mgła napisał(a):Księżycowa Naprawdę nie wiem jak Ci się udało wyjśc z takiego związku?skąd znalazłas w sobie tyle siły?Dowiedziałaś się na terapii,dlaczego tak kochałas,tzn.za bardzo,niszcząc siebie?Nie rozumie siebie,tyle razy odchodziłam i jakoś znowu byliśmy razem,już tak nie chcę.Mam nadzieję ,ze nie uraziłam Cię tym stwierdzeniem,że nie rozumię takich kobiet jak my...
Nie uraziłaś, bo czym?
Co na mnie wpłynęło? hmm... jak zobaczyłam siniaki na sobie, to mi się lampka zapaliła, jak ktoś na ulicy zareagował i chciał mnie przed nim bronić, bo mnie szarpał, jak wylądowałabym w nocy w koszulce na klatce schodowej, bo mu coś odwaliło i chciał mnie wyrzucić.
Tu na forum ludzie cierpliwie i mozolnie do mnie pisali a poza tym sporo też mi dała książka ,,Kobiety, które kochają za bardzo" , "Koniec współuzależnienia" też daje do myślenia.
Ja bardzo dociekałam prawdy a bardziej szukałam odpowiedzi co mam robić, żeby to naprawić. W trakcie okazało się, ze nic nie zrobię, bo to po prostu nie zdrowy układ oparty na samych destrukcyjnych fundamentach nas obu.
W końcu odeszłam, ale też nie z dnia na dzień... to był jakiś impul spowodowany przez skrajną sytuacje - jużn nawet nie pamiętam jaką... wiem, ze wyrzuciłam go z domu, bo mnie szarpnął znów... coś we mnie pękło i poszło... ale bałam się, bałam co mi zrobi,
Łatwo nie było... kilka tygodni po wyrzuceniu go i zerwaniu pojawił sie jakiś dziwny szok i postanowiłam wszystko naprawiać, prosiłam go o spotkanie. Dziś jestem mu wdzięczna, ze nie chciał wrócić, bo by mnie zniszczył do końca. Trochę się z tego "leczyłam" ta pustka po odejściu była gorsza niż jego szarpanie mnie, wyzywanie czy wyrzucanie z domu, więc byłam gotowa go prosić by wrócił, bo tak bałam się zostać sama ze sobą. I tu jest sedno.
mgła napisał(a):Dowiedziałaś się na terapii,dlaczego tak kochałas,tzn.za bardzo,niszcząc siebie?
Nie wiem czy to z terapii, bo wtedy miałam kiepską terapeutkę. Dużo pracowałam sama czytałam, czytałam, szukałam informacji, podobnych do mnie ludzi i problemów oczywiście wirtualnie. Znalazłam to forum i gdyby nie ludzie tu, to nie wiem jak bym dała radę, bez mądrych wskazówek, których w realu nie miałam, bez poczucia, że nie jest się samemu.
Ale sporo lekturm poszukiwań.
Powodów jest wiele: to, ze innych relacji nie znamy niz te nie przewidywalne, bo tylko te znamy z domu. Szukamy w facetach czegoś, czego kiedyś nam nie dano a czego dać nam już nikt nie może. Mozemy same sobie z tym poradzić. Z facetem, określę to, zdrowym nie znajdziemy kontaktu, bo podświadomość nas ciągnie gdzieś indziej.
Ale problem tkwi głębiej. Ładowanie się w toksyczne związki, to tylko objaw powierzchowny...
Co Ci jeszcze mogę polecić... teraz na przykład czytam ,,Terapia wewnętrznego dziecka" lekka książka a wiele tłumaczy...Czytałam ,,Toksycznych rodziców" i sporo innych.
Pisałaś też, że za wszelką cenę chcesz działać i coś zmieniać. A może odpuść, zatrzymaj się, daj sobie czas tkwienia w tym stanie, ale nie całkiem bezczynnie... nie mozesz zmienić czegoś, czego nie rozumiesz. Pozwól sobie na ten stan, zrozum go i każdy inny tak samo, każdy problem. Poświęciłabym uwagę temu co we mnie, niż zmianom na zewnątrz, bo w tych pierwszych jest najwięcej odpowiedzi myślę. Może skorzystasz z propozycji lektur. Na pewno wiele Ci pomogą w tych poszukiwaniach.