Witajcie, postanowiłam poszukać pomocy, bo wiem, że sobie nie radzę. Jestem młodą żoną i matką, mam 24 lata, półtoraroczego synka, dom i męża. Jednak nie potrafię żyć – wszystkiego się boje, wszystko analizuję, myślę, co powiedziałam, co powiedział ktoś, panicznie boję się wygłupienia, tego że coś źle powiem, że ktoś mnie ocenia, osądza. Panicznie boję się iść do pracy – pracowałam w czasach szkolnych w wakacje, ale szłam z koleżanką, która wiedziała, co mnie czeka i powiedziała mi co tam będziemy robić (nieskomplikowana praca na produkcji), nie byłam sama, wszystko robiłam z nią i wtedy się nie bałam.
Mam dużo czasu na analizę i podejrzewam, że moje dzieciństwo wpłynęło na moją sytuację. Mam 5 lat starszą siostrę, która była ciężkim dzieckiem. Rodzice zajmowali się tylko nią, bo kopała, gryzła, krzyczała, rzucała się na ziemię i była niegrzeczna. Ja byłam grzeczna, ZAWSZE bawiłam się sama (mama NIGDY się ze mną nie bawiła, nikt się ze mną nie bawił), nie spędzał ze mną czasu, jedynie zrobił jeść, przypilnował przy myciu czy przebieraniu jak byłam mała. Ja dużo spałam, nie marudziłam, grzecznie jadłam, grzecznie usypiałam, robiłam to, co chcieli rodzice. Więc nie siedzieli przy mnie, nie rozmawiali, nie przytulali, wręcz mam wrażenie, że nie marnowali na mnie czasu, bo po co, skoro byłam takim grzecznym dzieckiem.
Za nic nie chwalili, chwalili siostrę i przytulali, jak przestawała krzyczeć, mówili jaką jest grzeczną i dobrą dziewczynką. Ja nigdy takich słów nie słyszałam.
Byłam mała, kiedyś powiedziałam coś nie tak, tak mi to wypominali, ja nawet nie bardzo wiedziałam o co chodzi, miałam jakieś 8 lat, dzieci w tym wieku mogą palnąć głupotę, ale ja nie. Ja musiałam być idealna.
Potem przyszły czasy szkolne – zawsze miałam 5, czasem zdarzyła się 4, często były 6. Siostra jechała na 1-2-3. Jak dostawała 3, rodzice chwalili i cieszyli się. Ja, jak dostawałam 4, mówili, czemu tak mało się uczyłam (nikt nigdy nie odrobił ze mną jednej lekcji w podstawówce) i czemu nie ma 5 albo 6. Można pomyśleć, że to są pierdoły, ale nie są. Kiedy widzę, że chwalą siostrę za byle co, a mnie ganią za to, że się staram i osiągam lepsze wyniki, to coś nie tak. Zawsze byłam przerażona, jak dostawałam 4 – wiedziałam, że będą mnie psychicznie męczyć, czemu tak nisko, podczas gdy siostra przynosi 3 – hymny pochwalne. Raz przyniosła 5 – chwalili się całej wsi i rodzinie, mną nikt się nie chwalił, u mnie to było normalnie, mnie można było tylko ganić.
Zawsze musiałam być najlepsza, na mnie przenieśli ambicje ze starszej córki, której w szkole nie szło.
Siostra większość dzieciństwa mnie biła, wyżywała się na mnie. Już wtedy czułam się gorsza, nic nie warta. Ale nic nie mówiłam mamie, bo siostra mnie zastraszała, mówiła że dowali mi jezscze bardziej, chowałam się więc w ogrodzie i tam płakałam, żeby mama nie zobaczyła. Dowiedziała się dopiero, jak byłam dorosła.
Bałam się cokolwiek powiedzieć mamie, tacie, kiedyś urwałam taką zawieszkę z maskotki, poważnie chciałam uciec z domu, bo myślałam, że mnie za to zabiją, ja przecież zawsze jestem idealna, nigdy niczego nie wylałam, nie rozwaliłam, od najmłodszych lat musiałam być grzeczna ,rozsądna i idealna.
Teraz boję się wszystkiego, wszystko analizuję, nie mogę znieść porażek, o wszsytkim rozmyślam nocami, muszę być idealna – taka musiałam być ,teraz nienawidzę siebie za to, że idealna nie jestem.
Moje poczucie wartości wynosi zero. Boję się wyjść z domu, boję się z kimś porozmawiać, bo wiem, że ten ktoś jest lepszy ode mnie. Chociaż racjonalnie wiem, że tak nie jest, to w środku tak czuję i nic na to nie poradzę.
Myślę o psychologu i terapii, ale na razie nie jestem gotowa, ale wierzę, że się przemogę. Potrzebowałam się tu wygadać, może ktoś miał podobne problemy, może znajdę bratnią duszę, która mi pomoże.
Potrzebuję Was, bo nie potrafię żyć