Witaj Pukapunk
Dziękuję że mnie nie zostawiasz samej z tym problemem.Dobrze wiesz że człowiek wtedy nie powinien być sam ,sama walczyłam z tym tyle lat i ciągle przegrywałam.Jeszcze nie chodzę na żadne mitingi ale jestem tu na tym forum po to by uzyskać jakąś pomoc i wsparcie.Jest mi to bardzo potrzebne ,zwłaszcza takich osób jak ty czyli dotkniętych nałogiem ,tylko takie osoby są w stanie zrozumieć drugiego chorego.
Mam te problemy o których piszesz czyli niska samoocena ale w zasadzie wtedy kiedy nie radzę sobie ze swoim wstydliwym problemem (zażeranie), wtedy kiedy idzie wszystko dobrze i według planu i bez żadnych wpadek to moja samoocena wyrażnie wzrasta i można powiedzieć że jest O.K. ale ..............do następnego ataku .W koło Wojtek jak widać.
Zadaję sobie czasami pytanie ; Dlsczego ja nie potrafię zjeść jednego ciastka ? A nie potrafię ,bo albo nie zjem wcale albo muszę zjeść już kilo .Paranoja .
Z mężem też rozmawiam żeby mi nie podkładał pod nos przysmaków bo to jest silniejsze odemnie ale on jest szczupły i nie rozumie mojego problemu .Zresztą dziwi się że co ja od siebie chcę (nadwaga) przecież wyglądam akurat ,mam figurkę (jego słowa) i nie powinnam się wogóle odchudzać.Ale to jest jego zdanie ,moje jest inne - powinnam ważyć conajmniej 20 kg mniej.Ten problem rujnuje mi psychikę.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego .