Postapokaliptycznie.

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez Mulan » 28 sty 2013, o 20:44

Ale w jakim innym wątku? Jedyny zły wpływ mojej rodziny na dobór partnera to wzór mamy jako kury domowej stawiającej bezwzględnie rodzinę i dobro partnera na pierwszym miejscu. Przynajmniej na dzień dzisiejszy.
Avatar użytkownika
Mulan
 
Posty: 13
Dołączył(a): 9 sty 2013, o 23:06

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez Abssinth » 28 sty 2013, o 21:02

przepraszam najmocniej, przegladalam wlasnie watek kogos o bardzo podobnym nicku przed kliknieciem na Twoj, zignoruj prosze moj ostatni komentarz :/
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez Mulan » 29 sty 2013, o 16:03

Okej. :) Już myślałam że może jakiś błąd na forum czy coś. :marchewka:
Avatar użytkownika
Mulan
 
Posty: 13
Dołączył(a): 9 sty 2013, o 23:06

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez Mulan » 5 lut 2013, o 16:22

Niestety...

Wczoraj pół osiedla, jak nie całe, słyszało płaczliwą i wściekłą wiązankę epitetów.

Pojechał do Częstochowy żeby zarejestrować się po zasiłek. Miał się zatrzymać znów u tego kolegi co ciągle go na picie namawia i nie potrafi siedzieć nigdzie indziej jak w knajpie.

Prosiłam dwa dni, żeby pamiętał jak się pokłóciliśmy poprzednim razem i o co się pokłóciliśmy. Powiedziałam, że nie chcę żeby pił, że jak nic nie wypije w Częstochowie to zabiorę go do lokalnej knajpki na piwo jak tylko wróci i upiekę mu pyszną pizzę ze wszystkimi składnikami jakie sobie zażyczy. Chciałam mu pokazać, że jeżeli czegoś sobie dla mnie odmówi to wcale na tym nie straci.

Wysłałam mu sms jak już był w Częstochowie:"Jak możesz iść do D. to idź pod warunkiem, że zachowasz się jak mój przyszły mąż."
Jego odpowiedź:";) Ok. Madziu, za dużo już nerwów nam poszarpało. Wiem."

I co? I wychodzę od dentystki(leczenie kanałowe, tak na poprawę humoru w moim nędznym życiu), dzwonię, odbiera a w tle znajoma muzyka. I już wiem gdzie jest. Knajpa. Siedzi ze znajomymi. Już po jednym piwie.

Jak się tłumaczył? Najpierw, że wypił je czekając na D.
Potem, że wypił je, bo dziewczyna D. z którą siedział poprosiła go żeby poszedł dla niej po piwo. A barmanka na jego widok otworzyła po prostu dodatkowe i się nie zorientował. Nie wiem, jestem idiotką kompletną bo dopiero po kilku godzinach srogiej awantury(a może właśnie dlatego, że byłam pod wpływem emocji) dotarło do mnie, że nie ma takiej możliwości, żeby na jego widok barmanka otworzyła DWA piwa kiedy poszedł po nie SAM a ona NIE WIEDZIAŁA, że nie idzie po alkohol dla siebie tylko dla kogoś innego.

Po prostu poszedł do knajpy, zamówił sobie piwo i siedział z dziewczynami swoich kumpli. Dzisiaj wraca, a ja właśnie pozbywam się jego rzeczy z pola widzenia. Niestety, jakiś czas będziemy musieli mieszkać razem, dla mnie zrezygnował z pracy i przeprowadził się do mojego miasta więc nie mogę go ot tak wyrzucić na bruk. Postanowiłam, że pójdę do pracy żeby pomóc mu w pierwszym czynszu za nowe mieszkanie i żeby jak najszybciej się go stąd pozbyć.

Jednocześnie powiedziałam, że rozmawiać o jakimkolwiek związku będziemy dopiero wtedy kiedy pokaże mi jakiś papier, że zaczął chodzić na jakąś terapię. Sam ma ją znaleźć, sam ma się zapisać, jak zacznie chodzić i się ogarniać to wtedy można porozmawiać. I tu zaznaczam, POROZMAWIAĆ, bo ja przyszłości swojej z nim już nie widzę. A raczej widzę i dlatego chcę od tego uciec. Nie chcę go skreślać bo ma problem, ale nie chcę też dawać szansy tylko za terapię. Chcę żeby wiedział, że jeśli uda mu się przegrać-wygrać(nie wiem jak mam to nazwać żeby nikogo nie zdenerwować, wygrana dla mnie oznacza w tym momencie abstynencję i regularne terapie), to będzie mógł przyjść i zobaczyć czy ja wciąż czekam.

Nawet durna szklanka piwa jest ważniejsza ode mnie. :cry:

I tak, po tym pięknym wpisie, pewnie dam się przekabacić paroma słodkimi słówkami. Jak myślicie? Tym bardziej, że w tej chwili choćbym nie wiem jak chciała to nie mogę się go pozbyć, ale wpadłam na pomysł że wszystkie jego rzeczy poukrywam, pochowam za moimi, popakuję drobiazgi w pudełka i w ten sposób przestrzeń stanie się wyłącznie moja. Zastanawiam się tylko co z ubraniami, ale to najmniejszy problem.
Avatar użytkownika
Mulan
 
Posty: 13
Dołączył(a): 9 sty 2013, o 23:06

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez Abssinth » 5 lut 2013, o 16:28

sadze, ze podjelas madra decyzje.

glupio jest tak byc ta trzecia w tym zwiazku, kiedy glowny zwiazek jest pomiedzy nim a piwem, czyz nie?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez Mulan » 5 lut 2013, o 18:35

Tak. A na tym punkcie jestem bardzo czuła, takich trójkątów emocjonalnych. Już mam parę takich związków za sobą gdzie "odkładano" mnie na bok i wiem, że na pewno nie chcę tak żyć. Skoro piwo przemawia głośniej i skuteczniej niż ja, to zamilknę. :bezradny:

Ale chciałam jeszcze się przekonać czy jest jakaś nadzieja. Dlatego czekałam na podobną okazję. Teraz uczciwie mogę powiedzieć, że zrobiłam wszystko co mogłam, powiedziałam o swoich uczuciach, prosiłam, pokazałam to forum, przypominałam, szukałam kompromisu. Prosiłam, groziłam, błagałam, nic nie dotarło to już nie dotrze. To jego sprawa co zrobi. Nie zamierzam podpowiadać, szukać terapii, nic nawet nie mam do powiedzenia mu bo najchętniej to bym go teraz gołymi rękami zadusiła.
Avatar użytkownika
Mulan
 
Posty: 13
Dołączył(a): 9 sty 2013, o 23:06

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez Tinn » 6 lut 2013, o 09:16

Mulan napisał(a):Tak. A na tym punkcie jestem bardzo czuła, takich trójkątów emocjonalnych. Już mam parę takich związków za sobą gdzie "odkładano" mnie na bok i wiem, że na pewno nie chcę tak żyć. Skoro piwo przemawia głośniej i skuteczniej niż ja, to zamilknę. :bezradny:

Ale chciałam jeszcze się przekonać czy jest jakaś nadzieja. Dlatego czekałam na podobną okazję. Teraz uczciwie mogę powiedzieć, że zrobiłam wszystko co mogłam, powiedziałam o swoich uczuciach, prosiłam, pokazałam to forum, przypominałam, szukałam kompromisu. Prosiłam, groziłam, błagałam, nic nie dotarło to już nie dotrze. To jego sprawa co zrobi. Nie zamierzam podpowiadać, szukać terapii, nic nawet nie mam do powiedzenia mu bo najchętniej to bym go teraz gołymi rękami zadusiła.

Słonko drogie i podsycaj ten gniew i nie daj się zmanipulować.Jesteś młoda, daj sobie szansę na normalny związek z mężczyzną , który nadaje się na partnera współodpowiedzialnego, który da tobie wsparcie, a nie kamień u szyi i unieszczęśliwienie siebie i ewentualnie przyszłych dzieci takim ojcem .Zasługujesz zdecydowanie na wartościowego, a nie na to byle co co ci się trafiło.Ja nie umiałam siebie kochać na tyle by dać sobie prawo do żądania od życia więcej.Jak się zgodzisz na ochłap, to będziesz miała u schyłku życia taką beznadzieję jak ja, we wczesnym dzieciństwie swojego syna może takie łomoty jak Derka.Trzymam kciuki bo wiem , że to niełatwe.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Postapokaliptycznie.

Postprzez parnasus » 6 lut 2013, o 17:04

Witaj Mulan

Powiedziałam, że nie chcę żeby pił, że jak nic nie wypije w Częstochowie to zabiorę go do lokalnej knajpki na piwo jak tylko wróci i upiekę mu pyszną pizzę ze wszystkimi składnikami jakie sobie zażyczy. Chciałam mu pokazać, że jeżeli czegoś sobie dla mnie odmówi to wcale na tym nie straci.


Pewnie nie masz takiej świadomości ale to co przytoczyłem tak naprawdę jest dla niego furtką do picia w nagrodę za nie wypicie postawię Ci piwo i jeszcze nakarmię .

A tego poniżej trzymaj się wóz albo przewóz

To jego sprawa co zrobi. Nie zamierzam podpowiadać, szukać terapii
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Poprzednia strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości