Autoagresja- mowa duszy poprzez ciało...

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez melody » 1 kwi 2010, o 21:16

Dziewczyny, tu na portalu w artykułach jest bardzo osobisty i poniekąd psychoedukacyjny tekst "Samookaleczenia-rany samotności" , zajrzyjcie do tego tekstu (http://www.psychotekst.com/artykuly.php?nr=209), bardzo Was zachęcam.

Teraz tylko tyle mogę, jestem dziś już bardzo zmęczona.
mel.
melody
 

Postprzez wuweiki » 1 kwi 2010, o 22:10

Melody bardzo dziękuję za ten artykuł..
wuweiki
 

Postprzez melody » 2 kwi 2010, o 11:56

Monia07 napisał(a):smutne, że człowiek sam sobie zadaje rany, podczas gdy inni zmagają się z ranami zadawanymi przez bliźnich.

Powiedziałabym, że właśnie rany zadawane przez bliźnich i niemożność odpowiedzenia na nie powoduje, że człowiek (Ty, ja...) kieruje się przeciwko sobie. Jak Ci to brzmi?

W moim doświadczeniu zadawaniu sobie ran towarzyszy napięcie, z którym nie umiem sobie poradzić. W tym napięciu jest złość na drugą osobę, obezwładniający lęk przed wyrażeniem tej złości i w końcu rozpacz powodowana tym wszystkim. Czy taki właśnie mechanizm z sobie znajdujesz, czy coś może jest u Ciebie inaczej?

W moim doświadczeniu złość jest energią, którą kieruję do wewnątrz zamiast ujawnić ją wobec drugiej osoby. Mówiąc w uproszczeniu - robię sobie to, co chciałabym zrobić drugiej osobie. Czy to jest Ci bliskie?

Tego typu (i inne) mechanizmy utrwalają się w okresie dzieciństwa, kiedy dziecko kieruje złość na siebie zarówno z obawy przed odwetem rodziców, jak i z potrzeby podtrzymania przekonania, że rodzice są dobrzy. Dla małego dziecka przerażającą jest bowiem myśl, że rodzice są niedoskonali.

Z okaleczaniem swojego ciała (czy innymi formami autoagresji) można sobie poradzić, jestem o tym przekonana. Ja sama nie okaleczałam się ponad dwa lata i teraz, z pewnym powodów, wróciłam do tego mechanizmu, który rozumiem i znam. Nie zamierzam się jednak poddać temu teraz, ponieważ mam w sobie ogromny sprzeciw wobec robienia sobie krzywdy.
Nie wiem, w jakim momencie terapii jesteś, na pewno trzeba w tym procesie sięgnąć bardzo głęboko, do swoich pierwszych dziecięcych doświadczeń. Sięgnięcie do tego bagażu, który nosimy nie jest jednak gwarancją, że już nigdy nie sięgniemy za żyletkę. To jest dokładnie tak, jak z alkoholikami - zdarzają się "zapicia", prawda? Nie oznacza to jednak, że człowiek jest już przegrany.

Tulę mocno!
mel.
melody
 

Postprzez Aisha » 2 kwi 2010, o 18:25

Monia, dzięki za zainteresowanie. U mnie jak zwykle. Wytrzymałam bez TEGO tylko 1 dzień. Nawet nie jestem zawiedziona swoją postawą. Po tylu latach życia z tym problemem nic mnie już nie dziwi, a już mój słomiany zapał do walki na pewno...
Kiedyś miałam takie 2 tygodnie wakacji. Nie mogłam tego robić, bo na 100% ktoś by zauważył. Za wszelką cenę chiałam uniknąć pytań ze strony znajomych więc się powstrzymywałam. Po kilku dniach poczułam się wolna. Wolna w takim sensie, że nie muszę w panice zakwywać swojego ciała gdy ktoś do mnie przychodzi, zastanawiać się jak to wszystko ukryć itd. Miłe uczucie, ale to były tylko 2 tygodnie. Co one znaczą w porównaniu do większości mojego życia...
A co do powodów dla których sobie to robię... To chyba kierowanie wszystkich złych emocji do wewnątrz. Kierowania złości na innych przeciwko sobie.
Aisha
 
Posty: 41
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 17:35

Postprzez melody » 3 kwi 2010, o 20:56

U mnie? Jeśli pytasz Monia o to, czy się tnę, to nie, nie tnę się. Dziś mija 7 dni.

Zauważyłam, że w tym wątku pojawiły się też pytania o teorie na temat autoagresji, czy istnieją i jaka jest ich treść.
Powiem Wam, że mnie osobiście bardzo pomogła w zrozumieniu tego mechanizmu książka, którą czytałam kilka lat temu: "Autoagresja - mowa zranionego ciała" G.Babiker i L. Arnold (spróbójcie, czy uda Wam się ściągnąć ją np. stąd: http://www.plikus.pl/zobacz_plik-Autoag ... 23993.html albo stąd: http://chomikuj.pl/Guzinek/E+-+ksi*c4*8 ... cia*c5*82a)
Ja sama kupiłam kilka lat temu tę książkę, natomiast teraz przejrzałam tak na szybko kilka stron internetowych i widzę, że w wielu księgarniach nakład jest już wyczerpany, a szkoda.

Trzymajcie się w miarę możliwości!
mel.
melody
 

Postprzez pszyklejony » 4 kwi 2010, o 09:04

"W moim doświadczeniu złość jest energią, którą kieruję do wewnątrz zamiast ujawnić ją wobec drugiej osoby."

Druga osoba jest w tym mechanizmie tylko iskrą zapalającą. Przyczyna leży jeszcze głębiej. Uświadamiamy sobie tylko to, do czego jest dostęp. Tak naprawdę, to "ONO", ukryta warstwa osobowości, nie może się pogodzić z atakiem na siebie. Wmówiono mu, że jest niczym, zerem i tylko się broni. Gdyby było kochane, miało by w d... czyjeś gadanie i unikało takiego towarzystwa. Nikt nie może funkcjonować normalnie z takimi przekonaniami. Nad tym trzeba pracować, ale bez fachowej, celowej pomocy to jest koszmar. Mi to zajęło wiele lat i straty są ogromne.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez melody » 4 kwi 2010, o 10:32

pszyklejony napisał(a):Druga osoba jest w tym mechanizmie tylko iskrą zapalającą. Przyczyna leży jeszcze głębiej...

Odnosząc się właściwie do całości Twojej wypowiedzi - tu nie ma prawdy obiektywnej (psychologia nie dysponuje nawet jedną teorią w tym, czy innym zakresie). Możemy więc mówić jedynie (a może aż?) o naszych subiektywnych doświadczeniach, a te są niepodważalne bo indywidualne. Moje jest trochę inne niż Twoje, Pszyklejony.
melody
 

Postprzez pszyklejony » 4 kwi 2010, o 11:27

Nie mówię o teoriach, to są moje sprawdzone, działające obiektywnie doświadczenia.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez melody » 4 kwi 2010, o 11:45

A zatem Twoje sprawdzone, działające obiektywnie doświadczania (choć w moich uszach brzmi to sprzecznie) są inne niż moje. Jesteś w stanie to przyjąć?
melody
 

Postprzez pszyklejony » 4 kwi 2010, o 11:55

"Jesteś w stanie to przyjąć?"
Nie jest to zbyt trudne.
Gdybym napisał - działające subiektywnie - to by była sprzeczność :).
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez melody » 4 kwi 2010, o 14:18

Monia07 napisał(a):Mówiłaś, że jesteś przeciwna kaleczeniu siebie, powiem Ci, że zazdroszcze Ci, bo ja myślę całkiem na odwrót i chyba dlatego jakoś ciężko mi z tym walczyć.

Myślę, że warto postawić sobie pytanie: z czym ja tak naprawdę walczę?
Bo widzisz moje doświadczenie z wielu już lat terapii własnej pokazuje mi, że bardzo trudno porzucić ten destrukcyjny mechanizm, jeśli nie otrzymujemy niczego w zamian. Tutaj czymś w zamian może być np. stały kontakt z terapeutą, możliwość telefonów w momencie kryzysu, czy inne podobne wsparcie.

Samookaleczenia to - mówiąc w uproszczeniu i dużym skrócie - jedyny sposób na poradzenia sobie z wewnętrznym napięciem, który "działa", prawda? Nie można zatem tego sposobu odebrać komuś, kto próbuje przetrwać cierpienia nie pokazując jednocześnie innych możliwości. Samookaleczenia to nie jest coś, czego należy zabraniać, to coś, co należy zastąpić.

To, co tutaj piszę jest w gruncie rzeczy bardzo powierzchowne, ale mam wrażenie, że właśnie ta powierzchowna warstwa jest wspólna nam wszystkim. W procesie terapii sięga się dużo, dużo głębiej i tutaj już nasze doświadczenia mogą być bardzo różne, prawda? Wspólne jest to, że zwracając się przeciwko sobie w TAKI sposób kierujemy emocje do środka, nie wyrażając ich na zewnątrz, do drugiej osoby.

Pytałam Cię wcześniej Monia w jakim momencie terapii jesteś, od jak dawna?

mel.
melody
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości