Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce....

Problemy związane z depresją.

Postprzez Arek1980 » 13 sty 2011, o 12:22

---------- 19:08 11.01.2011 ----------

Witam.

Od dzieciństwa wydawały mi się obowiązki i praca nieprzyjemnym ciężarem.
Trudno mi jest rozwinąć motywację do czegokolwiek. Myśl o jakimkolwiek obowiązku lub wysiłku wywołuje u mnie nieprzyjemne uczucia. Trudno mi się skoncentrować na wysiłku/czynności. Bywają krótkie okresy z lepszą motywacją i przyjemnym podekscytowaniem ale zawsze zmienia się to w beznadziejną apatię. Często ciągnie mnie do łóżka i spędzam w nim dużo czasu śpiąc.
Rzadko udaje mi się "dokończyć sprawę", stwierdzam u siebie brak wytrwałości.

Jestem uzależniony (patrz temat "Od czego zacząć... Gdzie rozpocząć wątek..." w rubryce "uzależnienia").
Jestem po dwukrotnej psychozie. (negatywne symptomy?) Obecnie biorę rysperydon.
Mam niedoczynność tarczycy, biorę tyroksynę.
Mam nadwagę.
Mam niskie poczucie własnej wartości. Tak mi się przynajmniej wydaje, inni też to zauważyli.

Jak sobie z tym radzić? Jak zwalczać nieprzyjemne uczucie skojarzane z wysiłkiem? Od lat jestem świadomy tego problemu, i bardzo mi on doskwiera, wręcz trapi, zwłaszcza po psychozie. Oprócz uzależnienia krzyżuje mi ów problem moje wszelkie zamierzenia, plany i marzenia życiowe.

Z góry dziękuję za porady... Może ktoś przeżywa coś podobnego, lub przeżywał i pokonał ten problem.

Pozdrawiam
Arek

---------- 11:22 13.01.2011 ----------

Być może to specyficzny problem...

Ale ponieważ wszedłem na drogę zdrowienia z uzależnień, zdobyłem się na pewne przemyślenia w tej sprawie, może będą one komuś pomocne... nie wiem.

Mój ojczym był i jest alkoholikiem. Od 6ego roku mojego życia pojawił się w naszej rodzinie. Dorastałem w rodzinie dysfunkcyjnej, wiec jestem DDA.

Jednym z moich przeżyć w tej rodzinie było to, że ojczym (matka z czasem też się do tego przyłączyła) miał złe podejście, gdy nakładał na mnie obowiązki lub jakąś pracę. Bardzo rzadko był zadowolony z efektów mojej pracy, mimo iż szczerze starałem się wykonać ją dokładnie (n.p. odkurzanie). To że się starałem, wiązało się z tym, że pragnąłem pochwał, a tu zamiast tego krytyka. Zniechęciłem się. Rodzice, zwłaszcza ojczym to zauważył, że z niechęcią podchodziłem do obowiązków, i uważał, że jestem leniem patentowanym, którego trzeba odpowiednio ustawić. Gdy kazał mi cokolwiek zrobić, miałem wrażenie, chodzi mu tylko o to, żeby zrobić mi na złość. Robił zgryźliwe uwagi na temat mojej osoby, włącznie z nieprzyjemnymi wyzwiskami. Z początku się jawnie buntowałem, ale to spotkało się z największą surowością. Tłumiłem więc złość w sobie. Co mam tu jeszcze pisać? Czy to nie oczywiste, skąd u mnie kojarzenie nieprzyjemnych uczuć z wysiłkiem? Nie wiem sam. Nie wiem, czy lepiej nie przenieść tego tematu do rubryki DDA lub gdzie indziej.

Mam prośbę do wszystkich, którzy w powyższym opisie dostrzegają również swoją historię i mają trudności z wysiłkiem, aby podzielili się ze swoimi spostrzeżeniami. Może to komuś pomoże w zrozumieniu własnych uczuć.

Z góry dziękuje i pozdrawiam.
Arek
Arek1980
 
Posty: 27
Dołączył(a): 10 sty 2011, o 01:07
Lokalizacja: Pomorskie/Rheinland-Pfalz

Postprzez Sansevieria » 13 sty 2011, o 14:20

Rzucam okiem zgodnie z zapotrzebowaniem. Niespecjalnie chyba mogę pomóc, ale na pewno to wiem, że problemy endokrynologiczne dają między innymi uczucie wszechogarniającego zmęczenia. I wiem też na pewno, że sen jest jednym ze sposobów na "uciekanie od emocji". Bo jak człek śpi, to po pierwsze się tymi emocjami co go gnębią nie męczy. To się nazywa "uciekanie w sen" i jest znanym zjawiskiem. Ponieważ już pisaleś o licznych swoich emocjonalnych zawirowaniach, na tym etapie chyba ta Twoja senność jest trochę trudna do ustawienia. Bo może mieć dwa źródła.
Co do reszty - ja akurat w kwestiach uzależnień niespecjalnie mam doświadczenia własne, mam nadzieję że mędrsi ode mnie coś dopowiedzą. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Arek1980 » 13 sty 2011, o 14:38

Dziękuję.

Dla mnie wniosek, że sen też może uzależnić, i że pewnie tak jest ze mną. No cóż, nie zawsze tak u mnie było, więc pocieszam się tą myślą, że to nie jest moje uzależnienie pierwotne, i jeśli z tego pierwotnego (jeszcze nie wiem jakiego) będę zdrowieć, to ucieczka w sen również ustąpi.

Jeszcze raz dziękuję, znów wiem coś więcej.:)
Arek1980
 
Posty: 27
Dołączył(a): 10 sty 2011, o 01:07
Lokalizacja: Pomorskie/Rheinland-Pfalz

Postprzez don viktorio » 14 sty 2011, o 16:53

---------- 15:53 14.01.2011 ----------

Arek, ludzi z podobnymi symptomami ( psyhoza, pozniej syndrom depresyjny i niby leniwstwo ) jest bardzo wiele. Kazdy kto przezywa psychoze schizofreniczna, a innych raczej jest niewiele pozniej przezywa kryzys i powolny powrot do normalnosci. Choc tej sprzed psychozy rzadko udaje sie osiagnac. Ale moze to i nie jest wazne. Nadmierny sen to zabijanie czasu. Nie jestes leniem. Jestes po psychozach i na lekach, mozg to hamuje i wydaje sie, ze wokol wszyscy sa szczesliwi, tylko nie ty. Nic Ci nie sprawia przyjemnosci. Wydaje sie, ze szczescie jest czyms co juz nigdy nie bedzie Twoim udzialem... Dobrze prawie?
Co Ci moge poradzic.
1. Na pewno odstawienie uzywek - alkohol i marihuana, a szczegolnie amfa zdecydowanie won, inaczej staniesz sie roslina... Z kazda kolejna psychoza powrot do rzeczywistosci jest coraz trudniejszy a negatywne objawy pozostaja co raz widoczniej. Wiele ludzi wpada w psychozy schizofreniczne TYLKO po uzywkach. Dlaczego tak - sam nie wiem i nikt tego do konca nie wie. Papierosy jak masz sile woli - zostaw, jak nie masz pal, ale nic poza tym. Jak bierzesz resperidon i popijasz go alkocholem to droga ku samozagladzie. Kazdy kolejny skret moze stac sie Twoim ostatnim, a pozniej nie wykluczone, ze pozostanie Ci lozko w psychiatryku i ogrom cierpienia, badz totalna schiza bezpowrotna. Po prostu zrozum - pijac i palac maryhe popelniasz powolne samobojstwo. A jak nie bedziesz tego uzywal , to wielce prawdopodobne, ze nigdy juz nie bedzie psychozy.
2. Jezeli znajdziesz prace, to duzy plus! Po pierwsze - musisz rano wstac, umyc sie , umyc zeby, uczesac sie itd. Po drugie - wychodzisz z domu i idziesz do ludzi, nie na meetingi, a do prawdziwej pracy za ktora dostajesz kase na zycie. To znacznie podnosi samoocene, bo jestes w jakims stopniu niezalezny. Praca dla wielu ludzi wracajacych do zycia po psychozie jest jedyna lina laczaca ich ze swiatem zewnetrznym i ludzmi. Pozniej czlowiek uswiadamiaja to i bardzo to sobie cenia. Jezeli dodatkowo ta praca sprawia Ci choc troche przyjemnosci, to juz jest zupelnie cacy. Jak nie, mimo to nie rezygnuj. Popatrz na to tak, ze zarabiasz na zycie\, pokonujac wlasna niemoc.
3. Znajdz kilka rzeczy, oprocz palenia papierosow i ogladania pornoli ( jezeli to praktykujesz ), ktore beda Cie pociagaly do tego stopnia, ze bedziesz zapominal o walkowaniu w glowie tematow na temat wlasnej wartosci czy sensu zycia. Poczytaj dobra ksiazke, obejrzyj dobry film, jak sie wkurzysz, to posprzataj sobie pokoj, ale tak jak to robi pokojowka w hotelu, zajrzyj do kadego kata... Znam goscia, ktory 2-3 godzinki uklada pasjans - pajak na kompie, to tez frajda... Spotkaj sie z jakims dobrym przyjacielem, ale skoncentruj sie w rozmowie nie na sobie tylko na nim... zlap kontakt z rzeczywistoscia, ktora Cie otacza. To od niej czerpiesz energie do zycia!
4. Modl sie czasem... tak!!! a czemu nie... na swoj sposob... ponarzekaj , poplacz jak trzeba, pogadaj z Tym, kto Cie stworzyl i opowiedz mu o wszystkim co Cie trapi...bez postanowien, poczucia winy i strachu... Wielu ludziom to pomaga. To taka swoista autopsychoterapia. Poswiec na to 5 minut, kiedys 10, moze kiedys pol godziny. Nie wiem tak naprawde czy to pomaga, ale wielu twierdzi, ze tak. Niewatpliwie jest to o wiele lepsze niz popicie resperydonu 2 piwskami i pojscie do wyra.
Zycie po psychozie jest w wielu przypadkach troche jak bys byl trupem za zycia. Wstretne uczucie, ale twierdze, ze i w tej depresji post psychozowej mozna byc szczesliwym.
6. Jak znajdziesz sobie dziewczyne, w ktorej sie zakochasz, to moze byc tez zbawienne. Milosc leczy wiele ran, choc sa takie, ktore nigdy sie nie goja...

Meetingi, psychoterapeuci... w schizofreniach , psychozach, przez wielu psychiatrow nie sa zalecane. Choc niektorzy mowia, ze to tez pomaga. Moje zdanie jest takie, ze nie bardzo. Dla mnie o wiele bardziej pomocne jest uswiadomienie sobie, ze Twoj los jest w Twoich rekach. Tak naprawde ludzie nie moga Cie uczynic ani szczesliwym, ani nieszczesliwym. Moga Ci dostarczyc dreszczy emocji, a po nich pustke... Wszystko jest w Twoich rekach!!!
I nie ekscytuj sie i nie przejmuj sie tak wlasnym samopoczuciem i nalogami. Na pocztku nie najgorzej by bylo calkowicie zgodzic sie, zaakceptowac i pokochac siebie takim jakim sie jest w danej chwili. Jak to zrobisz sam zobaczysz droge!!!
Jestem z Toba myslami i bardzo chce aby jakosc Twojego zycia poprawila sie na lepsze. Nie ma to jak szczesliwi ludzi na tej Ziemi:)

Trzym sie Arek!!!

Don

---------- 15:53 ----------

Arek, ludzi z podobnymi symptomami ( psyhoza, pozniej syndrom depresyjny i niby leniwstwo ) jest bardzo wiele. Kazdy kto przezywa psychoze schizofreniczna, a innych raczej jest niewiele pozniej przezywa kryzys i powolny powrot do normalnosci. Choc tej sprzed psychozy rzadko udaje sie osiagnac. Ale moze to i nie jest wazne. Nadmierny sen to zabijanie czasu. Nie jestes leniem. Jestes po psychozach i na lekach, mozg to hamuje i wydaje sie, ze wokol wszyscy sa szczesliwi, tylko nie ty. Nic Ci nie sprawia przyjemnosci. Wydaje sie, ze szczescie jest czyms co juz nigdy nie bedzie Twoim udzialem... Dobrze prawie?
Co Ci moge poradzic.
1. Na pewno odstawienie uzywek - alkohol i marihuana, a szczegolnie amfa zdecydowanie won, inaczej staniesz sie roslina... Z kazda kolejna psychoza powrot do rzeczywistosci jest coraz trudniejszy a negatywne objawy pozostaja co raz widoczniej. Wiele ludzi wpada w psychozy schizofreniczne TYLKO po uzywkach. Dlaczego tak - sam nie wiem i nikt tego do konca nie wie. Papierosy jak masz sile woli - zostaw, jak nie masz pal, ale nic poza tym. Jak bierzesz resperidon i popijasz go alkocholem to droga ku samozagladzie. Kazdy kolejny skret moze stac sie Twoim ostatnim, a pozniej nie wykluczone, ze pozostanie Ci lozko w psychiatryku i ogrom cierpienia, badz totalna schiza bezpowrotna. Po prostu zrozum - pijac i palac maryhe popelniasz powolne samobojstwo. A jak nie bedziesz tego uzywal , to wielce prawdopodobne, ze nigdy juz nie bedzie psychozy.
2. Jezeli znajdziesz prace, to duzy plus! Po pierwsze - musisz rano wstac, umyc sie , umyc zeby, uczesac sie itd. Po drugie - wychodzisz z domu i idziesz do ludzi, nie na meetingi, a do prawdziwej pracy za ktora dostajesz kase na zycie. To znacznie podnosi samoocene, bo jestes w jakims stopniu niezalezny. Praca dla wielu ludzi wracajacych do zycia po psychozie jest jedyna lina laczaca ich ze swiatem zewnetrznym i ludzmi. Pozniej czlowiek uswiadamiaja to i bardzo to sobie cenia. Jezeli dodatkowo ta praca sprawia Ci choc troche przyjemnosci, to juz jest zupelnie cacy. Jak nie, mimo to nie rezygnuj. Popatrz na to tak, ze zarabiasz na zycie\, pokonujac wlasna niemoc.
3. Znajdz kilka rzeczy, oprocz palenia papierosow i ogladania pornoli ( jezeli to praktykujesz ), ktore beda Cie pociagaly do tego stopnia, ze bedziesz zapominal o walkowaniu w glowie tematow na temat wlasnej wartosci czy sensu zycia. Poczytaj dobra ksiazke, obejrzyj dobry film, jak sie wkurzysz, to posprzataj sobie pokoj, ale tak jak to robi pokojowka w hotelu, zajrzyj do kadego kata... Znam goscia, ktory 2-3 godzinki uklada pasjans - pajak na kompie, to tez frajda... Spotkaj sie z jakims dobrym przyjacielem, ale skoncentruj sie w rozmowie nie na sobie tylko na nim... zlap kontakt z rzeczywistoscia, ktora Cie otacza. To od niej czerpiesz energie do zycia!
4. Modl sie czasem... tak!!! a czemu nie... na swoj sposob... ponarzekaj , poplacz jak trzeba, pogadaj z Tym, kto Cie stworzyl i opowiedz mu o wszystkim co Cie trapi...bez postanowien, poczucia winy i strachu... Wielu ludziom to pomaga. To taka swoista autopsychoterapia. Poswiec na to 5 minut, kiedys 10, moze kiedys pol godziny. Nie wiem tak naprawde czy to pomaga, ale wielu twierdzi, ze tak. Niewatpliwie jest to o wiele lepsze niz popicie resperydonu 2 piwskami i pojscie do wyra.
Zycie po psychozie jest w wielu przypadkach troche jak bys byl trupem za zycia. Wstretne uczucie, ale twierdze, ze i w tej depresji post psychozowej mozna byc szczesliwym.
6. Jak znajdziesz sobie dziewczyne, w ktorej sie zakochasz, to moze byc tez zbawienne. Milosc leczy wiele ran, choc sa takie, ktore nigdy sie nie goja...

Meetingi, psychoterapeuci... w schizofreniach , psychozach, przez wielu psychiatrow nie sa zalecane. Choc niektorzy mowia, ze to tez pomaga. Moje zdanie jest takie, ze nie bardzo. Dla mnie o wiele bardziej pomocne jest uswiadomienie sobie, ze Twoj los jest w Twoich rekach. Tak naprawde ludzie nie moga Cie uczynic ani szczesliwym, ani nieszczesliwym. Moga Ci dostarczyc dreszczy emocji, a po nich pustke... Wszystko jest w Twoich rekach!!!
I nie ekscytuj sie i nie przejmuj sie tak wlasnym samopoczuciem i nalogami. Na pocztku nie najgorzej by bylo calkowicie zgodzic sie, zaakceptowac i pokochac siebie takim jakim sie jest w danej chwili. Jak to zrobisz sam zobaczysz droge!!!
Jestem z Toba myslami i bardzo chce aby jakosc Twojego zycia poprawila sie na lepsze. Nie ma to jak szczesliwi ludzi na tej Ziemi:)

Trzym sie Arek!!!

Don
don viktorio
 
Posty: 49
Dołączył(a): 24 cze 2009, o 07:01

Postprzez Arek1980 » 14 sty 2011, o 19:42

Dzięki :).
Teraz mam inne sprawy na głowie, ale jak znajdę czas, to podzielę się z moimi spostrzeżeniami w związku z Twoim postem. Dziękuję za ostrzeżenia jeśli chodzi o alkohol i ćpanie. Mam kolejny bodziec, aby z tymi wrogami wreszcie skończyć.
Jeszcze raz dzięki i trzymaj się również. ;)
Arek
Arek1980
 
Posty: 27
Dołączył(a): 10 sty 2011, o 01:07
Lokalizacja: Pomorskie/Rheinland-Pfalz

Postprzez biscuit » 14 sty 2011, o 23:14

hej :D

zwróciło moją uwagę
że Twoje motto w stopce
zawiera słowo "powinno"

poczytaj może o myśleniu i "ja" powinnościowym
może to gdzieś Cię poprowadzi
coś rozjaśni
:kotek:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Arek1980 » 15 sty 2011, o 00:54

Dzięki za uwagę. Poczytam. Na razie, jak widać, zmieniłem stopkę według mojej aktualnej wiedzy.

Pozdrowienia
Arek1980
 
Posty: 27
Dołączył(a): 10 sty 2011, o 01:07
Lokalizacja: Pomorskie/Rheinland-Pfalz

Postprzez biscuit » 15 sty 2011, o 01:09

no to teraz masz motto auto psychomanipulacyjne
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Arek1980 » 15 sty 2011, o 01:19

---------- 00:17 15.01.2011 ----------

Krótko zerknąłem w Googlach.
Doszedłem do wniosku, że moje motto prowadziło do poczucia winy, co, jak sądzę, było mało konstruktywne... Poczucie winy towarzyszy mi prawie przez całe życie... Hm... Daje do myślenia. Dzięki.

Ale jest już późno, na wszystko jest czas.

Dobranoc

---------- 00:19 ----------

biscuit napisał(a):no to teraz masz motto auto psychomanipulacyjne
:D

A to dobrze? :?
Arek1980
 
Posty: 27
Dołączył(a): 10 sty 2011, o 01:07
Lokalizacja: Pomorskie/Rheinland-Pfalz

Postprzez biscuit » 15 sty 2011, o 01:24

sam dojdziesz do tego, czy to dobrze
bo nieźle Ci idzie dochodzenie
:D
dobranoc!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Arek1980 » 19 sty 2011, o 00:34

Hejka.

@don viktorio

Dokładnie tak jest, jak mówisz. Wydaje mi się, albo wydawało, że moja sytuacja jest wyjątkowa i że już nigdy się nie polepszy. Wręcz zazdrościłem innym tego, że czerpią radość z życia i potrafią się wywiązać ze swoich obowiązków i pokonać "lenistwo".

1. Już wyżej napisałem, że będę się miał na baczności. Dałeś mi trzeźwiącą przestrogę.
2. Właśnie poszukuję pracy. Tylko mam obawy, czy zdołam w ogóle jakąś pracę utrzymać. Raz miałem praktykę w pewnej firmie IT i przyszedłem zaledwie dwa razy, na więcej nie było mnie stać. Ale teraz mam motto (patrz podpis). Pomogłeś mi również spojrzeć na tę sprawę z innego punktu widzenia (niezależność, własna kasa). Dzięki.
3. Właśnie się zastanawiam, co nieszkodliwego mogłoby sprawiać mi radość i mnie wciągnąć. Dobra myśl o czytaniu książek, kiedyś robiłem to bardzo chętnie. A mieszkanie też mógłbym wreszcie posprzątać...
4. Jestem wierzący i modlę się już od dawna, ale z postanowieniami, poczuciem winy, strachem i bez wiary w moc modlitwy. Ostatnio to się trochę zmieniło i czuję wielkie ukojenie dla mojej duszy.
5. Oj tak, bardzo mi jej brakuje. Ale teraz wątpię aby jakaś się mną zainteresowała... Ale kiedyś może tak.

Zauważyłem, że dużo mi dają rozmowy z osobami które są w stanie i chcą zrozumieć mnie i moje położenie, dlatego sądzę, że mityngi itp. są przynajmniej na razie dla mnie nieodzowne. Wielu ludzi mi je zalecało, w tym moi psychiatrzy.
Ale masz rację jeśli chodzi o nieekscytowanie się swoim samopoczuciem itp. Często nad tymi sprawami rozmyślam, ale bez większego pożytku, jest wręcz odwrotnie. Muszę wykorzenić u siebie niskie poczucie własnej wartości.
Też mam nadzieję że stanę się szczęśliwszym i mądrzejszym, aby pomóc również innym osiągnąć to szczęście. Nic by nie dało mi większego szczęścia (Dzieje Apostolskie 20:35). Również Tobie życzę owego szczęścia.

3mka Don!

Arek
Arek1980
 
Posty: 27
Dołączył(a): 10 sty 2011, o 01:07
Lokalizacja: Pomorskie/Rheinland-Pfalz


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 150 gości