Uzależnienie od jedzenia

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez mariola123 » 12 gru 2007, o 12:56

Witaj Pukapunk :wink:

Dziękuję że mnie nie zostawiasz samej z tym problemem.Dobrze wiesz że człowiek wtedy nie powinien być sam ,sama walczyłam z tym tyle lat i ciągle przegrywałam.Jeszcze nie chodzę na żadne mitingi ale jestem tu na tym forum po to by uzyskać jakąś pomoc i wsparcie.Jest mi to bardzo potrzebne ,zwłaszcza takich osób jak ty czyli dotkniętych nałogiem ,tylko takie osoby są w stanie zrozumieć drugiego chorego.

Mam te problemy o których piszesz czyli niska samoocena ale w zasadzie wtedy kiedy nie radzę sobie ze swoim wstydliwym problemem (zażeranie), wtedy kiedy idzie wszystko dobrze i według planu i bez żadnych wpadek to moja samoocena wyrażnie wzrasta i można powiedzieć że jest O.K. ale ..............do następnego ataku .W koło Wojtek jak widać.

Zadaję sobie czasami pytanie ; Dlsczego ja nie potrafię zjeść jednego ciastka ? A nie potrafię ,bo albo nie zjem wcale albo muszę zjeść już kilo .Paranoja .

Z mężem też rozmawiam żeby mi nie podkładał pod nos przysmaków bo to jest silniejsze odemnie ale on jest szczupły i nie rozumie mojego problemu .Zresztą dziwi się że co ja od siebie chcę (nadwaga) przecież wyglądam akurat ,mam figurkę (jego słowa) i nie powinnam się wogóle odchudzać.Ale to jest jego zdanie ,moje jest inne - powinnam ważyć conajmniej 20 kg mniej.Ten problem rujnuje mi psychikę.

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego . :wink:
mariola123
 
Posty: 108
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 19:31

Postprzez pukapuk » 13 gru 2007, o 00:31

Skopiowałem twoje słowa oto one :
...człowiek wtedy nie powinien być sam.....
Nie człowiek tylko MARIOLA nie stawiaj siebie w szeregu z jakimiś innymi to tak jakbyś uciekała od siebie powołując się na uczucia innych, a to ty jesteś samotna w swoim problemie.
...wtedy kiedy idzie wszystko dobrze i według planu i bez żadnych wpadek...
To właśnie typowy objaw nie radzenia sobie z negatywnymi emocjami w sytuacjach kryzysowych lub takich, które wykraczają ponad plan, ja wiem, że takie sytuacje są normalne ,bo nie jestem w stanie wszystko przewidzieć są rzeczy na, które nie mam wpływu ,bo nie mam wpływu na decyzje i wybory innych ludzi. Zawsze wtedy przypominam sobie taką złotą formułę lub, jak kto woli modlitwę UżYCZ MI POGODY DUCHA ABYM GODZIł SIę Z TYM CZEGO NIE MOGę ZMIENIć ,ODWAGI ABYM ZMIENIAł TO CO MOGę ZMIENIć I MąDROśCI ABYM ODRóżNIł JEDNO OD DRUGIEGO. To może pompatyczne ale jak uważnie przemyślisz treść zobaczysz że to ma sens. Ma to duże odniesienie w kontekście tego co napisałaś na końcu,

powinnam ważyć co najmniej 20 kg mniej.Ten problem rujnuje mi psychikę....

Narzucasz sobie garb na duszę! A skąd wiesz że powinnaś ,no chyba ,że taka nadwaga zagraża twojemu życiu i jest to zalecenie lekarza.Nie znamy się ale myślę sobie że jesteś osobą ,która mocno wszystko CZUJE.
Nie wiem czy wiesz ale właśnie dostarczanie regulatorów emocji w postaci alkoholu czy glukozy w sytuacjach z którymi sobie nie radzimy w ilością szkodliwych zaburza wydzielanie endorfiny naturalnego narkotyku który odpowiedzialny jest za dobre samopoczucie i im częściej dajemy sobie kopa tym mniej organizm go wydziela i stąd doły i zjazdy.
To co pisałaś o tym zażeraniu u alkoholików nazywa się okresową abstynencją w celu poprawy zdrowia lub próby kontrolowanego picia.
Nic do '" bani" Mariola spuść ciśnienie przestań myśleć magicznie Schudnę 20 kilo wtedy dopiero będę szczęśliwa . Pozdrawiam. Jak pisze dyrdymały to powiedz

:lol:
pukapuk
 

Postprzez mariola123 » 13 gru 2007, o 14:19

Witaj Pukapunk :wink:

Zacznę od tego że nie piszesz żadnych dyrdymałów .Piszesz same mądre rzeczy które są mi potrzebne by zdrowieć. Same mądre i przemyślane zdania.

To prawda że jestem osamotniona w soim problemie i dlatego rozpaczliwie wręcz szukam wsparcia.Nie radzę sobie z emocjami negatywnymi ale jak się bardzo z czegoś cieszę to tez potrafię zażreć.

Ta modlitwa o której piszesz i ten garb na duszy - ty masz rację.Moja nadwaga nie zagraża mojemu życiu ale ja się z nią żle czuję .Mam jednak takie chore myślenie że jak schudnę to topiero zacznę żyć to dopiero wszystko będzie dobrze a wcale tak nie będzie .Ważyłam już nawet 50 kg ale nie dało mi to szczęścia na dłuższą metę .Byłam smutna , zgaszona bo ciągle głodna i co mi wtedy ze szczupłego ciała ale z wagą siedemdziesiąt parę kilo też się żle czuję .Nie stosuję teraz żadnej diety , jem wszystko ,nie tyję a nawet trochę ubyło mi wagi .Wczoraj nie zażarłam ,dziś wstałam rano i powiedziałam sobie DZIŚ TEŻ NIE ZAŻRĘ .

To DZIŚ bardzo pomaga ,TY mi pomagasz ,twoja wiara we mnie mi pomaga .Wszystkiego Dobrego i dziękuję . :wink:
mariola123
 
Posty: 108
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 19:31

Postprzez Agata1 » 13 gru 2007, o 22:35

Witajcie

Chcę napisać pare słów bo jest mi z tym obżarstwem tak ciężko. Też zauważyłam u siebie że jak nie radzę sobie z emocjami to szukam pocieszenia w jedzeniu. Niestety pomamga mi to na krótko, a potem pozostaje złość do samej siebie i wyrzuty. Tak sobie myslę jak długo przyjdzie mi dzwigać ten ciężar obżerania się. Dlaczego ja nie mam na tyle silnej woli, żeby ten nałóg pokonać. Tak jak Ty Mariola przestałam juz dawno stosować diety, bo doszłam do wniosku że to nic nie pomoże. Staram się raczej wszystko jeść. Z przykrością muszę stwierdzic, że też nie oprę sie jednemu ciastku tylko muszę zeżreć wszystkie jakie mam. Jest mi z tym bardzo ciężko i czuję się samotna ze swoim problemem. Dobrze że na forum mozna sie wygadać.
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

Postprzez pukapuk » 14 gru 2007, o 00:49

---------- 23:38 13.12.2007 ----------

Nawet nie wiesz jaką mi radość Mariola sprawiłaś że przyjmujesz informacje! Musisz wiedzieć, że tym samym pomagasz mi ,bo utwierdza mnie to w moim trzeźwieniu Tak sobie myślę po twoim ostatnim wpisie że twoje szczęście to gdzieś jest około 60 kg , bo 70 za dużo a 50 za mało :lol: Dla mnie jako trzeźwiejącego alkoholika najważniejsza jest stabilna linia prosta bez ostrych wzlotów i spadków, wypośrodkowanie, świadomość że to ja Mariusz jestem tym który kieruje swoim" chciejstwem" i co najważniejsze ja nic nie MUSZE ja mogę tylko CHCIEC,każdy wewnętrzny przymus budzi sprzeciw Staram sobie stworzyć taki swój bezpieczny azyl gdy dopada mnie " szare życie" i jego problemy wycofuje się i łapie kontakt z samym sobą co tak naprawdę myślę i czego się boje w danej sytuacji, jak to się ma do realności tej sytuacji i na ile moja ocena nie jest podyktowana chęcią ucieczki nakręcenia się co w finale może się skończyć tym co mi dopiero naprawdę zrobi krzywdę ZAPICIEM. Warto mieć numer telefonu przyjaciółki lub kogoś do kogo możesz natychmiast zadzwonić jak tylko poczujesz że zaraz pożresz konia z kopytami takie natychmiastowe wywalenie z siebie chęci zażarcia bardzo pomaga

---------- 23:49 ----------

Witaj Agata! .... Dlaczego ja nie mam na tyle silnej woli, żeby ten nałóg pokonać. W tym zdaniu które napisałaś masz wszystko co ci potrzebne by spróbować zrozumieć to co się dzieje . Po mojemu to jest tak zwane nałogowe "ciśnienie " osoba z problemem nie ma.... silnej woli ! To jest mit ! im prędzej przyjmie się to do wiadomości tym szybciej spadnie ciśnienie ,a jeszcze szybciej opadnie jak sobie zdasz sprawę że nie pokonasz czegoś co jest od ciebie silniejsze podejrzewam że z Gołotą na ring byś nie wyszła. Poczytaj z uwagą informacje jakie wymienialiśmy z Mariolą może znajdziesz tam coś ciekawego. Pozdrawiam i życzę ci żebyś jutro nie zażarła a co będzie pojutrze to się zobaczy może też spróbujesz ...... :P
pukapuk
 

Postprzez mariola123 » 14 gru 2007, o 12:00

Witaj Pukapunk i Agatka 1 :wink: :wink: :wink:

Ja myślę że , że może się nam uda stworzyć Centrum Wzajemnej Pomocy .Każdy z nas ma problem i każdy z nas potrzebuje wsparcia .Myślę że taka wymiana doświadczeń to jakby rodzaj mitingu lub spotkania z psychoterapeutą .

Pukapunk ,cieszy mne to ze ja też ci w jakimś stopniu jestem pomocna ale na pewno nie tyle na ile ty jesteś mi pomocny .

Ja mam narazie w sobie coraz większy niepokój jestem w ciąży jak już wcześniej pisałam w postach i do porodu zostało mi 7 dni (około).....,
Boję się tego wszystkiego co mnie w związku z tym czeka a piszę o tym dlatego by ten niepokój znalazł tutaj ujście a nie w lodówce.Siedzę w domu na L - 4 i czekam na rozwiązanie .Martwię się o wszystko a wiecie że jak za dużo emocji to myśli krążą wokól jedzenia a jak się nażrę to czuję się jeszcze gorzej .I koło się zamyka .

Gdybym nagle przestała pisać na tym forum to nie zrażajcie się ,odezwę się po powrocie ze szpitala.Jesteście mi bardzo ale to bardzo potrzebni .

POZDROWIENIA ZIMOWE bo u mnie pada śnieg . :buziaki:
mariola123
 
Posty: 108
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 19:31

Postprzez Agata1 » 14 gru 2007, o 21:59

Witajcie Mariola i Pukapunk :P

Zgadzam się z Tobą Mariola w zupełności, że jak piszesz może uda nam się stworzyć Centrum Wzajemnej Pomocy bo wszyscy mamy problem i to wzajemne wsparcia jest nam potrzebne. A z drugirj strony to trzymam za Ciebie kciuki, wszystko będzie dobrze.
Pukapunk przeczytałam wymianę zdań pomiędzy Toba a Mariolą i moge powiedzieć, że w tym co piszesz jest dużo racji. Ostatnio dociera do mnie, że walcząc z nałogiem nie pokonam go, muszę podejśc do tego inaczej. Dziś wieczorem ciagnęło mnie do jedzenia pomimo że nie bylam głodna bo jak wieczzorem wróciłam z pracy to zjadłam obiad, a wiem że jak zwolnię hamulce to bez opamietania, ale powiedzialam sobie nie bedę ŻREĆ i mam z tego satysfakcję, że powstrzymałam się od jedzenia.
Pozdrawiam :serce:
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

Postprzez pukapuk » 15 gru 2007, o 07:48

Witam miłe panie coś w tym jest bo taka wzajemna pomoc działa nikt nie zrozumie lepiej mnie niż ktoś kto ma podobny problem. Mariola trzymaj się nadchodzi ,nowy człowiek !!! życzę ci wszystkiego czego tylko ty byś chciała.
Agatko właśnie takie małe zwycięstwa są naszymi wielkimi osiągnięciami bo mogą dać początek nową jakość życia bez poczucia wstydu i winy .Dzisiaj nie mam za wiele czasu zdaję budowę i nie wiem w co mam wsadzić łapki ,ale będzie dobrze pozdrawiam was!!! :buziaki:
pukapuk
 

Postprzez mariola123 » 15 gru 2007, o 17:52

Witajcie moi mili :Agatko 1 i pukapunk :wink:

Agatko cieszę się że czerpiesz z tego forum jakieś korzyści dla siebie ,że jesteśmy w stanie sobie wzajemnie pomagać .Widzisz jaką daje radość fakt że się nie zażarło wieczorem ,zgadzam się z Pukapunkiem że małymi kroczkami .........................itd.Mamy dokładnie taki sam problem z jedzeniem .Nie wiem jak będzie po porodzie ale myślę że trochę łatwiej będzie mi zapanować nad obżarstwem .Trzeba się będzie trochę wziąć za siebie intensywniej , może jakaś gimnastyka ,przecież muszę się znowu mieścić w swoje ciuchy sprzed ciąży .Po macieżyńskim wracam do pracy i też muszę jakoś wyglądać.

Pukapunk masz rację ,najlepiej mi było z wagą około 60 kg ale na to muszę solidnie popracować .Parenaście kilo do zgubienia .Ja już wcześniej pisałam jeden nałog mam za sobą .W lutym będzie 3 lata jak nie palę .Rzuciłam po 20 latach ale .......................30 papierosów dziennie zamieniłam na 30 posiłków dziennie .To był moment gdzie straciłam całkowitą kontrolę nad jedzeniem .Do tego czasu było jeszcze jako tako .
Teraz nie palę ale ...........żrę .I tak żle i tak żle.


Ja się narazie trzymam ,zostało 6 dni ,jem zgodnie z planem .Dziękuję za wsparcie i trzymajcie się i powodzenia . :wink:
mariola123
 
Posty: 108
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 19:31

Postprzez pukapuk » 15 gru 2007, o 21:37

Witaj Mariola nie gniewaj się ,że łapie cię za słówka ,ale to bardzo ważne aby w momentach dobrego samopoczucia i planowania przyszłości, nie popełniać błędów, które po jakimś czasie tworzą ciśnienie. Znowu pozwoliłem sobie przytoczyć twoje słowa
....przecież muszę się znowu mieścić w swoje ciuchy sprzed ciąży....
...ale na to muszę solidnie popracować....
... też muszę jakoś wyglądać....
NIC NIE MUSISZ !!! Co będzie jak jak nie dasz rady ??? Jak się będziesz czuła ??? Znowu zaczynasz myśleć magicznie ! To jest typowy objaw myślenia życzeniowego. Nie narzucaj sobie barier nie rób planów, które cię tak naprawdę ograniczają. Jest taka zasada podam ci przykład:
Jedzie mąż z żoną i żona cały czas mówi:
uważaj na krawężnik bo najedziesz ! I tak co chwile, uważaj bo uszkodzisz samochód jak najedziesz na ten krawężnik. Musisz jechać bardziej w lewo, bo najedziesz na krawężnik.
I jak w banku że prędzej czy później najedzie się na krawężnik ! Cały czas go obserwujesz i automatycznie się do niego zbliżasz i trach!
Mam takie wrażenie, że za mocno cię naciskam ,ale widzę mechanizmy które przynoszą spustoszenie w myśleniu . Ja jestem alkoholikiem trochę inaczej widzę różne sprawy na pewno nie do końca wiem jak jest z uzależnieniem od jedzenia ale mechanizmy są mi znajome. Może przesadzam ale takie mam odczucia jak czytam to co piszesz . Pozdrawiam :lol:
pukapuk
 

Postprzez Agata1 » 15 gru 2007, o 22:32

Witajcie Mariola i Pukapunk

Cieszę się, że możemy pogadać na formum bo to podbudowuje.
Mariola zgadzam się w zupełności z Pukapunkiem, że NIC NIE MUSISZ. Ja odchudziłam się i ważyłam 56 kg potem przestałam kontrolować ilość jedzenia i tych kilogramów przybyło mi i to bardzo dużo. Wpadłam w nałóg obżarstwa. Zaczęłam powtarzać sobie, że MUSZĘ wrócić za wszelką cene do poprzedniej wagi i wiesz jaki był efet - całkiem odwrotny. Teraz już nie mówię sobie że coś MUSZĘ, a byłam pewna swojego zwycięstwa. Niestety porażka na całej linii.
Myślę że dyskusja na tym właśnie forum będzie dla mnie pomocna.
Widzisz Pukapunk mechanizm uzależnienia od jedzenia jest taki sam jak od alkoholu, wszystko dzieje sie w naszych mózgach. Obsesyjnie zaczynamy mysleć o jedzeniu i wystarczy sobie cośkolwiek pofolgować, aby mechanizm OBŻERANIA ruszył. Po takim czymś człowik czuje się poprostu PODLE, tak jakby wyszedł z jakiegoś bagna. Myślę, że podobnie odcz€wa osoba uzależniona od alkoholu.
Pozdrawaim WAS i życzę miłej niedzieli. :papa:
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

Postprzez ghonja » 15 gru 2007, o 22:53

Psycholo,psychiatra...dietetyk...dluga terapia... Twoje problemy z jedzeniem nie sa prolblemami samymi w sobie,lecz oznaka czegos i tak naprawde nie z tym powinnas walczyc....bulimia jest tylko symptomem.Idz dolekarza nawet pierszwgo kontaktu,on Ci podpowie,co robic dalej..... poszukaj informacji nawet w necie na temat tego,co sie z Toba dzieje...


POzdr.
Gonia. :P
ghonja
 
Posty: 2
Dołączył(a): 15 gru 2007, o 22:29
Lokalizacja: Pisz

Postprzez pukapuk » 16 gru 2007, o 10:46

Czejść Agatko rzeczywiście mechanizmy są podobne. Ja piłem 20 lat z różnym natężeniem średnio co 6 lat lądowałem na detoxsie i oddziale zamkniętym cały ten czas próbowałem kontrolować coś czego nie można skontrolować obsesyjną chęć picia ! Oczywiście zawsze zaczynało się niewinnie zanim się rozhuśtałem dozowałem z różnym skutkiem. Po jakimś czasie gdy już wszędzie miałem pozmiatane wpadałem w dwu letni ciąg i nie dopuszczałem do tego by rano poczuć się PODLE poczucie winy i kac moralny zabijały mnie traciłem kontakt z bliskimi. Moje ostatnie występy rok temu skończyły się jak zwykle szpital psychiatryczny, ale było coś co każdy alkoholik musi osiągnąć swoje dno ! Pierwszy raz nie miał mi kto podać ręki zostałem sam z konsekwencjami swojego picia i to właśnie uzmysłowiło mi że teraz albo nigdy podjąłem terapii i o dziwo zacząłem rozumieć co się ze mną dzieje a to jest właśnie klucz do zdrowienia. Myślę sobie, że poczucie winy i uczucie bycia innym to coś co mnie zabijało . Nie umiejętność radzenia sobie z emocjami i wyrażaniem swoich potrzeb strach przed zmianami powodowało że uciekałem przed rzeczywistością budując swój świat życzeniowego myślenie ,zakładałem potłuczone okulary i śmiałem się że inni są jacyś dziwni nikt mnie nie rozumie to tak naprawdę tylko ja cierpię . I
takim to sposobem wpadałem w ciągi bo ten świat jest do dupy , a to sie okazywało że ze światem jest w miarę normalnie tylko ja porostu jestem chory. I to by było na tyle Pozdrawiam wszystkich jeszcze cierpiących.
pukapuk
 

Postprzez Agata1 » 16 gru 2007, o 21:37

Witam Was serdecznie

Ghonja zgadzam się z Tobą w 100% z tym co piszesz. Wiem, że powinnam się zgłosić do specjalisty, ale niestety, przynajmniej na razie, nie mam takiej możliwości. Dużo na temat uzależnienia od jedzenia czytałam i staram się wyszukiwać coraz to nowe informacje na ten temat. Teraz piszę o tym na formum i to w pewien sposób mi pomaga. :lol:
Pukapuk oczywiście za Ciebie trzymam kciuki, abyś nadal wytrwał w abstynencji. :usmiech: Może i dobrze sie stało że osiągnołeś jak piszesz swoje dno i, że pierwszy raz nie miał Ci kto podać ręk. Bo gdyby nie ten fakt to nie wiadomo, co było by dzisiaj. Oczywiście życzę Ci abyś w tym wytrwał. Bo skoro tobie po tylu latach się udało to myślę, że może mnie również się uda jeść normalnie.
Mój nałóg OBŻARSTWA trwa krócej, bo około 4 lat. Na początku moje NAPADY ŻARŁOCZNOŚCI były co 2 tygodnie i trwały 2-3 dni, kiedy to obżerałam się do bólu żoładka. Tak sobie nieraz myślę, że gdybym wtedy podjęła jakieś próby, może dziś nie była bym ŻARŁOKIEM. Ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że istnieje coś takiego jak nałóg jedzenia. Potem NAPADY ŻARŁOCZNOŚCI zaczęły powtarzać się coraz częsciej i doszło do tego, że nie było dnia aby się nie najeść. A przerwy kiedy jadłam normalnie trwały coraz krócej. :cry:
Po tym wszystkim pojawiła się złość i żal do samej siebie, że nie potrafię zapanować nad jedzenie i że to ono mna żądzi. I takie błędne koło sie wytworzyło.

Pozdrawiam i życzę przyjemnego tygodnia pracy, bo jutro poniedziałe. :papa2:
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

Postprzez mariola123 » 17 gru 2007, o 15:12

Witam Was moi drodzy ciepło i serdecznie. :!:

Widzę na tym forum cały obraz mojej choroby , mojego uzależnienia które jest tak bardzo silne że ani bym nie przypuszczała że tak właśnie jest .Wytykajcie mi błędy ,łapcie mnie za słowa ,daję wam na to pełną zgodę bo jest to jedyny sposób by do mojego uzależnionego umysłu coś dotarło .Słowo ,,MUSZĘ " którego użyłam we wcześniejszym poście ,no sami widzicie jak się odzywają we mnie lata chorego myślenia ,odchudzania ,diet .Zawsze sobie wmawiałam że muszę schudnąć ale w rezultacie tyłam jeszcze bardziej.Niech ja to wreszcie przyjmę do wiadomości że JA NIC NIE MUSZĘ :wink: .Schudnę to schudnę a jak nie to nie .Najważniejsze żeby nie mieć kompulsów i ustabilizować jedzenie.Jedno mnie jednak zastanawia .Jak byłam ciągle na głodowych dietach no to nic dziwnego że się to kończyło atakami obżarstwa .Teraz się nie głodzę , jem regularnie ,to co wszyscy domownicy a jednak ataki pozostały .Przychodzi dzień ,chwila .moment kiedy myślenie o jedzeniu urasta do wielkości obsesji i...........................ulegam jej ale dlaczego ? Czemu wciąż ulegam ?

Niby chcę normalnie żyć ,funkcjonować a nie zajmować się wyłącznie jedzeniem a jednak się poddaję ,ulegam .Mam takie porównanie że atak wilczego glodu jest jak ogromna fala ,przypłynie i odpłynie trzeba tylko przeczekać ale ja...........................pozwalam się jej zabrać ,ulegam jej .

Nie chcę być gruba a jem więc tak naprawdę czego ja chcę ?Trudno mi samą siebie zrozunieć .Ciężko mi to wszystko ogarnąć .To o czym my tu na forum piszemy jest to prawda oczywista lecz jakże trudna do zastasowania w praktyce i trwania w niej .

Życzę sobie i wam wytrwałości i normalnego ,spokojnego życia .Warto jest żyć dla samego życia bez uśmierzaczy .Trzymajcie się ciepło .PA :wink:
mariola123
 
Posty: 108
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 19:31

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 56 gości