przez bete » 13 lut 2014, o 21:46
Cześć wszystkim. Widzę, że temat całkiem świeży więc postanowiłam się włączyć. Sama jestem na takim życiowym zakręcie więc ciekawią mnie dalsze losy Katarzynki18. Pisz proszę jak sobie radzisz. To że komuś się udało mocno podnosi na duchu. Sama kilkakrotnie podejmowałam próby odejścia od alkoholiko_narkomana i za każdym razem dałam się "ubłagać". Teraz bardzo tego żałuję bo jest coraz gorzej. I nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Mój mąz ma problem z alkoholem od wielu lat. Gdy już sięga dna idzie sobie zrobić wszywke, ale często znajduje produkt zastępczy w postaci amfetaminy. Teraz cpa już 6 m_cy. Dwa tygodnie opór, tydzień przerwy i od nowa. Jak jest naćpany to nic go nie interesuje oprócz komputera. Jak przestaje to robi się strasznie nerwowy i całą złość obraca przeciwko mnie. Od maja zacznie znowu pić, jestem tego pewna, choć przysięgał, że już nigdy, jak chciał żebym do niego wróciła. Już mi się życ nie chce jak na to wszystko patrzę. Ale nie wiem czy potrafię zostawić go na dobre, chociaż bardzo chce. Czytam sobie Wasze posty i dociera do mnie powoli, że chyba jestem współuzależniona. Nie radze sobie z tym wszystkim. A najbardziej ze sobą chyba.