Dzień Dobry,
Po długim czasie postanowiłam jednak poprosić o pomoc, zwłaszcza dlatego, że już sobie po prostu nie radzę. Prawdopodobnie jestem kobietą która kocha nie tylko za bardzo ale kocha także socjopatę...
Mam 37 lat i jestem mamą dwójki dzieci. Sary i Samuela. Samuela urodziłam pięć miesięcy temu przedwcześnie bo w piątym miesiącu ciąży. Przy okazji porodu dowiedziałam się, że jestem chora na raka. Moje życie się załamało, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, nie wiedziałam zupełnie co mam ze sobą zrobić...Mój partner czyli W. najpierw bardzo mnie wspierał ale zaraz potem uciekł zostawił mnie całkiem samą...Nie mam rodziny, pochodzę z Domu Dziecka, nigdy też nie czułam się przez nikogo kochana więc tak bardzo chciałam żeby teraz było inaczej...Walczyłam o tą miłość, próbowałam mu tłumaczyć ale na nic to się nie zdało. On uciekał. Wiecznie to robił. Ja poszłam się wykąpać a on się szybko spakował i już go nie było...Jak ja się boję tego uczucia kiedy się zostaje samemu, jak nawet się nie wie czy można wyjść do sklepu i czy on znów nie ucieknie...Nie wiem co robiłam nie tak. Miał wszystko. Ugotowane, posprzątane, uprane, załatwiałam jego sprawy i nawet mógł mnie bić kiedy chciał bo ja cały czas byłam i cały czas wierzyłam, że to się zmieni. Wojtek-tak ma na imię, zdradzał mnie zawsze, jak się o tym dowiadywałam to krzyczał na mnie i upokarzał mnie na każdym kroku a nawet bił. A ja nadal byłam. I jestem. Nie interesuje się naszymi dziećmi. Teraz znów go nie ma...serce mi pęka. Zmienił numer telefonu, żebym nie miała z nim kontaktu, czasem go włączy żeby napisać mi wiadomość w której nie zostawi na mnie suchej nitki. Piszą również do mnie jego kobiety, obrażają mnie...wspólnie życzą mi śmierci...
On zawsze odchodził do innych kobiet i wcześniej czy później zawsze wracał...Ale ja już tego nie chcę. Chcę mieć siłę której do tej pory nie miałam...
Błagam o pomoc, nie umiem sobie poradzić, muszę się leczyć, mam małe dzieci, nie wiem co mam zrobić...Ciągle płaczę, ciągle nie daje rady i ciągle też za nim tęsknie.
Dlaczego to akurat ja? Dlaczego Pan Bóg nie pomoże mi i nie zabierze ze mnie tego ciężaru...Co ja mam robić...
Pozdrawiam. Maja.