Witajcie, nie wiem czy dobrze zatytułowałam ten wątek, ale - oto co mnie męczy:
stale kołatają mi się po głowie różne "przeszkadzające" myśli, których nie mogę wyciszyć, najczęściej po jakiejś stresującej sytuacji - np. dyskusja z mamą, która często denerwuje mnie, albo wręcz wyprowadza z równowagi - przy niej zaczynam milknąć, wycofywać się, bo nie chcę wybuchnąć, w środku aż kipi, a potem wracam do domu, i po takiej stresującej rozmowie "przeprowadzam" ją w głowie MILION razy, wymyślając odpowiedzi, argumenty, a nawet jej potencjalne odpowiedzi, po każdej kolejnej wewnętrznej dyskusji czuję się coraz bardziej wymęczona, zdenerwowana i rozbita (takich "rozwalających" mnie wewnętrznie sytuacji jest oczywiście więcej). Męczą mnie też triki nerwowe typu: liczenie; naciskanie opuszkami palców, zaciskanie mięśni, dociskanie zębów - wszystko to licząc, nawet w różnych regularnych kombinacjach, jak się np.podrapię po plecach - to MUSZĘ dodrapać do 5 razy!; ustawianie pod linijkę, wykonywanie różnych codziennych czynności w ściśle określonym porządku - czasami mam tak, że myję naczynia po 10 sztuk! przerywam na wytarcie 3 półek z kurzu i ponownie 10 kolejnych naczyń.... w efekcie z robotą nie mogę zdążyć i męczy mnie frustracja. Pisząc to widzę, jak to "choro" wygląda, ale to jest jakby silniejsze ode mnie.... utrudnia mi to coraz mocniej życie, zwłaszcza, że ostatnio doszły "zawieszki", a co za tym idzie coraz uciążliwsze problemy z koncentracją (mówię do mnie, a ja jakbym nie słyszała, nie widziała, potrzebuję sporego wysiłku, żeby się "przebudzić" i pamięcią - nazw i nazwisk po prostu nie jestem już w stanie zapamiętać! a tekst, żeby zrozumieć czytam po 3 razy, film co chwilę cofam, żeby powtórzyć scenę, a na jego końcu i tak nie pamiętam tytułu - a po paru godzinach ZAWSZE zakończenia! przed oczami mam tylko jakieś wybrane scenki... ehh, to tyle o mnie... jestem jeszcze młoda, dopiero po 30-tce, a czuję się jak staruszka, która jest dziwna i ma problem z powrotem do domu