paraliż

Problemy związane z depresją.

paraliż

Postprzez chane » 30 lip 2007, o 20:49

Czy nie macie wrażenia że nadci±gnęła jaka¶ okropnie depresyjna fala? Chmura z gradobiciem, siej±ca zniszczenie w zbyt wrażliwych duszach? Z wszystkich postów wieje smutkiem i bólem. Może to co¶ w powietrzu...
Wszystko wydawało się już u mnie mniej szare. Zaczełam się słuchać. Spokojnie i uważnie.
Byłam dzi¶ na terapii i nagle jakby co¶ mnie sparaliżowało. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Poprosiłam tylko o otworzenie okna, bo było mi duszno. Po raz pierwszy milczalam przez calutkie 45 minut. Na pocz±tku było mi z tym dobrze, tak po prostu sobie pomilczec...ale po jakims czasie czułam jak cało się spinam. Czułam jak pięty wbijaj± mi się w podłogę, jak drętwiej± mi nogi, jak wbijam sobie paznokcie w ręce, jak żoł±dek mi się kurczy. Cała się ¶cisnęłem w sobie i nie mogłam wydobyć żadnego słowa. To było okropne. Nie wiedziałam co się ze mn± dzieje. Paraliż. Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Gdy było już po, wybiegłam na powietrze dusz±c łzy. Czułam się taka obca...opanowana przez co¶ na co nie mam żadnego wpływu. Wracałam do domu jak w transie, z szeroko otwartymi oczami i z ogromn± chęci± zrobienia sobie krzywdy. Ukarania się za to...co¶.
Ci±gle mam napięte mię¶nie, a co¶ nie pozwala mi się roładować. Wyrzucić i oczy¶cić. Taki masochizm...
Najchętniej uciekłabym jak najdalej...
Ale wiem że to żadne rozwi±zanie:(
Sen niestety ostatnio też nie jest ucieczk±...
Łudzę się że to może tylko jaki¶ chwilowy zimny front, przeleci, przewieje i wszystko wróci do normy:)
Połudzić się zawsze można:)
Pozdrawiam
chane
 
Posty: 10
Dołączył(a): 11 lip 2007, o 21:28

Postprzez hopeless » 30 lip 2007, o 20:52

Rozumiem to
Miałam takie stany przez całe 2 miesi±ce pobytu w szpitalu.
Jakby posklejać czas rozmów to wyszłaby może z godzina razem wzięta.
hopeless
 
Posty: 6
Dołączył(a): 24 lip 2007, o 15:30
Lokalizacja: Kraków

Postprzez flinka » 1 sie 2007, o 19:19

Co¶ chyba jest w tym depresyjnym okresie, o którym piszesz... Dla mnie powietrze przepełnione jest napięciem (może przedburzowym), a klimat jest jak pustynny suchy i pusty, mnie chyba też wypełnia ta pustynia...

Wyobrażam sobie jak trudne musi być siedzenie przez 45 minut i milczenie. Z do¶wiadczenia wiem, że im dłuższa jest ta cisza tym ciężej j± przerwać, jakby między dwoma osobami rosła coraz większa przepa¶ć, jakby już każdy moment by się odezwać był zły. Zastanawia mnie tylko co robił w tym czasie Twój terapeuta (-tka)? Czy też cały czas milczał i jak Ty się z tym czuła¶? U mnie na terapii jest tak, że mi terapeuta nie pozwala na takie milczenie, to znaczy na takie, które trwało by dłużej. Usiłuje do mnie dotrzeć lub spytać co się dzieje. Ale pewnie Twój specjalista kształcony jest w innym nurcie terapeutycznem, wiem, że w psychoanalizie nie ingeruje się w takie milczenie. Ale nie ważne, nie o to mi chodziło...

Opisała¶ bardzo obrazowo co się z Tob± działo, ale tak bardziej fizycznie. A czy zastanowiła¶ się co było przyczyn±? Sk±d się wzięło to milczenie? Miała¶ w głowie pustkę, mętlik, a może co¶ o czym nie była¶ w stanie powiedzieć? Może chciała¶ gdzie¶ w głębi siebie poruszyć jaki¶ temat, a nie była¶ gotowa by się otworzyć?

Przed czym chcesz uciec? Czy jest to co¶ konkretnego? Czy po prostu chciałaby¶ uciec przed negatywnymi emocjami, które s± w Tobie? Zawsze kiedy chciałam lub uciekałam od życia, obowi±zków, ludzi, itd. my¶lałam, że przed wszystkim mogę uciec, ale nie ucieknę przed sam± sob±, a to we mnie jest ten smutek, ból i strach, których nie potrafię znie¶ć. Im bardziej przed tymi uczuciami uciekamy tym bardziej one narastaj± (ale to przecież wiesz :-) )

Pozdrawiam ciepło
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez chane » 1 sie 2007, o 20:52

Zadajesz bardzo trudne pytania Flinka. A ja bym chciała uciec przed odpowiedzi± na nie...wiem że muszę się z tym zmierzyć, ale nie dzi¶...nie mam siły. To zbyt trudne...
Moja terapeutka pracuje tak± metod±, że to ja zaczynam i dezyduje co, i czy w ogóle, chce mówić. Bardzo chciałam żeby wtedy mn± potrz±snęła, ale wiedziałam że to ja muszę sama sob± potrz±sn±ć i wydobyć głos. Niestety do tego nie doszło...Wydawało mi się że nie mam już nic do powiedzenia. Stoję przed murem i nie ma o czym już mówić, tylko trzeba go przeskoczyć. Ale ja ci±gle się boję...
Ile można mówić o tym samym? Co¶ ci±gle hamuje mnie przed podjęciem działania. Dociska do ¶rodka i nie pozwoli uj¶ć temu potwornemu ci¶nieniu. Okropnie męcz±cy stan :(
chane
 
Posty: 10
Dołączył(a): 11 lip 2007, o 21:28

Postprzez flinka » 1 sie 2007, o 21:09

Chane nie musisz na nie odpowiadać ani teraz, ani na forum, chciałabym, żeby¶ po prostu to przemy¶lała, ja sama zbyt często uciekam od takich trudnych pytań. Odkładam na póĽniej albo gdzie¶ je gubię...

"Ile można mówić o tym samym?"
Ja często zadaję sobie takie pytanie. Ci±glę czuję, że tkwię w martwym punkcie, może nie ci±gle, ale ostatnio. Ci±gle ten sam temat, nie chcę go porzucać, bo jest ważny dla mnie, ale z drugiej strony nie potrafię się w nim posun±ć do przodu, to dla mnie zbyt trudne... Jest tak wiele spraw, które też chciałabym poruszyć, ale od czego zacz±ć. Nawet jak zacznę to droga zamiast wgł±b prowadzi gdzie¶ w bok. Czasami mam wrażenie, że ludzie na jednej sesji potrafi± zrobić więcej niż ja przez ponad pół roku terapii (a je¶li by liczyć moj± poprzedni± terapie to przez ponad rok). Wiesz tak bardzo (rozpaczliwie?) chciałabym mówić a nie wiem o czym (znasz to?).
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez chane » 1 sie 2007, o 21:56

Przemy¶lę, obiecuję to sobie. Wiem że to ważne. Potrzebna tylko odwaga. Albo aż odwaga...
Też wydaje mi sie że znalazłam się w martwym punkcie. Nie potrafię ruszyć do przodu. A może po prostu trzeba poczekać na wła¶ciwy moment? Poczekać i zebrać siły? Może czas pomoże? Ale sk±d będę wiedziała że to nie jest ucieczka?
Wiem jak to jest chcieć, a nie móc. Pragnienie walczy nieustannie z lękiem. Męcz±ca walka. Sk±d brać siły?
chane
 
Posty: 10
Dołączył(a): 11 lip 2007, o 21:28

Postprzez flinka » 4 sie 2007, o 13:55

Teraz znów Ty zadajesz trudne pytania. :wink:
Z jednej strony nic nie da się zrobić na siłę, nie zmusisz się, żeby bardziej się otworzyć je¶li nie jeste¶ na to gotowa. Z drugiej strony wiem, że u mnie jest tak, że chętnie sięgam po "drogę" ucieczki. Kiedy czuję się Ľle - my¶lę, że nie mam sił, żeby zaczynać jaki¶ trudny temat, zaczynam się pl±tać w tym co dzieje się obecnie; kiedy czuję się dobrze - jest we mnie strach, że otworzę co¶ co to zepsuje. Tak na prawdę u mnie nie jest to sprawa czasu, tylko strachu przed wracaniem do przeszło¶ci, a także (a może przede wszystkim) tego, że wci±ż mam wrażenie, że cokolwiek powiem to nie będzie do¶ć ważne, na tyle ważne by można było powiedzieć, że przez to Ľle się czuję. Wci±ż mam w głowie głos: "Ty robisz z tego problem, wiesz przez co przechodz± inni, nie umiesz docenić tego co masz".

Sk±d brać siły? My¶lę, że to sprawa bardzo indywidualna. Może z jaki¶ drobnych przyjemno¶ci, może ze ¶wiadomo¶ci, że co¶ się udało, choćby to była drobnostka. Hm a dla mnie chyba najbliższa byłaby chyba odpowiedĽ, że z prawdziwej, bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Ale to tylko domniemania, bo ja chyba nie umiem stworzyć takiej więzi, zbyt mocno utrzymuję dystans. Raz się mocno oparzyłam i teraz mimo, że tęsknię za ciepłem ognia, zbyt boję się do niego zbliżyć.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 283 gości