Mam teraz kiepski okres w życiu i ciągnie mnie żeby się napić.Próbuję sobie racjonalnie wytłumaczyć tak jak uczono na terapii że to tylko głód i on minie.
Jednak jest mi bardzo źle i napicie się wydaje się być jedynym sposobem który przyniesie ulgę...Czuję że logika i rozum przegrywają z potrzebą sięgnięcia po alkohol.
Dlatego proszę żebyście napisali jak sobie radzicie z głodem alkoholowym?
Ja już nie wiem co robić a jestem zupełnie sama i nikogo przy mnie nie będzie przez najbliższe dni...wieczór jeszcze długi a czuję że noc też może być ciężka...wiem że nie zasnę...
Poniosłam dziś życiową porażkę która mnie bardzo przygniotła