Flashback

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez Amir » 22 wrz 2010, o 01:49

fiolku, czekamy na twoje literki

nie chce sie wcinac niezrecznie w text Twoj, Marcina i innych

ale wyraznie jestes na dobrej drodze, jak kazde z nas

mozemy sie dzielic, byc razem

bo mamy podobne jak gdyby losy

choc rozni
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez Fiołek » 20 gru 2010, o 13:37

Witajcie,

nie było mnei trochę,bo i dostęp do neta miałam praktycznie zerowy.

Nie jestem w formie, chyba mam depresję, którą sama diagnozuję dlatego napiszę w skróćie jak potoczyła sie moja historia jeśli w goóle pamietacie coo sie ze mną działo.

Wylądowałam w spzitalu w fazie krytycznej pscyhozy. Panicznie się bałam, że tam zgłupieję zresztą przez prawie 2 tyg [pobytu tam czułam się jak stradająca zmysły. Mało tego w szpitalu obchodziłam imieniy i urodziny co mi się w wizję mego nieszczęsnego życia strasznie podpięło, że niby już całe życie spędzę w wariatkowie. Przeszłam przez te psychotyczne obrazy, które naprowadziły mnie na ślady strasznej krzywdy jakiej doznałam w dzieciństwie. Teraz obecnie jestem niestety nadal na etapie zaprzeczaniu tego co mi się otworzyło i etapie niewiary, ze to miało miejsce.
Nawrót LSD też miał rację bytu,bo już wtedy kiedy brałam z tym chłopakiem zaczęły mi się otwierac psychotyczne wspomnienia, o których zapomniałam. Poza tym ten chłopak, o którym wspominałam zahipnotyzował mnie na tym LSD i strasznie skrzywdził czego do szpitala nie pamiętałasm. Nazwijmy to pigułką gwałtu,więc się nie owbiniam bo totalnie byłam pod jego władaniem. Doszły do tego triki, gesty, hipnoza słowna a potem upodlenie do kwadratu.

Nie przeszłabym całej tej tyrady gdyby nie mój D. i pomoc koleżanki terapeutki. Codziennie tłumaczyli co się ze mną dzieje, kazali pisać, mówić (miałam lękowe konspiracyjne terorie spiskowe, więc im wiecej mówiłam tym większe poczucie winy i głupawki mnie łapały).

Nie chciałam widzieć swojej rodzinki w szpitalu żeby mną nie manipulowali poprzez zaprzeczanie. No i mnie zlali do dziś. Córkę wariatke :D
Mieli oczywiście pretensje do D. że to przez niego, a przecież złożyło się na to tak wiele: dzieciństwo, terapia, zła syt nasza ogólnie. Dośc mieliśmy tego oboje i postanowiliśmy ratować swoje małżeństwo. D. rzucił pracę żeby być przy mnie. OD października, dwa dni po wyjściu ze szpitala, mieszkamy na wsi 80km od Warszawy. Przeprowadzka ze Sląska zajęła nam 2 dni i musieliśmy się zadłużyć. Wynajmujemy tu domek, piec żre i nas odziera z reszty kasy (koleś nas trochę oszukał), dzieci chodzą do przedszkola. Tu jest spokój, dobrzy ludzie, pomocni.....i ta moja koleżanka.
D. miał pracę ale niestety trafił na swira szefa, który mu zajebał w ryj więc D. odszedł. Więc znowu etap bezrobocia i doła z tym zwiazanego.
Ogólnie to mój nacieższy rok i chętnie bym przespała kolejny. Potrzebujemy pracy i kasy,bo nie wiem jak będzie dalej. Biorę leki i stabilizator nastroju bo zdiagnozowano u mnie BORDERLINE (dodam, że w dniu zabrania mnie do szpitala byłam o krok od śmierci). Poranki są cieżkie,bo nei mam ochoty wstawać i zmierzać sie z życiem. Ciągle płaczę, często sie załamuję.....mam myśli samobójcze. Tęsknię za starym, choć nie ma za czym. Boli mnei znieczulica mojej rodziny, która tylkoc zeka aż podwinie nam się noga. Mają mnie w dupie i zawsze mieli tylko ja tego wcześniej nie rozumiałam. Dalej malutka istota we mnie nei chce przyjąć tego do wiadomości.

Mam zaleconą terapię. NAwet nagraną super specjalistkę,ale wszystko rozbija się o kasę, więc tkwię w martwym punkcie i to mnie tak strasznie frustruje, bo życie mi ucieka między palcami.
Chciałabym móc już pisać jak wszystko bedzie ok. Nasze jeaben długi sie skońćza a nie w kółko pogłębiają, ja pogodzę sie ze stratą i odnajdę siebie. Bo dalej nie wiem kim, po co jestem. Mało mnie cieszy. Płaczę niemalże na zawołanie.
I te swięta pierwszy raz w zyciu mnei nie cieszą. Nie chcę ich. Nie mam ochoty nic szykować. Wola zabita. Może to taki etap przejściowy i muszę go przejść tylko to tak cholernie boli, że nie bardzo wierzę w poprawę czegokolwiek.
pozdr
Edyta
Avatar użytkownika
Fiołek
 
Posty: 30
Dołączył(a): 15 maja 2010, o 15:59
Lokalizacja: z samotni

Postprzez caterpillar » 20 gru 2010, o 13:54

Fiolek witaj

eh strasznie duzo tego ..ja czytajac ledwo to wszystko ogarniam,wspolczuje bardzo i zycze jakiegos swiatelka w tunelu

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 207 gości