przez mgła » 24 paź 2013, o 23:00
czesc,byłam na terapii,powoli zaczynam przerabiac ten związek.Przed wizytą,chciałam napisac do byłego partnera,bo ostatnio pisał,że ,,moge się pocieszyc tym,że popada w depresje,,pomyślałam,że jak powiem o moich obawach terapeutce ,to mnie to powstrzyma i rzeczywiście pomogło.On jest nie pijacym alkoholikiem,podobnie jak moja matka,która mnie całe dzieciństwo straszyła,że sobie odbierze życie.Nawet tydzień temu,przez swoje stresy i przepracowanie...chyba słabszy stan psychiczny,znowu mi to zrobiła.Tyle lat przerwy i znowu taki komunikat.Oboje wywołali we mnie ogromną złosc,brrr.
Czuję ,że obecnie ucze się życ inaczej,wszystko jest nowe.Staram się cieszyc maleńkimi drobiazgami,oznakami radości,ponieważ tak naprawdę nosze w sercu ,,żalobę,,tęsknote ,smutek,żal,litośc,miłośc wyidealizowaną,która boli.Lapie się na tym ,że przywołuję wspomnienia,obrazy gdzie byliśmy razem i to tylko te dobre.Pózniej szybko załączam logiczne myślenie i argumenty jak było naprawdę.Jestem zmęczona wychodzeniem z tego,myśle że gdyby były wizyty z terapeutką częściej niż raz w miesiącu, szybciej bym sobie z tym poradziła.