Jak byłem mały podejrzewano u mnie padaczkę. Na szczęście się nie ujawniła. W wieku kilkunastu lat
badanie tomografem komputerowym wykazało zmiany w mózgu, Pamiętam tylko, że każdy lekarz, który widział wyniki mówił mi, że jestem bardzo chory. Ale przecież ja wiem lepiej jak się czuję. Chciałem mieć rodzinę, dom. Więc walczyłem o to. Pracowałem jak wół. Kilka lat temu zaczęła boleć mnie głowa. Badanie rezonansem magnetycznym wykazało dużą torbiel w mózgu. Lekarz neurolog zlecił badanie kontrolne za pół roku. Są wyniki, wychodzę otwieram kopertę, a tam dwie torbiele, atrofia płatów skroniowych, atrofia płata czołowego. Decyzja co zrobić. Operacja, a co jeśli się nie obudzę. Będę roślinką. Co z moją rodziną. Dopiero szósty lekarz, z którym konsultowałem moje wyniki powiedział, żeby się nie przejmować. Reszta doradzała rentę i spokojne życie. Posłuchałem go i odpuściłem problemy z głową. 4 miesiące temu badania u okulisty. Zaćma na jednym oku. Chciałem skonsultować to z innym lekarzem. Diagnoza zaćma na obu oczach i jak wisienka na torcie - jaskra. Dwie choroby oczu, od których się ślepnie - naraz. Od 3 miesięcy poszukiwanie kropli obniżających ciśnienie. Jak na razie bezskutecznie.
Na domiar złego jestem w pracy oskarżany o rzeczy, których nie zrobiłem, których bym nigdy nie zrobił.
Jak żyć. Mam coraz mniej siły. Zastanawiam się, czy to Bóg sprawdza ile jeszcze wytrzymam ?