnej... Byłam kilka razy na mityngu z mężem. Pewnie beze mnie by nie poszedł a i ja ciekawa byłam tego spotkania. Jeśli na spotkaniach grup al anon rozmowy toczą się tym torem co na mityngach uzależnionych od alkoholu to raczej nie skorzystam, bo tam wszystko toczy się wokół "wódy", a mnie alkohol w ogóle nie interesuje i nie dlatego iż mąż jest alkoholikiem ale nigdy mnie nie kręcił. Będąc nastolatką nie piłam ani słabszych trunków typu piwo ani też mocniejszych jak wódka. Po prostu nie i basta. Ja doskonale bawiłam się i bez spożywania alkoholu. Byłam i wciąż jestem komunikatywna, szybko nawiązuję rozmowy i nie potrzebuję niczego na "rozkurczenie". Uważam, że piją nie tyle słabi, zakompleksieni, co Ci którzy potrzebują coś na "wzmocnienie" podczas spotkań towarzyskich. Ja używek nie potrzebuję, dlatego i spotkania na których mówi się o piciu lub nie piciu mnie nie "kręcą". Naturalnie należy zaznaczyć z jakiego "źródła" się pochodzi ale tylko na początku.
Avatar użytkownika
Vega
 
Posty: 21
Dołączył(a): 19 kwi 2013, o 16:12

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez smerfetka0 » 19 kwi 2013, o 22:33

ale dalej nie odpowiedzialas, jak chcesz sama sobie pomoc??

na spotkaniach al anon nie rozmawia sie jedynie o wodce bo tam nie przychodza uzaleznieni od alkoholu :) a na aa jest troche inaczej,nie wiem ja te spotkanie wtedy przzebiegalo ale jak rozwiazywac problem nie mowiac o tym problemie?

zakladam ze tamte rozmowy nie tyczyly sie jak pic, co pic, gdzie pic, ale raczej dlaczego pijesz, jak sie czujesz zanim sie napijesz itp itd. tak ?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Vega » 19 kwi 2013, o 22:45

Tak, tak - tak jak napisałaś tak właśnie odbywało się to spotkanie aa. Przez dwa tygodnie miałam w uszach teksty o wódce. Ileż się wtedy dowiedziałam o moim mężu to też głowa mała. Odchorowałam to i nie chcę uczestniczyć w spotkaniach w których opowiadają sobie jak to wygląda ich picie lub nie picie chociaż wciąż mają na wódkę ochotę. Chciałabym uczestniczyć w spotkaniach a raczej grupach wsparcia, gdzie rozmowy toczą się jakby z udziałem osób uzależnionych bo w końcu to oni są powodem dla którego My czyli osoby współuzależnione szukają pomocy, ale na zasadzie rad, podpowiedzi. Sam fakt, że nie jestem sama, że inni też w podobnym "gównie" tkwią jest wsparciem. Często ktoś z "zewnątrz" nie potrafi pojąć "tego" czy "tamtego", dziwi się, że ja w tym tkwię, że nie odejdę, a ktoś kto to "przerabiał" lub wciąż w czymś podobnym tkwi potrafi zrozumieć i nie chodzi mi o to aby się nad sobą użalać, czy też tylko o tym opowiadać, ale rozumienie bez tzw słów dużo daje, a rozmowy mogą być o wszystkim i o niczym, byle być i wiedzieć, że należy się do tej samej "parafii" :)
Avatar użytkownika
Vega
 
Posty: 21
Dołączył(a): 19 kwi 2013, o 16:12

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez smerfetka0 » 19 kwi 2013, o 22:55

wiesz ja to widze tak.

nie ma czegos takiego jak laczyc spotkania bo to przez nich jestesmy wspoluzaleznieni. wspoluzaleznieni maja swoja 'chorobe' a uzaleznieni swoja, pomimo ze one maja cos wspolnego to leczenie lepiej jak sie odbywa oddzielnie, bo podloza choroby sa inne.

i ja poniekad wcale nie uwazam ze to wspoluzaleznienie to wina tylko pijacego wiec niech on mi pomaga z tego wyjsc. (tak to odebralam) bo w koncu czemu nie ktore osoby po prostu odchodza od pijaka a inne nie umieja ? problem wspoluzaleznienia lezy nie w alkoholiku a w osobie wspouzaleznionej.

zdaje mi sie ze chcesz dwie pieczenie na jednym ogniu...zajmij sie soba. terapia dla siebie.

on musi sie zajac sam soba zeby to dalo skutek. a nie ze idziesz na aa, bo zeby on poszedl i oczekujesz pomocy bo jestes wspouzalezniona przez niego.

co dalej...? on pije...a ty ? zostaniesz? myslisz o odejsciu ? macie dzieci ? (nie wiem czy nie doczytalam)
chcesz mmu pomoc? jesli tak to jak?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Vega » 20 kwi 2013, o 08:42

Witaj.

No właśnie, no i się nie pomyliłam pisząc o moim angielskim dowcipie/humorze, a co za tym idzie "angielskim rozumowaniu" czyli takim trochę trudnym do zrozumienia dla Polaka.

Teraz po kolei - postaram się w bardzo prosty sposób wyjaśnić kilka spraw. Otóż pisząc o "udziale" osób uzależnionych nie miałam na myśli ich faktycznego uczestniczenia, a raczej to iż gdziekolwiek będziemy, my, czyli osoby współuzależnione zawsze gdzieś z tyłu "czaszki" będą oni. Na spotkaniach al anon także ich nie brakuje ale nie realnie a raczej w myślach, to oni są powodem naszych spotkań. Ja nie potrzebuję pomocy mojego męża bo skoro on sam sobie ze sobą nie radzi to niemożliwym jest aby pomógł mi. Nie zrozumiałaś mnie. Niektóre osoby odchodzą od "pijaka" a niektóre pozostają, ale nie oznacza to wcale że aż tak bardzo są od niego uzależnione. Z tym to akurat się nie mogę zgodzić. Ja jestem z osobą pijącą od 30 lat i najprawdopodobniej nigdy od niego nie odejdę, ale to nie znaczy, że wciąż patrzę na to "bagno" w którym przyszło mi żyć i nie mam własnego życia. Jestem z nim z różnych powodów, ale ten temat pozostawię na inny czas. Mam dwóch dorosłych synów, dwoje wnucząt. Uwielbiam podróże więc w każdej wolnej chwili wyjeżdżam, czasem też zabierając ze sobą "pijaka", który akurat nie jest pijany. Weekend majowy zamierzam spędzić w Sandomierzu. Poczyniłam już plany i "On" też ma ze mną pojechać, ale nie jest powiedziane, że pojedzie. Gdy o tym z nim rozmawiałam naturalnie gdy byl trzeźwy cieszył się, ale za kilka dni gdy był pijany wykrzykiwał do mnie: "Do Sandomierza jedź, tam będzie Ci dobrze, a nie ze mną..." i pojadę bez względu czy z nim czy bez niego. Nie ma to dla mnie różnicy, "powiem" więcej - zdecydowanie wolę jeździć sama i też to robię, ale wiem, że on się już "kończy" więc chciałabym aby cokolwiek zobaczył, coś więcej poza wódką. Nie wierzę, że stanie się cud, że przestanie pić, bo on już nie przestanie, ale mam w sobie odruch człowieczeństwa, litości którego alkoholikowi brak. Od pewnego czasu chodzę na spotkania z psychologiem. Czy te spotkania coś mi dają? Czy mnie wzmacniają? Studiowałam psychologię dawno temu (nie ukończyłam) - psycholog, z którą się spotykam (zaproponowano mi pomoc psychologiczną "z urzędu", gdyż moja rodzina zgłoszona jest przeze mnie do miejskiego ośrodka pomocy rodzinie) powiedziała mi, że jestem silną osobowością i tak na prawdę wcale takiej pomocy nie potrzebuję, ale ja od czasu do czasu umawiam się na te spotkania bo chcę uzyskać jak najwięcej informacji odnośnie uzależnienia od hazardu, któremu uległ mój młodszy syn. To jego chcę ratować a nie mojego męża, którego jak wyżej napisałam uratować się już nie da.
Avatar użytkownika
Vega
 
Posty: 21
Dołączył(a): 19 kwi 2013, o 16:12

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Apasjonata » 20 kwi 2013, o 13:09

Na mitingach alanon rozmowy toczą się wokół rozwoju osobistego, jak ktos zaczyna kręcić sie koło wódy znaczy , że nad sobą nie pracuje :mrgreen: . Jednak poleciłabym Ci raczej spotkania grupowe dla współuzaleznionych w poradni , z psychologiem. Coś mi sie zdaje, że synowi nie chcesz "pomagać " tak jak mezowi, a do tego potrzebna jest wiedza psychologiczna. Na alanon jesteś uzalezniona od tego jakie osoby przyjdą, jeśli same nie radzace sobie to klapa jest, bo beda wszyscy tylko narzekac , a to nie o to chodzi.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Vega » 20 kwi 2013, o 17:57

Tak, masz rację. Synowi chcę pomóc ale wcześniej ja muszę wiedzę posiąść, nie chcę popełnić błędu. Pierwsze kroki dawno temu poczyniłam bo syn gra od dawna. Ma zaledwie 22 lata (skończył w czerwcu 2012) a sporo już przegrał. Pierwsze pieniądze wygrał będąc w gimnazjum. Nie wiedziałam o tym a gdy się dowiedziałam o jego wygranej (2000) bardzo się rozgniewałam. Poprosiłam aby odniósł pieniądze tam skąd je przyniósł. Przekonywał mnie ze swoimi kolegami, że nie pochodzą one z kradzieży co ja sugerowałam. Obiecał, że nigdy więcej... niestety na obietnicach się skończyło. Bacznie się jemu przyglądałam i doskonale wiedziałam kiedy gra i przegrywa a kiedy wygrywa albo też nie gra. Jego agresja po przegranej była nie do zniesienia. Za każdym razem wypierał się ale w charakterystyczny sposób - krzyki, rzucanie przedmiotami, bluźnierstwa itd. Kilka razy "wymiękał" i wówczas płacząc opowiadał w czym rzecz. Kończyło się na wizytach u psychologa gdzie ja jego zapisywałam a także zawoziłam i czekałam na niego. To trudny dla mnie temat. Boję się, że to nigdy się nie skończy, że on już przegrał swoje życie, dlatego ja nie mogę przestać walczyć o niego. Poradnia i spotkania z wykwalifikowanymi specjalistami ale tylko tymi od hazardu, żadnych terapeutów od alkoholu, ale takich nie jest niestety dużo w kraju chociaż "gralni" wciąż przybywa. W moim mieście nie ma specjalistów ani grup uzależnionych od hazardu, a takie duże miasto...
Avatar użytkownika
Vega
 
Posty: 21
Dołączył(a): 19 kwi 2013, o 16:12

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Apasjonata » 29 kwi 2013, o 12:40

Hazard, alkohol, seksoholizm czy gry komputerowe to tylko skutek , przyczyna jest ta sama więc ma to być terapeuta od uzaleznień.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Vega » 30 kwi 2013, o 21:18

Gdyby tak było to terapeutka od uzależnień, która prowadzi spotkania z alkoholikami nie proponowałaby synowi terapii w Warszawie (40 km) w specjalistycznych grupach uzależnionych od hazardu. To nie mitingi, to grupy terapeutyczne. Prawdą jest, że podłoże uzależnień jest bardzo podobne jak nie takie samo, w podobny sposób należy postępować jednak są różnice. Słuchałam jak wypowiadał się terapeuta w TV na temat uzależnień od hazardu. Szkoda, że tak niewiele na ten temat mówi się w TV. Zdecydowanie więcej jest programów o alkoholikach, a przecież w ostatnich latach powstała plaga hazardzistów i ten problem dotyczy głównie młodych ludzi, wręcz dzieci. Prawdę mówiąc to największą winę ponoszą Ci, którzy stoją na czele państwa. Maczają w tym palce i w dupie mają, że młode pokolenie cierpi na tę nieuleczalną chorobę a niekiedy nawet odbiera sobie życie.
Avatar użytkownika
Vega
 
Posty: 21
Dołączył(a): 19 kwi 2013, o 16:12

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2013, o 21:28

Vega zaraz sie okaze ze twoj syn ma problem z hazardem przez tych co rzadza w panstwie i przez to ze w telewizji jest mniej o hazardzistach a wiecej o alkoholikach. no prosze cie.
skoro juz tak statystycznie polecialas, to i ja polece, bo w wiekszosci hazardzisci, ci mlodzi szczegolnie, nie staja sie hazardzistami od tak, a w domu chyba od dawno cos nie gra...alkoholizm, wspoluzaleznienie...za pewne sie to odbijalo na dziecku bardziej niz sie wydaje.
skoro wiesz gdzie jest taka terapia to poslij syna na nia i dopilnuj zeby uczestniczyl regularnie chocby nie wiem co.

jak narazie wszystko negujesz, szukasz winy wokolo i kazdym slowom zaprzeczasz wiedzac lepiej od wszystkich a dalej bez zadnych konkretnych skutkow. - wybacz ale ja to tak widze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Dla kobiet uwikłanych w życie z alkoholikiem

Postprzez Sansevieria » 30 kwi 2013, o 21:48

Apasjonata chyba co innego miała na myśli. Oczywiście ze od pewnego momentu uzależnienia bardzo sie różnią i grupa terapeutyczna dla alkoholików niespecjalnie zapewne posłuży hazardziście, ale samo to, że ktoś się uzależnia od czegokolwiek to jest w sumie podobne u wszystkich uzależnionych.
Wydaje mi się, że twierdzenie iż najwiekszą winę za istnienie hazardzistów ponoszą głowy państw nie jest prawdziwe. Oczywiscie ze powinno sie wiecej mówić w mediach o tym uzależnieniu, ale wiesz, osoba emocjonalnie poukładana to sie nie uzależnia. Z zasady od niczego. No moze jakiś niewielki procent emocjonalnie poukładanych wpada w narkotyki, tu się nie znam i moze są organizmy jakos bardzo podatne na te chemiczne substancje i wystarczy im raz czy dwa razy żeby juz był głód narkotykowy. Wiekszość uzaleznień wyrasta na problemach emocjonalnych, urazach psychicznych i wzorcach rodzinnych, za co głowy państw raczej odpowiedzialnosci nie ponoszą.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości