przez pukapuk » 22 paź 2008, o 16:38
Witaj jestem alkoholikiem nie pijącym który przerobił podobne zachowania. Napisałaś coś o czym musisz jak najszybciej zapomnieć :
Nie wiem czy uświadamia to sobie, że może mieć problem sama też nie ruszam tego tematu bo ktoś mi kiedyś powiedział że im "bardziej będziesz naciskała żeby nie pił tym więcej będzie pił.
Więc tak żyjemy obok siebie szkoda mi dziecka, a w domu słychać dzwięk otwieranej lub gniecionej puszki.
Ktoś kto ci tak doradził pewnikiem nie wiedział co mówi albo nie do końca zrozumiał zostałaś zle nakierowana bo NIE RUSZANIE TEGO TEMATU TO CORAZ WIĘCEJ GNIECIONYCH PUSZEK. W pewnym sensie tolerujesz jego picie i stwarzasz mu komfort picia bo dajesz milcząca zgodę . Pytasz jak to może wpływać na dziecko? Może i to na całe życie ! DDA ten skrót oznacza dorosłe dzieci alkoholików uwierz coś o tym wiem jestem dda i jestem alkoholikiem.
Pytasz:
Nie wiem co robić, czy dalej żyć razem ale oddzielnie?
Podejrzewam że nikt tu nie udzieli ci odpowiedzi możemy jedynie podpowiedzieć jak postępować z alkoholikiem. Pierwsze kroki jeżeli chcesz rozwiązać problem powinnaś skierować do poradni uzależnień tam są terapeuci którzy ci pomogą. NIE WSTYDZ SIĘ PROSIĆ O POMOC !
Wkleje ci tekst który przeczytałem w necie warto pomyśleć nad nim
Skąd: sopot
PostWysłany: Sob 18 Paź 2008 10:50 Temat postu: Odpowiedz z cytatem
Dlaczego wybierasz bycie nieszczęśliwym?
To jeden z najbardziej skomplikowanych problemów człowieka. Musi być
rozpatrzony z wielką troską, nie jest przecież teoretyczny - dotyczy
ciebie. Każdy z nas zwykle wybiera to, co złe, smutne, powodujące
depresję, nędzne. Muszą być tego jakieś poważne przyczyny - i
rzeczywiście są.
Sprawa pierwsza: zasadniczą rolę odgrywa tu sposób wychowania. Jeśli
jesteś nieszczęśliwy, coś na tym zyskujesz, zawsze coś zyskujesz.
Jeśli jesteś szczęśliwy, zawsze tracisz. Od samego początku
spostrzegawcze dziecko zaczyna zauważać różnicę. Kiedy jest
nieszczęśliwe, każdy je pociesza, zyskuje więc współczucie. Każdy
usiłuje być kochającym, zyskuje więc miłość. Jeszcze więcej: kiedy
jest nieszczęśliwe, każdy poświęca mu swoją uwagę, zyskuje więc
uwagę. Uwaga innych działa jak pożywka dla ego, stymuluje jak
alkohol, daje energię, poczucie bycia kimś ważnym. Stąd ta ogromna
potrzeba, pragnienie, aby ściągać na siebie uwagę. Wszyscy na ciebie
patrzą - stajesz się ważny. Nikt na ciebie nie patrzy - czujesz
jakby cię nie było, jakbyś nie istniał. Ludzie, którzy na ciebie
patrzą, którzy o ciebie dbają, dają ci energię.
Ego żyje w kontaktach z ludźmi. Im większą uwagę skupiają na tobie
inni, tym większe staje się twoje ego. Jeśli nikt nie patrzy - ego
znika. Jeśli wszyscy zupełnie o tobie zapomną, jak będzie
funkcjonować twoje ego? Jak będziesz odczuwał, że w ogóle
istniejesz? Dlatego w ludziach tkwi potrzeba przynależności do
stowarzyszeń, związków, klubów. Na całym świecie istnieją kluby -
Rotary, Lions, Loża Masońska - miliony klubów i stowarzyszeń.
Związki te istnieją po to jedynie, by przyciągnąć uwagę do ludzi,
którzy nie są w stanie zdobyć jej w inny sposób.
Od najmłodszych lat dziecko uczy się następujących sposobów:
wyglądaj na nieszczęśliwego, a zdobędziesz współczucie i uwagę
innych, wyglądaj na chorego, a wywołasz zainteresowanie sobą. Chore
dziecko staje się dyktatorem, cała rodzina musi mu ustępować,
natychmiast wykonuje jego zachcianki. Kiedy jest szczęśliwe, nikt go
nie słucha. Kiedy jest zdrowe, nikt nie dba o nie. Nikt nie zwraca
uwagi, jeśli jest doskonałe. Od samego początku zaczynamy wybierać
gorszą, smutną, pesymistyczną, ciemniejszą stronę życia. To jedna
sprawa.
Druga sprawa, która się z tym wiąże, jest następująca: zawsze gdy
jesteś szczęśliwy, zawsze gdy jesteś pełen radości, kiedy czujesz
błogosławieństwo i entuzjazm, wszyscy ci zazdroszczą. Zazdrość
oznacza, że każdy jest ci przeciwny, nikt nie jest przyjazny; w
takich chwilach wszyscy są twoimi wrogami. Nauczyłeś się więc
ukrywać swój entuzjazm, który przysparza ci wrogów, nie okazywać
swojego szczęścia, nie śmiać się. Popatrz, jak ludzie się śmieją.
Robią to w sposób wyrachowany. To nie serdeczny śmiech, biorący się
z głębi ich jestestwa. Najpierw patrzą na ciebie, oceniają... a
potem zaczynają się śmiać. I śmieją się tylko do pewnego stopnia, do
takiego, jaki jesteś w stanie tolerować, który cię nie urazi, do
takiego, abyś im nie zazdrościł.
Nawet nasze uśmiechy są polityczne. Śmiech zaniknął, poczucie
błogostanu stało się absolutnie nieznane, entuzjazm jest prawie
niemożliwy, bo niedozwolony. Gdy jesteś nieszczęśliwy, nikt nie
pomyśli, że zwariowałeś, ale jeśli jesteś pełen entuzjazmu i
tańczysz, każdy tak pomyśli.
Odrzuca się taniec, nie akceptuje się śpiewu. Człowiek jest
przepełniony szczęściem, a my myślimy, że coś jest z nim nie tak.
Co za społeczeństwo! Jeśli ktoś jest przygnębiony, to wszystko w
porządku - pasuje, bo całe społeczeństwo jest mniej lub więcej
przygnębione. „Jest więc naszym członkiem. Przynależy do nas." Jeśli
ktoś jest pełen entuzjazmu, myślimy, że popadł w szaleństwo,
zwariował. „Nie przynależy do nas" i czujemy zazdrość.
A z powodu tej zazdrości potępiamy go. Z powodu zazdrości będziemy
próbować przywrócić go do stanu poprzedniego, czyli takiego, który,
naszym zdaniem, jest normalny. Psychoanalitycy, psychiatrzy pomogą
przywrócić tego człowieka do stanu normalnego... przygnębienia.
Społeczeństwo nie może sobie pozwolić na entuzjazm. Entuzjazm ma moc
rewolucyjną. Powtarzam: entuzjazm ma moc rewolucyjną. Jeśli ludzie
będą pełni entuzjazmu, całe społeczeństwo będzie musiało się
zmienić, bo przecież obecnie jego podstawą jest stan przygnębienia.
Jeśli ludzie są bezgranicznie szczęśliwi, nie można ich poprowadzić
na wojnę do Wietnamu, do Egiptu czy do Izraela. Nie. Ktoś
bezgranicznie szczęśliwy roześmieje się i powie: „To nonsens!"
Ludzie szczęśliwi nie poddają się obsesji pieniądza. Nie zmarnują
całego swojego życia po to tylko, by gromadzić pieniądze. Dla nich
będzie to przejaw szaleństwa, że człowiek niszczy swoje życie,
zamieniając je na martwy pieniądz, umiera, by gromadzić pieniądze. A
pieniądze pozostaną, kiedy jego już tu nie będzie. To absolutne
szaleństwo. Ale nie dostrzeżesz go, dopóki nie osiągniesz poczucia
entuzjazmu.
Jeśli ludzie będą pełni entuzjazmu, wtedy cały porządek, na którym
opiera się nasze społeczeństwo, będzie musiał się zmienić. To
społeczeństwo opiera się na poczuciu nieszczęścia. Jest ono dla
społeczeństwa najlepszą inwestycją. Toteż od samego początku tak
wychowujemy swoje dzieci, by wybierały bycie nieszczęśliwymi i
dlatego zawsze to robią.
Co rano każdy z nas ma wybór. Wybierasz zawsze bycie
nieszczęśnikiem, bo to rodzaj inwestycji. Wybierasz zawsze bycie
nieszczęśnikiem, bo tak się przyzwyczaiłeś, takie masz wzorce,
zawsze tak robiłeś. Umiesz to robić dobrze, stało się to jak
wydeptana ścieżka. W chwili wyboru twój umysł natychmiast skłania
się w tę stronę.
Przygnębienie zdaje się być jakby „z górki", entuzjazm zaś „pod
górkę". Entuzjazm wydaje się bardzo trudny do osiągnięcia, choć to
nie jest prawda. W rzeczywistości jest całkowicie odwrotnie:
entuzjazm jest „z górki", a nieszczęście „pod górkę". Bycie
przygnębionym jest stanem trudnym do osiągnięcia, ale udaje ci się
tego dokonać, mimo że wydaje się niemożliwe, bo przecież jest
zupełnie sprzeczne z naturą. Nikt nie chce czuć się źle, a każdy
CZUJE SIĘ źle.
Społeczeństwo odwaliło wielki kawał roboty. Edukacja, kultura,
instytucje kulturalne, rodzice, nauczyciele wykonali olbrzymią
pracę. Zamienili entuzjastycznych twórców w nieszczęśliwe twory.
Każde dziecko rodzi się szczęśliwe. Każde dziecko rodzi się boskie.
A każdy człowiek umiera szalony.
To jest twoje zadanie: znów stać się dzieckiem, odzyskać
dzieciństwo. Jeśli będziemy umieli znów poczuć się jak dzieci, cała
nędza zniknie. Nie twierdzę, że dzieci nie mają swoich
nieszczęśliwych chwil. Mają. Ale nie żyją w stanie przygnębienia.
Spróbuj to zrozumieć.
Dziecko może stać się smutne, może być nieszczęśliwe, nawet bardzo
nieszczęśliwe - w jakimś momencie. Ale jest tak przepełnione tym
nieszczęściem, jest tak zespolone z tym nieszczęściem, że nie można
go oddzielić. Dziecko nie istnieje w takiej chwili oddzielnie od
swojego nieszczęścia. I wcale tego nie potrzebuje. Dziecko JEST
nieszczęściem - tak mocno się w nie angażuje. A kiedy stajesz się
jednością ze swoim nieszczęściem, przestaje ono być odczuwane jak
nieszczęście. Jeśli stajecie się tym samym, już ten fakt zawiera w
sobie pewien rodzaj piękna. Popatrz na dziecko (mam na myśli nie
zepsute dziecko). Kiedy się zezłości, cała jego energia staje się
złością; nie ma w nim czego innego. Zmieniło się i stało się
złością. Nie „jest rozzłoszczone" - ale „stało się złością". I
dostrzeż to piękno, rozkwit złości. Dziecko nigdy nie wygląda
brzydko, nawet w złości wygląda pięknie. Wygląda jakby poważniej,
jest bardziej pobudzone, bardziej żywotne - jak wulkan gotowy
wybuchnąć. Takie małe dziecko, a tak ogromna A gdy złość ustąpi, dziecko staje się ciche. Gdy złość ustąpi,
dziecko będzie nastawione pokojowo. Gdy złość ustąpi, dziecko będzie
zrelaksowane. Możemy myśleć, że to okropne przeżywać taką złość, ale
dziecko nie czuje się okropnie - było to dla niego nawet dość
przyjemne.
Jeśli potrafisz utożsamiać się z tym, co cię spotyka, będziesz czuł
się szczęśliwy. Jeśli separujesz się od wszystkiego, nic nie
przyniesie ci szczęścia, będziesz czuł się nędznie.
To jest właśnie klucz. Wyizolowanie własnego ego to główna przyczyna
popadania w nieszczęście. Spróbuj stać się jednością, unosić się
wraz z tym, co przynosi życie, tkwić w tym tak intensywnie, tak
zupełnie, jakby cię nie było, jakbyś się zagubił, a wtedy wszystko
stanie się błogosławieństwem.
Masz wybór, ale nawet nie zdawałeś sobie sprawy z tego, że go masz.
Tak często wybierałeś niewłaściwie, że stało się to ślepym nawykiem;
po prostu robiłeś to automatycznie.
Stań się bardziej uważny. Za każdym razem gdy wybierasz coś, co
powoduje u ciebie przygnębienie, pamiętaj: to jest twój wybór. Już
samo to pomoże - świadomość, że to jest twój wybór i jesteś za niego
odpowiedzialny, sam robisz to sobie, to twoje dzieło. Natychmiast
poczujesz różnicę. Zmienią się właściwości twojego umysłu. Będzie ci
łatwiej przesunąć się w kierunku szczęścia. A kiedy już zdasz sobie
sprawę z tego, że to twój wybór, cała rzecz zamieni się w rodzaj
gry....cd...dalej
[b]Jeśli chcesz czuć się źle - proszę bardzo, ale pamiętaj, że to na
własne życzenie, i nie narzekaj. Nikt oprócz ciebie nie jest za to
odpowiedzialny. To twój dramat. Jeśli go lubisz, jeśli odpowiada ci
ten stan przygnębienia, jeśli chcesz spędzić swoje życie w poczuciu
bycia nieszczęśliwym, to twój wybór, twoja gra. Ty ją rozgrywasz.
Graj, jak umiesz najlepiej!
Lecz wtedy nie chodź i nie dopytuj innych ludzi, dlaczego czujesz
się tak podle. To absurd. Nie chodź i nie zwracaj głowy mistrzom i
guru, pytając, jak być szczęśliwym. Tak zwani guru istnieją, bo
jesteś głupcem. Robisz sobie krzywdę, a potem pytasz, jak się jej
pozbyć. Ale nadal będziesz ją robił, jeśli nie zaczniesz zwracać
uwagi na to, jak postępujesz.
Od tej właśnie chwili spróbuj być pełen szczęścia i błogości.
_________________
Uważaj co do siebie mówisz, bo możesz się słuchać!