Hmm...
Zacznijmy może od tego, że od dawna nie czuję się normalnie. W szkole byłem gnojony, przez jakiś czas w domu było bardzo nieciekawie, miałem wtedy myśli samobójcze. Od dawna widzę u siebie różne zaburzenia...
Widuję różne obrazy, pojawiają się na zasadzie skojarzeń, albo biorą się znikąd. Na tej samej zasadzie pojawiają się w mojej głowie słowa (nie są to "głosy" po prostu zapala mi się jakaś lampka). Te obrazy pojawiają się w zależności od tego, co na mnie wpływa. Niektóre piosenki sprawiają, że widzę coś na kształt filmu. Zdarza mi się widzieć, że robię w tych wyobrażeniach rzeczy brutalne: niektóre chciałbym zrobić (to się pojawia kiedy jestem na kogoś zły) a innymi się brzydzę (te się pojawiają znikąd), Podczas jednego z tych przebłysków widziałem, jak zrzucam z mostu koleżankę, z którą akurat szedłem. Podczas innego byłem na pogrzebie innej koleżanki (bardzo ją cenię, dużo jej zawdzięczam).
Miewałem okresy obsesji: w jednym bałem się zrobić cokolwiek "złego", moje sumienie zwariowało, wszędzie widziałem zło, które mnie jakoś obciążało. Wyszedłem z tego. Wcześniej chciałem zrobić ludziom ze szkoły niespodziankę i wysłać im listy do szkoły, ale zacząłem w obsesyjny sposób to organizować. Szukałem na mieście skrzynek pocztowych, do których mógłbym wrzucać listy. Nawet ćwiczyłem pismo kaligraficzne by wprowadzać "obdarowywanych" w błąd, Przez długi czas nie odzywałem się do ludzi...
Niedawno przegiąłem: mieszkam sam na mieszkaniu. Znalazłem w szufladzie pamiątkę po właścicielu: starą, pękniętą prezerwatywę. A w zasadzie to znów ją znalazłem. I zaczęło się: paniczny lęk przed zarażaniem się HIV. Unikałem różnych przedmiotów w kuchni. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że to jest irracjonalne, bo nawet nie wiem czy gość cokolwiek ma, a stara gumka raczej mi nie zagraża... Z jednej strony wiedziałem, że to bzdura, z drugiej, widziałem w tym realne zagrożenie. Mieszkam co prawda sam, ale jestem z kimś, bardzo mi na niej zależy i myśl, że mógłbym nas narazić na coś mnie dobijała.
Miałem robić coś innego, a szukałem poradnictwa nt AIDS i obliczałem, czy mogłem ją zarazić podczas naszych pieszczot... mimo, że czytałem już kilka ulotek i w zasadzie nic nie kwalifikowałoby nas jako zagrożonych w jakikolwiek sposób...
Z jednej strony cieszę się, że mam rozwiniętą wyobraźnię, jestem pracownikiem umysłowym, więc to dla mnie bezcenne. Ale z drugiej strony, te obsesje mnie dużo kosztują emocjonalnie. Czytałem o schizofrenii, i poczucie wyobcowania i rozdwojenia do mnie pasuje... ale trafiłem też na to:
http://www.nerwica-natrectw.info/zok.html
Leczyłem się psychologicznie. Dzięki terapeucie odzyskałem wiarę w siebie i stałem się bardziej odporny, pomógł mi zrozumieć swoją rodzinę. Nigdy jednak mu nie powiedziałem o tych objawach, boję się terapii lekami, boję się, że efekty uboczne zrobią ze mnie jakiegoś zombie, czy coś,,,
Dziewczyna wie o psychologu, o obrazach jej mówiłem, ale chyba nie wszystko. Jesteśmy ze sobą szczerzy i udzielamy sobie wsparcia i chcę jej o tym powiedzieć... boję się tylko znów na nią coś zrzucać...
Pozdrawiam i dziękuję.