napoleonka77 napisał(a):fakt.
rozum jedno,serce drugie.....
wszystkie te madre slowa,ktore piszecie -niby to wszystko wiem....wiem ,ze powinnam sie zastosowac do tego....
tylko ta moja -jakby druga osobowosc-ma caly czas nadzieje,tak jak piszecie-ze moze stanie sie cud i on sie zmieni.....zludne nadzieje mysle jednak...
juz drugi raz bylam na grupie dla wspoluzaleznionych....widze ,ze innym pomaga i skutkuje!
\o Boze!tez tak chce!
wierze ,ze w koncu to nastapi....i wywieje mnie ta zgubna dla mnie nadzieja!!!!!!!!!!!!!!!!
oby jak najszybciej!!!!!!!!!!!!!!!!!
Sama się z tym borykam, ja już ponad 4 miesiące terapii.Ale ostatnio wyszło mi, że ja jestem uparta jak osioł, nie słucham rad, nie uznaję autorytetów.Jakaś mieszanka poczucia niższości z zarozumialstwem, tylko ja siebie rozumiem. Jak ty też masz tak mocno osadzoną w sobie i okopaną własną skrzywioną osobowość to możesz jeszcze sporo poczekać na rezultaty.Ja patrząc na Ciebie nie umiem uwierzyć dlaczego nie kierujesz się własnym interesem i najbardziej prawdopodobnym kierunkiem zdarzeń.To samo widzę w pytaniach zadawanych mi przez dziewczyny na moim wątku.Sama ślepnę jak zaczynam rozpatrywać swój przypadek.Przypuszczam , że masz tak samo.Zapytaj się na grupie czy na początku też tak było z tymi, które teraz robią postępy????Co do nich np przemówiło tak najsilniej??????
Podziel się z nami(no ze mną) tymi odpowiedziami.