przez mija » 13 lut 2009, o 20:56
Joasam
Milo slyszeć że ktoś zna problem i trzyma kciuki za mijego syna.Chociaż nie znam cie osobiście to nawet nie zdajecie sobie sprawy ile jest lżej na duszy matce ,która może z kimś porozmawiać ,z kimś komu problem narkomanii nie jest obcy.Napisalaś mądre slowa,że my rodzice to się mamy ze swoimi dziećmi,ale nie zapominaj że Ty też będziesz kiedyś matką,to dopiero wtedy tak naprawde zrozumiesz co twoja mama i ja możemy czuć jak nasze dziecko ginie.Pozwolilam sobie troche poklepać mądrości.Nie jestem jeszcze taka stara bo mam 40 lat ale syn postaral się o to żebym nie miala za nudnego życia i żebym więcej mądrości się nauczyla w relacji matka a syn narkoman.W najśmielszych oczekiwaniach nie mymmmmmmmmmmmslalam ........ze mój jedyny syn będzie narkomanem.Teraz wiem że to walka z wiatrakami!!!!Nie ma na ten syf antidotum,teraz to wiem po trzech latach walki o wlasne dziecko.Czasami wydaje mi się że przegralam jako matka i rodzic,bo zdaję sobie sprawe że moje dziecko do końca życia będzie chore.Myślę sobie czasem jaka jest różnica między dzieckiem chorym na raka a dzieckiem narkomanem.W moim odczuciu chore na raka nie ma wyboru mimo że nie sprawilo samo sobie krzywdy że jest chore ,a narkoman na wlasne życzenie umiera z wszelkimi konsekwencjami chce umrzeć ale tak do końca w to nie wierzy i myśli że mu się uda.Mimo wszystko jest zasadnicza różnica ,dziecko na raka umiera a narkoman ma wciąż szanse na to żeby żyć,tylko jak mu poukladać w glowie zeby tego chcial.[/i]