Picie a wyrzuty sumienia..

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez caterpillar » 23 cze 2011, o 17:50

P.kobieto mozna zaszyc sie esperalem np ale nic Ci to nie da jesli nie zaczniesz pracowac nad swoim problemem chodzic na terapie

tak jak z plastrem sciagniesz zaczniesz palic jesli nie masz silnej motywacji ku temu.

alkoholik znajdzie sobie KAZDY powod aby zaczac pic , to moga byc urodziny dziecka albo smierc bliskiej osoby wiec nie nadarzysz.

Im wiecej piszesz o tym probleme to mam wrazenie ,ze sobie z tym nie radzisz zupelnie..rozumiem to ale radze Ci chociaz poczytac o wspoluzaleznieniu.

Jesli bedziesz z mama moze porozmawiaj z nia o tym co lubi robic, skoro w miescie nic sie nie dzieje..moze lubi jezdzic na rowerze ,moze nordic walking (ostatnio popularny) moze w internecie oglaszaja sie ludzie z tej okolicy chetni do spotkan.

uwazam ,ze TO mozesz zrobic usiasc z nia i powiedziec "mamo jest to i to do zrobienia ,moge sie z toba wybrac pierwszy raz pomysl co by sprawialo ci przyjemnosc"

natomiast zycia za nia nie przezyjesz jesli faktycznie woli lezec i pic..jej wybor.

Jest tez internet i pomoc internetowa wiec dla chcacego zawsze znajdzie sie opcja .
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez pewnakobieta » 23 cze 2011, o 20:12

To prawda, nie radzę sobie z tym, bo mi się to w głowie nie mieści, jak można się wplątać w coś takiego.. ale iść po pomoc nie mam odwagi.. sporo czytałam o tym w necie i powiem szczerze, że nie bardzo wiem jakby to mogło mi pomóc.. pozatym to zazwyczaj dzieje się tak: dziś bym poszła, no ale święto.. potem weekend to też nic nie załatwię a potem będzie ok i stwierdzę, że może narazie nie muszę.. aczkolwiek są wakacje i mam trochę czasu żeby wziąć się za swoje życie i kto wie.. może powinnam zacząć od takiego właśnie specjalisty..
pewnakobieta
 
Posty: 17
Dołączył(a): 25 lip 2010, o 22:42

Postprzez caterpillar » 23 cze 2011, o 23:27

zawsze sa wymowki ,bo wydaje nam sie ,ze nie jest tak zle,bo damy rade,bo boimy sie zajac problemem wolimy upchac to w prace, imprezy i udawac ,ze jest ok.

ostatnio kilka znajomych mi osob popadlo albo w zalamania nerwowe albo w depresje...bo sie uzbieralo...i cos peklo

wiec nie warto czekac az sie uzbiera, bo czsem moze byc za pozno.

zycie mozna marnowac sobie na wiele sposobow nie tylko alkoholizmem.

Pytasz w jaki sposob moglo by Ci to pomoc...

moze udalo by ci sie uporzadkowac to co jest miedzy toba a mama i nauczyc sie nie brac odpowiedzialnosci za jej zycie.

cenne? chyba tak :)

dowiedziec sie o mechanizmach jakie nami kieruja w takiej toksycznej relacji

nauczc sie dbac o siebie i stawiac granice

itd itd wiec mysle ,ze wiele mozesz skorzystac a przeciez ZAWSZE mozesz powiedziec ,ze jednak nie i zakonczyc wizyte.

Pomysl, wazne zebys sama byla gotowa.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez parnasus » 25 cze 2011, o 00:18

Witaj . To co napiszę może za pierwszym razem Ci się nie spodobać ale cóż jestem nie pijącym alkoholikiem i wiem jak to działa.

Po pierwsze zamieniłyście się rolami TY jesteś matką a twoja matka jest twoją córką ....

Poddajesz się w naturalny sposób dla dzieci DDA typowej manipulacji stosowanej przez alkoholików na " biedaczka " Czynny alkoholik ma mocna rozwiniętą umiejętność wzbudzania litości i grania na uczuciach bliskich bo właśnie nimi najłatwiej sterować .

Pomyśl sobie jak już tak leżysz rozdygotana pomysłami co się z Mamą dzieje a ona daje w palnik i się spoko czuje ... Okrutne ? Nie prawdziwe.

Ze swojego doświadczenia wiem że w takich wypadkach należy zejść na ziemię , zastosować wypróbowaną metodę TWARDEJ MIŁOŚCI .

Swoją postawą pokazujemy że nie ma z naszej strony żadnej tolerancji na picie bliskiej nam osoby .

Postawienie jasnych granic i twardych warunków jak na razie jest sprawdzoną metodą .

.. Napisała mi przed chwilą, że coś tam kupiła fajnego to jej nie odpowiedziałam nic bo już nie wiem czy dać jej odczuć, że źle zrobiła i się nie odzywać czy pogadać z Nią normalnie...


Nie ma miejsca na takie dylematy .....

Moja odpowiedz była by taka ;

.. mamo najlepszym prezentem dla mnie było by gdybyś zadbała o siebie , a mam na myśli twój problem z alkoholem . Martwię się bo wiem że to jest choroba na którą ludzie umierają a Ja chciałabym mieć jeszcze matkę !
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Postprzez smerfetka0 » 25 cze 2011, o 17:37

Niestety nie zgodze sie z Toba co do Twojej teorii ''twardej milosci'', bo w tej wypowiedzi jak by Ty odpowiedzial nie bylo nic twardego i stanowczego patrzac na ta sytuacje i z tego co rozumiem i wnioskuje podobne teksty juz byly i nie daly skutku.

ale nie bede podwarzac Twojego zdania bo znasz to z pierwszej reki niestety.

osobiscie popre sie sposobem pewnej pani psycholog zajmujacej sie uzaleznieniami. Sytuacja zaszla juz bardzo daleko, chora chyba do konca nie chce sie leczyc. i niestety nawet najblizsza jej osoba nie bedzie miala zadnego wplywu puki sie nie odwroci zupelnie, aby ''alkoholiczka osiagnela swoje wlasne dno od ktorego bedzie sie pozniej mogla odbic''. Zdaniem tej psycholog jest to niezbedne aby alkoholik zrozumial jaki ma problem do czego sie doprowadzic co stracil, otrzymal za jednym razem kubel zimnej wody. wazne jest ze po 'osiagnieciu dna' (dla kazdego te wyrazenie znaczy co innego) nie leciec z pomoca, jakakolwiek pomoca. to jest twarda milosc (te wyrazenie rowniez uzyla owa psycholog wlasnie do tego sposobu).


mysle ze skoro prosby grozby blagania szantaze nie pomagaja trzeba siegac dalej, skoro nie pomogly teraz to pozniej tym bardziej nie pomoga jak alkoholik bedzie sie jeszcze bardziej zatracal. bo podchodzenie 'emocjonalnie' - typu 'potrzebuje matki, czuje sie sama, krzywdzisz mnie, boje sie o to ze umrzesz' - dla alkoholika nie sa wystarczajacym kublem zimnej wody.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez parnasus » 26 cze 2011, o 11:26

bo podchodzenie 'emocjonalnie' - typu 'potrzebuje matki, czuje sie sama, krzywdzisz mnie, boje sie o to ze umrzesz' - dla alkoholika nie sa wystarczajacym kublem zimnej wody.


I tu się mylisz smerfetka0, bo w moim przypadku zadziałało. Moja córka kiedyś podeszła do mnie rano jak miałem kaca i się zapytała ;

- Tato co ja ci takiego w życiu zrobiłam że ty tak pijesz ?

Dla każdego alkoholika jest inne dno . I tu nie chodzi o jakieś " podobne teksty " tylko o uczucia z którymi alkoholik czynny nie daje sobie rady.
Nie chodzi również o szantaż emocjonalny tylko wyrażenie własnych potrzeb.
To delikatna różnica która pokazuje alkoholikowi że depcze czyjąś miłość.
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Postprzez smerfetka0 » 26 cze 2011, o 17:02

byc moze. nie bede sie spierac. na pewno zastosowalabym Twoja metode skoro jest wzieta z autopsji a te radykalniejsze - czyli to co przytoczylam pewnej psycholog, zostawila na koniec mimo wszystko. bede trzymac kciuki
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez pewnakobieta » 26 cze 2011, o 18:13

Dziękuję ogromnie za wszelkie wpisy, gdyż pozwalają mi spojrzeć z dystansem na sprawę.. Ja kiedyś też tak podeszłam i zaczęłam płakać i pytać czemu mi to robi, że co ja jej takiego zrobiłam, przecież staram się by była ze mnie dumna itd. itp. no to reakcja była taka, że Mama też się rozpłakała i powiedziała mi, że nie wie czemu to robi, że to silniejsze ode niej i , że jest ze mnie bardzo dumna itd. Ktoś mi kiedyś powiedział, że te osoby naprawdę wtedy myślą, że już nie będą , że to są szczere wyznania gdy tak obiecują zaprzestanie picia.. Jednak i tym razem długo nie wytrwała w swym postanowieniu a ostatnimi czasy zaczęła to robić częściej..
Myślę, że teraz chyba naprawdę bardziej sprawdzi się scenariusz tej "twardej" miłości choć będzie mnie to wiele kosztować to zrobię wszystko by pokazać jej, że nie będę więcej tolerować jej nałogu i skoro nie zapanuje nad tym to będzie to skutkować rozpadem jakichś więzi między nami bo takie jak były kiedyś to już od jakiegoś czasu nie ma.. a jak tak dalej pójdzie to zupełnie się oddalimy od siebie.. Nie umiem jej spojrzeć w oczy i opowiadać co u mnie jak gdyby nigdy nic.. a nie mogę też za każdym razem prawic jej morałów bo ona już tego słuchać nie może..

A role to się odwróciły rzeczywiście, uświadomiłam sobie to jakiś czas temu jak czytałam tu któryś z wątków.. że to ja się zajmuję nią a nie odwrotnie ..
Pewnie ciężko będzie się od tego odzwyczaić bo to już bardzo długo trwa choć nie zdawałam sobie z tego sprawy.. Będę próbować..
pewnakobieta
 
Posty: 17
Dołączył(a): 25 lip 2010, o 22:42

Re: Picie a wyrzuty sumienia..

Postprzez pewnakobieta » 23 paź 2011, o 01:05

Witam ponownie.. Nie będę zaczynać nowego wątku bo sprawa wciąż dotyczy tego samego.. jednakże zależałoby mi na tym aby ktoś doradził mi co dalej.. Jestem od paru dni w strasznej rozsypce :((( Nie mogę spać, biję się z myślami i już naprawdę nie wiem co robić.. :((
Problem w dalszym ciągu z mamą tylko sytuacja odwróciła się o 180 stopni.. do niedawna moje problemy były poniekąd na odległość a ostatnimi czasy podjęłam decyzję o wyjeździe z naszego kraju i pozostaniu z mamą przez jakiś czas.. Od września miała zostać zupełnie sama, wszyscy łącznie z mamą baliśmy się tego strasznie ale ja chyba najbardziej.. że teraz już nie będę miała kogo poprosić aby do niej zajrzał gdyby nie dawała znaku życia.. Postanowiłam do Niej przyjechać.. Chyba się ucieszyła, przynajmniej tak wszystkim mówiła, choć ja aż tego tak nie odczułam- aczkolwiek mama zawsze miała problemy z okazywaniem uczuć w stosunku do mnie no ale sądzę, że spadł jej kamień z serca.. Obiecywała nawet, że przestanie pić -oczywiście nie wierzyłam.. 2 miesiące nie piła.. Nie dlatego, że tak postanowiła i ma silną wolę ale dlatego , że nie miała okazji bo początkowo nie pracowałam i byłam cały czas w domu.. Po pewnym czasie była rozdrażniona, zobojętniała na wszystko i widać było, że się męczy.. W każdym razie przy pierwszej nadarzającej się okazji skorzystała i potem z każdej kolejnej również.. W międzyczasie dowiedziałam się jaką głupotę popełnia od ponad roku i płaci za nic olbrzymie pieniądze do banku i nie mogę pojąć czemu to robi a raczej czemu nic z tym nie robi ale ona w ogóle nie chce mnie słuchać, patrzy się na mnie i mówi, że myślała, że już następnym razem nie będzie musiała tego płacić.. ale trwa to już ponad rok więc czemu nic z tym nie robi??? przecież nie ma zbyt wiele pieniędzy a wyrzuca w błoto ich sporą ilość- przecież można temu zapobiec- czemu nie da sobie pomóc ?? Nie potrafię kompletnie się z Nią porozumieć, ona w ogóle nie chce rozmawiać na te tematy, wyszukuje jakieś głupie preteksty byle nie rozmawiać albo wprost mówi, że jej się nie chce i wychodzi z pokoju a jak ja się denerwuję wtedy to się śmieje ze mnie i mówi, ze głupia jestem.. Boże, ja nie poznaję mojej własnej matki.. Ona nie jest sobą chyba.. Dzień w dzień wraca z pracy i zamyka się w swoim pokoju, w ogóle nie rozmawia ze mną, a ja już nie mogę dłużej tego znieść.. Strasznie mnie to boli.. Pewnie przesadziłam z tym nagabywaniem Jej o rozmowy, zaczęłam zanudzać Ją "radami" odnośnie zmiany banku, zaprzestania picia..
Dobrze wiem, że jedynym sposobem na poprawę naszych relacji i mojego zdrowia przy okazji jest moja wyprowadzka.. I tu tkwi problem.. mamy taki fajny domek- tak bardzo zależało mi na tym, żeby stworzyć nam tu taki przytulny, prawdziwy dom.. bo skoro została podjęta decyzja o zamieszkaniu tu na dłużej to chciałam, żeby było do czego wracać po pracy, żeby to był nasz drugi dom.. Musiałabym teraz z tego wszystkiego zrezygnować.. Nie jestem materialistką, nie w tym rzecz, że dom muszę mieć tylko ta decyzja o wyjeździe dla mnie też nie była łatwa.. ja potrzebuję stabilizacji i miałam nadzieję, że wkońcu to osiagniemy, że nie będziemy podwynajmować żadnego pokoju już tylko stworzymy własny azyl.. że może większym nakładem finansowym ale to będzie tylko nasze, że może kiedyś rodzinka się zbierze i tu urządzimy święta dla odmiany..
A tu wszystko znowu w łeb wzięło.. Jestem wprawdzie coraz bliższa tej wyprowadzki ale w głębi duszy mam poprostu nadzieję, że mama moja się ocknie i coś się zmieni i będę mogła wrócić i będzie już dobrze.. Tylko, że tak się nie stanie.. i muszę liczyć się z tym, że pozostanie mi tylko wynajmować u kogoś pokój.. i każdej godziny zastanawiać się co się z Nią dzieje.. czy pijana czy nie.. czy mnie Jej brakuje czy nie.. Wiem, że zdecydowanie przesadzam bo ludzie gorsze problemy miewają, ale dla mnie moje życie ostatnio to koszmar, mnie się naprawdę żyć odechciewa.. Nie wiem czemu Ona mi to robi, czemu tak głupio postępuje i nawet nie próbuje nic z czymkolwiek robić.. Czy wyprowadzka to naprawdę jedyne wyjście..? Nie wyobrażam sobie, że po takiej decyzji będziemy się umawiały na kawę i będę rozmawiać z Nią jak gdyby nigdy nic.. nie umiałabym udawać, że wszystko jest super..
pewnakobieta
 
Posty: 17
Dołączył(a): 25 lip 2010, o 22:42

Poprzednia strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość