pytałem o WASZE ZDANIE, "głupie testy" miały za zadanie przełamywać nieśmiałość bo uznałem, że 20 lat chodzenia ze znajomymi, czekania na "ten moment", "tą osobę" to już trochę za długo i postanowiłem znaleźć inny sposób...
psychoterapęuta to była odpowiedź na
Że po prostu powinieneś chodzić ze znajomymi gdzieś. Na jakąś imprezę, na mecz, do baru itp. Może wtedy poznasz kogoś interesującego, kogoś, kto będzie umiał wyleczyć Cię z tej nieśmiałości?
ponieważ z własnego doświadczenia zauważyłem, że dziewczyny też bywają nieśmiałe, że atrakcyjne dziewczyny mogą tylko czekać bo faceci do nich lgną a szansa, że dziewczyna przebije się przez mur facetów którzy już zrobili pierwszy krok i spojrzy na jakiegoś tam gościa siedzącego wśród swoich znajomych, próbującego czuć się w porządku jest...co tu ukrywać...minimalna...
dla tego czekanie jest według mnie rozwiązaniem mało skutecznym więc piszę na forum o poradę, o opinie ludzi "w temacie"...
nie próbujesz normalnych sposobów a urządzasz sobie jakieś głupie testy sprawdzające licząc że dzięki nim pozbędziesz się problemu na zawsze co jest po prostu brednią.
jaki jest ten normalny sposób? proszę o opinie, porady, staram się coś wyciągnąć z każdej waszej odpowiedzi...jakie są więc te "mądre sposoby" według ciebie?
czy takie zadanie z różą rzeczywiście jest głupie? czy facet wręczający różę atrakcyjnej dziewczynie jest idiotą bo robi sobi głupi test który jemu pozwala poczuć się silnym, zdolnym do wychylenia się, do kontaktu z kimś kto już od pierwszej chwili wywołuje silne emocje? czy dziewczyna jest frajerką bo się
nabrała" na głupi test?=/ czy ósmieszam tym siebię i okłamuję ją czy może jednak po prostu jest to miłe, przyjemne dla niej a budujące i również niezwykle przyjemne dla mnie, gdy widzę radość na jej twarzy...radość spowodowaną tylko przez mnie samego...to chyba najlepsze uczucie jakie może czuć człowiek- widzieć, że sama jego obcność sprawia, że komuś jest miło...
ale z tym mam problem i dziękuję wszystkim za pomoc, za odpowiedzi bo każda wasza odpowiedź pomaga...kropelka po kropelce nawet na tak "nierealnej" rzeczy jak forum internetowe...
jeszcze odnośnie psychoterapeutów...czy jest jakaś skala, za pomocą której określa się problemy, skala ogólna, bezwzgledna, rzetelna za pomocą której moja nieśmiałość jest "zawracaniem dupy" a kogoś uzależnienie od alkoholu/seksu/narkotyków jest już "problemem"? czy powinienem upaść jeszcze trochę niżej, żebym mógł prosić profesjonalistę o pomoc?
dla mnie nieśmiałość jest problemem życia...20 lat i nic się nie zmieniło...w zasadzie to jest gorzej...20 lat chodzenia ZA znajomymi, czekania aż jkaś dziewczyna mnie pozna, aż "coś się stanie"...i nic się nie dzieje...mogę czekać kolejne 20 lat a mogę pytać, bawić się w te głupie testy, słuchać co inni mają do powiedzenia czy nawet skorzystać z profesjonalnej pomocy...
czy to jest złe?