jak życ ,by juz sobie NIE SZKODZIC>>

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: jak życ ,by juz sobie NIE SZKODZIC>>

Postprzez Tinn » 1 lut 2013, o 11:35

napoleonka77 napisał(a):fakt.
rozum jedno,serce drugie.....
wszystkie te madre slowa,ktore piszecie -niby to wszystko wiem....wiem ,ze powinnam sie zastosowac do tego....
tylko ta moja -jakby druga osobowosc-ma caly czas nadzieje,tak jak piszecie-ze moze stanie sie cud i on sie zmieni.....zludne nadzieje mysle jednak...
juz drugi raz bylam na grupie dla wspoluzaleznionych....widze ,ze innym pomaga i skutkuje!
\o Boze!tez tak chce!
wierze ,ze w koncu to nastapi....i wywieje mnie ta zgubna dla mnie nadzieja!!!!!!!!!!!!!!!!
oby jak najszybciej!!!!!!!!!!!!!!!!! :)

Sama się z tym borykam, ja już ponad 4 miesiące terapii.Ale ostatnio wyszło mi, że ja jestem uparta jak osioł, nie słucham rad, nie uznaję autorytetów.Jakaś mieszanka poczucia niższości z zarozumialstwem, tylko ja siebie rozumiem. Jak ty też masz tak mocno osadzoną w sobie i okopaną własną skrzywioną osobowość to możesz jeszcze sporo poczekać na rezultaty.Ja patrząc na Ciebie nie umiem uwierzyć dlaczego nie kierujesz się własnym interesem i najbardziej prawdopodobnym kierunkiem zdarzeń.To samo widzę w pytaniach zadawanych mi przez dziewczyny na moim wątku.Sama ślepnę jak zaczynam rozpatrywać swój przypadek.Przypuszczam , że masz tak samo.Zapytaj się na grupie czy na początku też tak było z tymi, które teraz robią postępy????Co do nich np przemówiło tak najsilniej??????
Podziel się z nami(no ze mną) tymi odpowiedziami.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: jak życ ,by juz sobie NIE SZKODZIC>>

Postprzez napoleonka77 » 1 lut 2013, o 22:34

hej...
zapytam co innym pomoglo!
bo a zw czlowieku taka radosc rosnie ,ze innym zaczyna pomagac terapia.ze zmagaly si z tym problemem tyle lat a dzis ciesza sie ,ze juz sie nie denerwuja ,nie motaja jak mucha w pajeczynie,....
zapytam...sama jestem ciekawa odpowiedzi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :heyka:
napoleonka77
 
Posty: 20
Dołączył(a): 21 sty 2013, o 20:40

Re: jak życ ,by juz sobie NIE SZKODZIC>>

Postprzez napoleonka77 » 10 lut 2013, o 21:27

praca nad soba,chodzenie na terapie dla wspoluzaleznionych-to pomaga -mysle wiekszosci.ale mnie nadal jest trudno postepowac wg zasad.dwa dni trzymam sie twardo.nie odzywam sie ,udaje ,ze on mnie nie obchodzi...a trezciego dnia wybucham...i wszsytko do bani....
a teraz jest jeszcze gorzej...on sobie pije juz na tzw.legalu....nic sobie nie robi z tego ,ze mnie to przreszkadza.ze juz nie cierpie tego smrodu,odoru piwska przez niego wypitego.czuje ,jakbym mieszkala z zulem...po czesci tak jest.
najgorsze jest chyba to tez ,ze na terapii -bynajmniej na razie-nie ucza jak odejsc i pozbyc sie tego ciezaru-chodzi mi ot ,ze jestem przykuta do tego swojego-pozal sie Boze-meza-jak kula do nogi...tak ,tak...nie on do mnie ,tylko ja do niego...bo mam go czase dosc ,ze trudno opisac
ale odejsc nie umiem,nie mam sil..chociaz jedyne w zasadzie co nas lacz to wpolny majatek...
przykre.....jeszcze zbyt malo wierze w swoje sily.wiem ,ze sobie poradze bez niego.bo od niego nic nie dostaje-zadnego poczucia bezpieczenstwa itd.-ale nie jestem jeszcze gotowa.czas jednak ucieka!zegar tyka..... :bezradny:
napoleonka77
 
Posty: 20
Dołączył(a): 21 sty 2013, o 20:40

Re: jak życ ,by juz sobie NIE SZKODZIC>>

Postprzez Derka » 10 lut 2013, o 22:22

Byc moze, przyjdzie taki dzien, ze spojrzysz na niego i poczujesz tylko odraze, nic wiecej. Dla Ciebie tez musi to byc rodzaj dna. Jednak moze byc juz to troche za pozno. Musisz powtarzac sobie i to w czasie terazniejszym, a nie przyszlym, ze go nie potrzebujesz, ze dajesz sobie rade sama, ze jak mowi Tinn, zaslugujesz na wiecej i to zamierzasz osiagnac.
Albo inny sposob, sprobuj odpowiedziec sobie na pytanie, czy chcesz z nim spedzic reszte zycia. Jesli nie, to nie warto ani dnia dluzej. I po prostu przestan myslec i to zrob - odejdz. Powiedz wszysykim, co on robi, jak Cie traktuje, jaki jest. Mnie tez to hamuje przed powrotem, bo nie spojrzalabym w oczy przyjaciolom, ktorym tyle zabralam czasu i tyle otrzymalam pomocy (przeprowadzka, nocne rozmowy, pomoc przy dzieciach), a teraz wracajac do niego odebralabym temu sens. Przy najmniejszym zawahaniu pisze na forum, albo dzwonie do przyjaciol i poniewaz odwazylam sie po latach ukrywania problemu wszysykim opowiedziec ze szczegolami, co przeszlam, moge liczyc na mega wsparcie, bo wiedza, ze to nie zwykle rozstanie, wiedza tez, ze nie chce wrocic i zawsze znajduja jakis argument, ktory do mnie trafi, wciaz przypominaja mi to, co tak latwo sama zapomnialabym.
Pomaga mi tez praca, ktora daje mi duzo satysfakcji, spotkania z przyjaciolmi, niezaleznosc, bo teraz sama dysponuje swoim czasem i mam go na pielegnowanie mojej pasji, jaka jest tworzenie muzyki. Mam wiecej czasu dla dzieci i siebie, a obowiazkow mniej! Samotnej matce z dwojka dzieci powinno byc ciezej samej. A mi jest lzej, latwiej. To ciekawe, w zasadzie, wlasnie teraz to odkrylam :)
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: jak życ ,by juz sobie NIE SZKODZIC>>

Postprzez napoleonka77 » 14 lut 2013, o 20:59

juz od paru dni ma takie obrzeydzenie do tego-pozal sie Boze-mojego -nietsety -meza,ze brak mi slow.do tego odor piwska!!!!!!!!!!!zygam juz tym i sama sie nienawidze zato-CO JA TU ROBIE!moj e gniazdko ,mieszaknko wychuchane ,wydmuchane........nasz wspolny majatek-wiem ,ze to nie problem.MAM DOSC!!!!!!!!!!!!!!
DZIS WALENTYNKI!
HA !najgorsze chyba jakie moga byc.uslyszalam ,po powrocie z pracy-tam jest kwiat dla ciebie...... :(
jak sen ,koszmar....ale czego moglam sie spodziewac.
jestem sama sobie winna,ze dalej przy nim jestem...
wystawiam mieszkanie na sprzedaz.....
ruszyc zmiejsca i odciac sie od tego CYMBALA,ktory tylko o swojej robocie moze gadac godzinami ,ze a zmnie mdlic zaczyna
............................
napoleonka77
 
Posty: 20
Dołączył(a): 21 sty 2013, o 20:40

Poprzednia strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości