Roxi, ja Ci powiem jak ja bym zrobił a Ty oczywiście zrobisz sobie po swojemu - traktuj moją wypowiedź jako radę, którą weźmiesz pod uwagę a decyzję oczywiście podejmujesz własną.
Otóż ja bym powiedział koledze, że wyszukanie sobie samemu takiej grupy, to drobiazg w porównaniu z tym co będzie dalej... - mianowicie chodzenie na taką grupę, branie w niej aktywnego udziału, "przerabianie" własnych wewnętrznych problemów, itd. to duuuuuuuużo większy wysiłek niż samo znalezienie sobie grupy. Powiedziałbym koledze: - Chłopie, czy Ty aby masz faktycznie wystarczającą motywację? - no bo skoro już w samym punkcie wyjścia prosisz mnie, żebym znalazł Ci grupę za Ciebie, zamiast wysilić się samemu i wynaleźć sobie i wybrać coś co będzie Ci odpowiadać... A co to - telefonu nie masz? nie możesz wziąć jednego dnia wolnego w tak ważnej sprawie, jeśli trzeba, i pozałatwiać sobie to co jest konieczne...?
Rozumiesz mnie? - nie chodzi o to, żeby nie zrobić dla Niego przysługi, tylko chodzi o to, żeby facet od samego początku wziął swoje sprawy w swoje własne ręce, bo to zaledwie początek... a potem to dopiero będzie trudno i pod górkę, przez pewien czas... Więc ja bym Go już na samym początku nie wyręczał.
Natomiast jeśli chodzi o to, żeby pójść z Nim na takie spotkanie, to to akurat bym dla Niego zrobił - czyli nie wyręczanie Go, ale towarzyszeniu Mu, jeśli na początku tego potrzebuje. Gdyby to był mój bliski przyjaciel, to ja sam bym nawet wziął jeden dzień wolny z pracy, żeby ten pierwszy raz Mu towarzyszyć, o ile to jest dla Niego tak bardzo ważne - to jest właśnie asysta a nie wyręczanie i robienie czegoś ZA kogoś - przynajmniej takie jest moje pojęcie o tych sprawach...
Jeszcze jedno - jeżeli Twój kolega wybierałby się na tak zwany miting AA, to mogłabyś tam mieć wstęp razem z Nim bez problemu (należy się tylko upewnić, czy nie jest to akurat tak zwany miting zamknięty) i mogła byś Mu towarzyszyć nawet przez całe spotkanie. Jednak na dłuższą metę jest to zbędne i wręcz niewskazane, bo mitingi są anonimowe, czyli spotykają się tam osoby nie znające się z życia codziennego, pozamitingowego i dzięki temu swobodniej i z mniejszym wstydem, na przykład, mogą mówić o swoich problemach a nawet sprawach intymnych, jeśli trzeba - obecność kolegi czy koleżanki, albo kogoś z rodziny byłaby ze zrozumiałych względów przeszkodą. Może jednak Twojemu kumplowi chodzi jedynie o samo towarzyszeniu Mu w udaniu się na miejsce spotkania i może tyle Mu wystarczy? Według mnie byłoby to celowe, jak najbardziej, jeżeli On czuje taką potrzebę, tak samo nawet jeżeli nie będzie jechał na miting, tylko na przykład do jakiegoś ośrodka na spotkanie z psychoterapeutą, itp.
Generalna zasada: nie wyręczać, nie robić czegoś za kogoś, nie chronić przed ponoszeniem odpowiedzialności i konsekwencji Jego własnych wyborów i działań, ale towarzyszyć i asystować tam gdzie o to prosi, wyraża taką potrzebę i gdzie jest taka możliwość.
Ty też możesz pójść sama indywidualnie na wizytę do poradni alkoholowej i zapytać fachowca w jaki sposób najlepiej możesz wesprzeć swojego kolegę. Myślę, że oprócz wskazówek podobnych do tych, które ja Ci tu podałem mogłabyś usłyszeć może jeszcze parę innych wartościowych rad. Nic nie stoi na przeszkodzie, byś sięgnęła również do jakichś źródeł na necie i książek o tej tematyce... Istnieje też literatura dla osób tak zwanych współuzależnionych, czyli uwikłanych w jakąś osobistą trudną relację z osobą z problemem alkoholowym i w nich też można znaleźć wartościowe porady jak zająć się... sobą w takiej sytuacji oraz jak mądrze i skutecznie wesprzeć bliską osobę, która jest alkoholikiem.
Pozdrawiam i trzymam kciuki...