Naczynia połączone

Problemy związane z uzależnieniami.

Naczynia połączone

Postprzez Off_topic » 24 lis 2008, o 13:28

Brak mi pomysłów.

http://pl.youtube.com/watch?v=oS9Nk1JkSes

Wszelkie uzależnienia są jak naczynia połączone w powyżej podlinkowanym filmie. Jeśli w jedno z takich naczyń zaczynam mocno dmuchać, żeby wypchnąć z niego płyn, to poziom płynu w nim się zmniejszy, ale automatycznie w pozostałych pójdzie w górę. Kiedy zaczynam walczyć z kilkoma nałogami naraz, to wystarczy że zostanie jedna niewinna "rurka", a zleje się w nią cały "płyn" wypompowany z innych.

A kiedy próbuję jednak dmuchać we wszystkie, czyli pozbawiać się dostępu do wszystkiego, co tylko może sprawić mi jakąkolwiek przyjemność (zero książek, internetu, gier, masturbacji, filmów, muzyki, spacerów, rysowania, pisania, seksu, kawy, snu, jedzenia... no, może prawie zero jedzenia) to przybiera to formę jakiegoś samoudręczania się - pozbawiam się prawa do robienia czegokolwiek, czego nie odbieram jako przykrego obowiązku. To owocuje szybko depresją (przykre obowiązki 24 godziny na dobę albo poczucie winy, do wyboru...) i załamaniem, w efekcie poluzowuję sobie więzy i jazda zaczyna się od nowa.

Więc jak właściwie zastąpić wycofywany nałóg czymś innym w taki sposób, żeby nie stało się to nowym nałogiem?
Off_topic
 
Posty: 194
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:10

Postprzez laissez_faire » 24 lis 2008, o 23:53

zabawne... doskonale znam twoj problem z autopsji, a zarazem zupelnie cie nie rozumiem... nie moge sie wrecz oprzec stwierdzeniu, ze prowadzisz ciekawe, bogate zycie, choc osobe postronna, ktora tak okrelilaby moje wlasne, zwymyslabym dosc okrutnie... i moze w tym wlasnie tkwi problem? w podejsciu? bo chyba niekiedy warto zamiast sleczec nieustannie nad kwestiami istotnymi, poczytac ksiazke, przejrzec prase, popijajac dobra kawe... pozbyc sie nadmiaru spermy... prawdopodobnym jest, ze takie wlasnie podejscie umozliwi nam cieszyc sie z powrotu, do rzeczy tych istotnych?

a jeszcze inna czastka mojej pogmatwanej natury chcialaby ci powiedziec 'przestan pierdolic, marnujac czas, i zabierz sie za pisanie tej pracy'... ale nie, chyba takie podejscie jest destruktywne, bezsensowne... nie uwazasz?
laissez_faire
 

Postprzez pukapuk » 25 lis 2008, o 00:00

No i się zgadzam z moim przedmówca laissez_faire a zwłaszcza z druga częścią wypowiedzi .
Bo się zastanawiam po co to napisałeś off-topic jeżeli się chciałeś uzależnić od czegokolwiek ?
pukapuk
 

Postprzez Filemon » 25 lis 2008, o 21:13

według mnie nałogi i uzależnienia mają swoje korzenie w powikłaniach osobowości człowieka (raczej nie pojawiają się ot tak, same z siebie i nie wiadomo skąd...) a osobowość ludzką w jej zagmatwaniach i zaburzeniach zmienić jest bardzo trudno, na dodatek moim zdaniem współczesna psychoterapia nie dysponuje ku temu efektywnymi metodami...

co pozostaje? ano pozostają WSZELKIE MOŻLIWE DOSTĘPNE METODY razem i z osobna wzięte (wedle temu co komu najlepiej służy) nastawione na to by uwolnić się od tych najbardziej destruktywnych uzależnień (bo z alkoholizmem czy narkomanią na dłuższą metę nie da się w miarę normalnie żyć), natomiast to co mniej i najmniej szkodliwe można chyba przyjąć i nauczyć się z tym żyć - z jednej strony trochę sobie folgując może i czerpiąc z tego pewien pożytek i przyjemność a z drugiej traktując to również jako "mniejsze zło"

tak mi się wydaje przynajmniej... bo tak w gruncie rzeczy, choćbyśmy żyli w najlepszym zdrowiu i całkowicie idealnej wolności od wszelkich uzależnień, to przecież i tak zmierzamy ku... śmierci... ;) zatem może i warto... umrzeć zdrowo... :lol: ale przecież można też umrzeć NIECO (to nie oznacza totalnie!) nadwątlonym na zdrowiu a za to ze wspomnieniem paru rozkosznych chwil, które gdzieś tam w życiu udało nam się przeżyć i doświadczyć... :)

i jeszcze taka znana maksyma mi się przypomina: "Boże użycz mi pogody ducha abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi bym zmieniał to co mogę zmienić i mądrości abym odróżniał jedno od drugiego"... :)

p.s. a tak fokule, to dążenie do wolności od WSZELKICH uzależnień, to też może być swego rodzaju obsesyjne uzależnienie, czyż nie? :lol: dajmy se zatem trochę luza w tym naszym i tak przecież nielekkim żywocie... ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez carita » 26 lis 2008, o 11:53

---------- 10:48 26.11.2008 ----------

Lubię myślenie obrazowe. Czasem właśnie ono pozwala mi lepiej zrozumieć problem i znaleźć wyjście z sytuacji. Dlatego Twoja, Filemonie, teoria naczyń połączonych "spodobała" mi się. Pomyślałam o tym, co trzeba zrobić, żeby przerwać ten ciąg przelewania się płynu po rurkach uzależnień. I tak jak w życiu, tak w tym obrazie trzeba zrobić coś, co jest mało przyjemne. Zamiast odpychać od siebie ten płyn-siłę uzależnienia, wydmuchując, trzeba wciągnąć, przełknąć, przetrawić i wydalić. No cóż, powiało biologizmami, zamiast poetyckością, ale niestety tylko taka jest droga, żeby coś zmienić: przyznać się, przeżyć, popracować nad sobą, wybaczyć sobie, wydalić z siebie.
Doskonale rozumiem, co masz na myśli, pisząc o przechodzeniu z uzależnienia w uzależnienie, o przyłapywaniu się na coraz to innych sposobach ładowania tej niewykorzystywanej energii w coraz to inne działania, które w jakiś sposób stają się znów uzależnieniem. Znam to z własnego doświadczenia i to zastanawianie się, czy np. jedzenie codziennie serków Danio to potrzeba organizmu (brak wapnia), czy już uzależnienie to też znam:) Uzależnienie daje ten rodzaj haju, którego nie zastąpi nic. Nie zgadzam się z teorią książkową, że "po" człowiek, nie żyjąc już na haju, potrafi sobie znaleźć inne rzeczy, które dają mu satysfakcję równą tej, którą odczuwał w fazie uzależnienia. Skłaniam się do teorii pamięci ciała i czegoś co nazwałabym pamięcią emocjonalną. Tak jak ciało nauczone jest doznań i próba osiągnięcia przyjemności w inny sposób, z mniejszą ilością bodźców, nie daje takiego efektu zadowolenia jak wcześniej. Tak samo jest z emocjami. Nauczeni krańcowego odczuwania, przeżywania, nawet eliminując chore, obsesyjne, uzależnieniowe zachowania od środka, lecząc duszę, psychikę, nigdy nie będziemy mogli sie cieszyć emocjami tak jak ludzie, którzy takiej drogi nie przeszli. Nie osiągniemy takiego poziomu odczuwania jak wcześniej (nawet tych "dobrych uczuć") i zawsze czegoś będzie nam brak.
Ja chyba czasem też za dużo myślę, analizuję, szukam... Mam wrażenie, że nieraz to pomaga, a nieraz utrudnia życie.

---------- 10:53 ----------

Teraz zauważyłam, że częściowo odniosłam się do postu Off_topic, a częściowo Filemona. Przepraszam za pomyłkę :kwiatek2:
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez pukapuk » 26 lis 2008, o 12:47

A ja patrząc na te naczynia myślę sobie żeby ani w nie ,nie dmuchać ,ani połykać. Jest w nich równowaga po co to zmieniać ? I tak przenosząc to na życie z uzależnieniami różnymi to dopóki coś nie staje się obsesją to oki. Myślę że każda przesada jest szkodliwa , a ascetyczne życie nie ma sensu bo jest wbrew ludzkiej naturze.
pukapuk
 


Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 74 gości