Jak z tym żyć????

Problemy związane z depresją.

Jak z tym żyć????

Postprzez agnieszka » 29 sie 2013, o 18:51

Zastanawaim sie czy przypadkiem nie powinno to być w kategorii PROBLEMY W ZWIAZKACH - ale napiszę tu bo to raczej mnie dotyczy....

Powiedzcie jak zapomnieć jak wybaczyć jak sie z tym uporać......
Kiedy mój facet umawia sie na spotkanie ze swoją koleżanką, chce przyjść ze mną.. a ona mówi :

1. ma przyjść sam, bo to ich spotkania i będzie czuła sie skrępowana spotkaniami w trójkę..
2. nawet jak byśmy we dwoje przyszli to nawet by nie podeszła do nas....
3. na pierwszy spotkaniu z nia w naszym związku.. wypytuje się jego jak mnie poznał - dowiaduje się od niego że jestem niepełnosprawna : (niepełnopsrawność widoczna) że jest wyższa i mlodsza od niego.....
4. mówi mu żeby nie dał się mi za nos wodzić......
5. kiedy powiedziałam jej że chcce aby przyjaciele mojego partnera byli moimi przyjaciółmi stwierdziła : a pytałaś mnie sie czy ja tego chce????
6. po rozmowie ze mną przez telefon wciska (wielka pani psycholog) mu to ze ja mam zaburzenia emocjonalne, pomimo ze mnie w życiu na oczy nie widziala i nie zna mnie wcale, ani moich problemów......

Sytuacja jest następującą - wybaczyłam mu nie mysle o tym co było(a było bardzo źle) a zdecydowanie się poprawił ......, Ale jej nie mogę tego darować..... jak można zdecydowanej i bardzo pozytywnie nastawionej do relacji osobie wciskać takie rzeczy i odsuwać ją od siebie??? :( :cry: :cry: :cry:
To mnie boli i to bardzo......
Doprowadzilam do tego że kiedy na pierwsze ich spotkanie nie mogłam przyjść doszlam do wniosku że jeśli ja nie mogę przyjść - ja sie nie będę prosic - mam swoją godnosć i swój honor - to w takim razie ona sie nie bedzie takze z nim sama spotykała - doprowadzilam w obecnej chwili do tego.

W obecnej chwili nie mogę darować jej takze tego że wie kim jestem - zna i wie o mojej niepelnosprawniosci wzroscie i wieku i z całą zdecydowaną pewnoscia rozpozna mnie na ulicy bez niego i bez spotykania sie ze mna i poznawania... a ja co?? NIC, nie wiem jak ja zidentyfikowąć i rozpoznać jeśli jego nie ma obok i mi jej nie pokaże.
Czuje sie tak jakbym miała na głowie afisz - to ta i ta...... To boli, bo ona wie o mnie wszystko a ja o niej nic!!!!!!
Chcialabym tak z ukrycia ją poobserwować i zapamiętać tą jej gębę.......
Cierpie...i to bardzo....... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
A cały świat mówi że osoby niepelnosprawne powinny wychodzic wiecej z domu i oswajać sie z ludźmi!!!!
Jasne!!! Szczególnie po takim traktowaniu!!!!!!!
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Jak z tym żyć????

Postprzez zajac » 30 sie 2013, o 07:09

Witaj, Agnieszko :)
Rozumiem, że boli Cię zachowanie tej kobiety. Z Twojego opisu wynika, że jest bardzo nieprzyjemne, wręcz chamskie.
Mam też wrażenie, że ta sytuacja ma dla Ciebie bardzo duże znaczenie, chyba większe niż tylko takie, że ktoś sprawił Ci przykrość. Czy Ty się jakoś obawiasz tej kobiety, czujesz się zależna od niej? Co na to wszystko Twój facet? Piszesz, że nie będzie się z nią spotykał -- ale czy on sam dostrzegł, że zachowanie jego koleżanki jest, delikatnie mówiąc, niestosowne, czy tylko uległ jakimś Twoim perswazjom? Jak w ogóle oceniasz jego relację z Tobą?
Przyszły mi takie pytania do głowy, bo troszkę mam wrażenie, jakbyś się obawiała, że ta kobieta może chcieć Ci odebrać faceta albo przynajmniej obniżyć Twoją wartość w jego oczach -- jakby on sam nie potrafił sobie z jej zachowaniem poradzić. A tak naprawdę ważne jest to, co on z tym zrobi, facet nie jest rzeczą. I to on ma w stosunku do Ciebie zobowiązania, nie jakaś tam koleżanka. Więc jeśli coś Ci tutaj zgrzyta, to może problem jest do omówienia z nim właśnie? Jeśli np. masz wątpliwości co do jego lojalności, to nad tym trzeba popracować. Próba usunięcia z jego zasięgu innej kobiety to tylko działanie zastępcze.
Problem, który masz, chyba nie zależy od niepełnosprawności. Stałą partnerkę zawsze jest łatwiej namierzyć niż jakąś koleżankę (o innych relacjach nie mówiąc). Nie rozciągaj więc wpływu tej kobiety na wszystkie sfery swojego życia, bo to Ci przyniesie tylko dodatkowe przykrości i obawy. Zresztą jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, kim ona jest, to Twój facet chyba Ci to powie?
Krótko mówiąc: może ta kobieta nie byłaby dla Ciebie taka ważna, gdybyś była pewna, że Twój facet potrafi jej wyznaczyć właściwe (= żadne?) miejsce w swoim życiu?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Jak z tym żyć????

Postprzez agnieszka » 30 sie 2013, o 12:31

Drogi Zajacu / Droga Zajaczko
Dziękuję za odpis. Bardzo boli…. :( .
Ma bardzo duże znaczenie. Przez ostatnie 2 lata była kłótnia z nim o nią. Ja mam tego dość. Chcę spokoju. Ona bardzo ale to bardzo namieszała w naszych relacjach jak sam/a widzisz. On cały czas mówi że jestem przewrażliwiona że wyolbrzymiam te całą sprawe…ze ja jestem najważniejsza tylko ja się dla niego liczę.
Ale kim ona jest że będzie mu wyznaczała zasady?? Niech to robi ze swoim facetem!!!! Gdzie jest moje miejsce w tej relacji??? Co ja jestem gorsza dlatego że niepełnosprawna, wyższa od niego i bez pracy??? Ona jest moją przeciwnoscią.....
Moja relacja z nim na początku była dość luźna – mógł robić co chciał. Bardzo mi się to wszystko nie podobało. Stąd te awantury wypominania z nim i z nią. Co do niej – wiedział że ma bardzo duży wpływ na niego i na nasze relacje i musi wybrać koleżanka lub dziewczyna. Zwlekał z tym obawiając się wielu rzeczy…. Jednak kiedy ja definitywnie z tym sama skończyłam odpoczął i poczuł się wolny. Z tego co wiem to nie potrafił sam tego uczynić…..ogromnie jest zadowolony i dumny ze mnie ze „pogoniłam” ją z jego, naszego życia. Wiem ze skończył i uwolnił od niej swoje myśli i głowę. Nie ma kontaktu, nie spotyka się z nią, a jedyne co zrobi to powie cześć jak się spotkają przypadkiem na ulicy.
zajac napisał(a): Krótko mówiąc: może ta kobieta nie byłaby dla Ciebie taka ważna, gdybyś była pewna, że Twój facet potrafi jej wyznaczyć właściwe (= żadne?) miejsce w swoim życiu?

Drogi Zajacu / Droga Zajaczko
To chyba jest sedno całej sprawy….
No i.... dopisałabym gdybym od samego początku uczestniczyła w tych spotkaniach....też była by zupelnie inna sytuacja....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Jak z tym żyć????

Postprzez zajac » 30 sie 2013, o 19:28

Czyli na poziomie realnym problem jest jakby rozwiązany, tak? On się z nią już nie spotyka? Więc co Cię boli? Przeszłość, z którą jeszcze się nie uporałaś? Fakt, że to Ty musiałaś "zrobić porządek"? Czy może w teraźniejszości dzieje się coś, co nadal Cię niepokoi?
Tak się zastanawiam, bo jednak nie napisałaś tutaj, kiedy to wszystko się działo, tylko już po fakcie. Nie poczułaś takiej ulgi, jakiej się spodziewałaś?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Jak z tym żyć????

Postprzez KATKA » 30 sie 2013, o 23:29

a gdzie w tym wszystkim Twoj facet...skoro potrafi Cię tak krzywdzic...
zastanowiłabym sie nad sensem dalszego ciągniecia takiej relacji....bo widać, ze on skory na zmiany nie jest i mu ta sytuacja w pewnym stopniu dobrze lezy...ma ciastko i zjada ciastko :roll:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak z tym żyć????

Postprzez agnieszka » 31 sie 2013, o 07:07

zajac napisał(a):Czyli na poziomie realnym problem jest jakby rozwiązany, tak? On się z nią już nie spotyka? Więc co Cię boli? Przeszłość, z którą jeszcze się nie uporałaś? Fakt, że to Ty musiałaś "zrobić porządek"? Czy może w teraźniejszości dzieje się coś, co nadal Cię niepokoi?
Tak się zastanawiam, bo jednak nie napisałaś tutaj, kiedy to wszystko się działo, tylko już po fakcie. Nie poczułaś takiej ulgi, jakiej się spodziewałaś?


Drogi Zajacu
prawda, Problem jest rozwiazny, nie spotykaja sie on nie ma jej numeru, a na ulicy mowi wyłącznie czesc nie gadaja ze sobą.....
Bolą mnie te dwie rzeczy:
Przeszłość, z którą jeszcze się nie uporałam : bo nie wiem jak to zrobić żeby od tak to zniknęło???? czego sie chwycić jakich myśli i wogole jak sie z tym wewnętrznie uporać...
Fakt, że to ja musiałam "zrobić porządek" - tak czy to na miejscu żeby to ja doprowadzała to do końca???
Tak te dwie rzeczy.....
I dodatkowo to : takze to że wie kim jestem - zna i wie o mojej niepelnosprawniosci wzroscie i wieku i z całą zdecydowaną pewnoscia rozpozna mnie na ulicy bez niego i bez spotykania sie ze mna i poznawania... a ja co?? NIC, nie wiem jak ja zidentyfikowąć i rozpoznać jeśli jego nie ma obok i mi jej nie pokaże. Czuje sie tak jakbym miała na głowie afisz - to ta i ta...... To boli, bo ona wie o mnie wszystko a ja o niej nic!!!!!!
Chcialabym tak z ukrycia ją poobserwować i zapamiętać tą jej gębę.......

Co do ulgi....
Była na początku... ale jak po 24 miesiacach takiego traktowania....można od razu odetchnąć i z dnia na dzień stwierdzic wiesz co na prawdę nic się nie stało ...i wierzyć w kazde jego słowo.... jak???

Nie chce wracać do przeszłości bo rozpamietywanie tego sprawia mi ból i doprowadza do ruiny to co udało nam sie przez niedługi czas podniesć do góry....- odbudować. Problemem są wyłącznie te 3 rzeczy które napisalam powyżej.....JAK SIE Z TYM UPORAC??????
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Jak z tym żyć????

Postprzez zajac » 31 sie 2013, o 09:29

Agnieszko :)
To, że potrzebujesz czasu, to chyba naturalne. Nie da się na pstryknięcie palcem przestać czegoś czuć. Myślę, że to, co na pewno mogłabyś zrobić, to spróbować wzmocnić siebie psychicznie. Robić jak najwięcej rzeczy, które Ci dobrze wychodzą, które lubisz. Spędzać czas z ludźmi, których lubisz i którzy lubią i akceptują Ciebie. To ważne, żebyś teraz miała jakieś oparcie i mogła jak najczęściej czuć, że jesteś fajną, wartościową dziewczyną. Im silniejsza będziesz, tym mniej będzie w Tobie lęku, że ktoś może namieszać w Twoim życiu, że może to czy tamto o Tobie pomyśleć. Może nawet warto pogadać z psychologiem?
Myślę jeszcze o tym, że masz chyba do swojego faceta dużo zaufania -- wygląda mi na to, że skoro nie znasz tej kobiety, to tylko z jego opowieści wiesz, jak wyglądają obecnie ich relacje. Jeśli tak jest, jeśli potrafisz mu ufać, to może dobrze wróży na przyszłość. Jednak po takich przejściach -- Ty zakończyłaś jego znajomość z inną kobietą, bo on nie umiał -- masz prawo czuć niepokój i niepewność co do niego. Te uczucia wydają mi się uzasadnione. Bo to jednak ON powinien tę znajomość zakończyć, określić się jakoś. Nie umiał, nie chciał -- bez zrozumienia, o co mu tak naprawdę chodziło, bez przekonania się, że pracuje nad sobą, trudno chyba jest wybaczyć i spać spokojnie.
Jego też powinno chyba zainteresować, dlaczego był pod tak dużym wpływem innej kobiety, że nie zwracał uwagi na to, że Cię krzywdzi -- a to z Tobą był z związku i Twoje uczucia powinny być dla niego ważne. Jeśli on do tego podchodzi na zasadzie "uff, skończyło się i teraz będzie fajnie" i nie widzi, że jakaś część problemu leży w nim samym (dorosłym człowieku, potencjalnej głowie rodziny) -- to powody do niepokoju moim zdaniem masz.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 92 gości

cron