W zasadzie nie wiem czy ma sens pisać. Tj. wiem że powinnam poszukać kogoś kto by mi pomógł, ale z drugiej strony nie widzę jak ktoś mógłby to zrobić.
Mam 24 lata, do tej pory nigdy nie byłam w takim stanie..
Coś niedobrego dzieje się ze mną od 7-8 miesięcy. Zaczęło się od tego że idąc do pracy czułam uścisk w brzuchu, coraz mocniej stresowałam się każdym dniem. Moja szefowa wprowadziła taki klimat, że zwyczajnie bałam się robić cokolwiek, by nie usłyszeć że znow coś jest źle czy żeby nie dostać publicznej nagany.
Przełożyło się to życie domowe. Coraz bardziej i łatwiej denerwowałam się na partnera.
I było coraz gorzej. Coraz mniej chciało mi się cokolwiek robić. Wręcz trzeba było mnie zmuszać bym chciała się szykować do egzaminów, pisała prace zaliczeniowe.. Ale jakoś to było...
Do stycznia.. W pierwszych dniach nowego roku przestałam mieć zwyczajnie siłę i energię do robienia czegokolwiek. Zrezygnowałam z pracy, mówiąc sobie że odpocznę trochę spychicznie.. i znajdę coś nowego.
Ale nie umiem się za to zabrać. Nie chce się zabierać.
Teraz jest jeszcze gorzej. Przez to że coraz bardziej nie chciało mi się nic robić, że nie byłam w stanie ogarnąć się zniszczyłam mój sześcioletni związek. I tak przez ostatnie pół roku tylko się kłocilismy.. aż w końcu przyszedł dzień gdy zostało stwierdzone dość.
Nie chciałam nic psuć, ale. Nie umiem się ogarnąć. nie mam w sobie energii by dalej cokolwiek robić, coraz częściej mam jakieś głupie myśli destrukcyjne..
Potrafie się na zewnątrz trzymac, udawać że nic mnie nie obchodzi, że jest okay.. ale potem nagle siedzę sama i się całkiem rozsypuje.
Mam dość trudny charakter, cięzko mi komuś zaufać i przez to nawet nie mam kogoś kogo mogłabym nazwać bliskimi przyjaciółmi. nie mam z kim porozmawiać o tym co się ze mną dzieje.
I mam coraz mniejszą chęć by budzić się następnego ranka.
Czuje jakby życie mnie przerastało, a ja nie umiała już całkiem złapać kursu.
Brak energii, siły, motywacji, zdecydowania
A i bolesne rozstanie z narzyczonym jeszcze mi dodatkowo dołożyło.
Nie wiem jak posprzątać w sobie.. Zupełnie...