...by nie zwariować...

Problemy związane z depresją.

Postprzez Strawberry » 30 lip 2009, o 13:38

---------- 17:16 28.07.2009 ----------

Postanowiłam założyć nowy temat i tylko ten, w którym będę w razie czego pisała, żeby nie zaśmiecać forum.

Od ostatnich moich postów, praktycznie nic się nie zmieniło. Gdy zaczęłam chodzić do psychologa, ta zupełnie mnie olała, po jakimś czasie twierdząc, iż nie widzi żadnego problemu.

Pomyślałam dzisiaj, że zrobię, tak jakby “rachunek sumienia” i wypisując plusy i minusy osób, od których najprawdopodobniej jestem “uzależniona”, zobaczę, co mogłabym zmienić, albo chociaż, co dam radę zmienić…

Zaczęłabym od ojca… W sumie to od kiedy się urodziłam, większość czasu z nim przebywam…

+

+ można z nim porozmawiać na wiele tematów, ponieważ w większości się orientuje
+ jest dobrym kucharzem
+ jeśli spędzać czas aktywnie, to na wycieczkę rowerową można z nim jechać
+ w przeciwieństwie do matki, nie ogranicza mnie w nowościach związanych z postępem techniki, nauki itp.
+ dotrzymuje słowa (gdy coś obieca, to staje na głowie, żeby to spłenić)
+ dzięki niemu, mam wielkie zamiłowanie do roślin, zwierząt i ogólnie natury

-

– często krzyczy z byle powodu i wszczyna awantury
– szczególnie w towarzystwie zachowuje się, jak 5-cioletnie dziecko (mówi jakieś głupstwa, robi dziwne rzeczy, itp.)
– jest strasznym plotkarzem
– nie umie dochować tajemnicy
– egocentryk
– gdy opowiada o czymś, strasznie zmyśla i dodaje “swoje pięć groszy”

Teraz mama:

+

+ nauczyła mnie większość spraw rozwiązywać za pomocą logiki, a nie pod wpływem presji ze strony innych
+ skoro o nauce mowa, to jest dobrą nauczycielką i bardzo szybko nauczyła mnie jeździć samochodem
+ często zamiast krzyku i złości, wyraża się za pomocą mocnych argumentów
+ gdyby nie ona, teraz nie umiałabym używać swojej wyobraźni do pisania, rysowania itp.
+ nigdy nie pozwalała sobie na zbytnie rozpieszczanie mnie i umiała zachować dyscyplinę
+ w przeciwieństwie do ojca, nie ogranicza mnie na polu towarzyskim i sama czasem nakłania mnie do pójścia na imprezę

-

– gdy coś nie jest tak, jak ona chce, to potrafi milknąć na kilka dni
– “lubi” przeglądać moje archiwum na gg, pocztę, sms’y ipt.
– nie zawsze dotrzymuje obietnic
– jest niezdecydowana
– nie jest zbyt asertywna
– często porównuje mnie do innych

Znana Wam wszystkim osoba – M. :

+

+ jest pomocny w niektórych sprawach
+ umie dochować tajemnicy
+ nasze gusta muzyczne są prawie takie same, więc godzinami mozemy o niej rozmawiać
+ potrafi rozbawić nawet największego smutasa
+ świetnie dogaduje się z ludźmi
+ nie ulega wpływom innych

-

– manipulant
– niezdecydowany
– strasznie zamknięty w sobie
– lubi bawić się innymi
– potrafi kłamać “w żywe oczy”
– egoista

Teraz najtrudniejsza opinia… Ja:

+

+ tolerancyjna
+ zwolenniczka natury, dlatego staram się o nią dbać
+ empatyczna
+ lubię i potrafię rozmawiać na wiele tematów
+ bariery językowe, to dla mnie nie problem
+ pomimo wszystko mam ambicje

-

– zbyt łatwo ulegam innym
– często wyolbrzymiam niektóre rzeczy
– zbyt znerwicowana (byle krzyk przyprawia mnie o mdłosci, bóle głowy i jakieś nerwowe zachowania)
– boję się porażki (moje świadectwo po pierszej klasie technikum mnie dobija)
– ciągle myślę o przeszłości i mam wyrzuty sumienia o to, co było
– zawsze stawiam siebie w cieniu i na straconej pozycji

Heh, się rozpisałam, ale chcę, żebyście pomogli mi uodpirnić się na negatywne cechy tych 3 osób oraz zmienić we mnie te złe cechy…

---------- 13:38 30.07.2009 ----------

:cry:

I ja już nie mogę!! Dlaczego nie umiem trzymać M. na dystans?? Dlaczego tak bardzo trzymam się jego i jego humorków?? Ostatnio strzeliłam niezłą gafę... Jak wiadomo, w większości telefonów, zapisują się wszystkie sms'y przychodzące i wychodzące. Gdzieś ok. 24-1 nad ranem, pijany M. wysłał mi sms'a z zapytaniem, czy zależy mi na nim. Ja oczywiście, tyle co rozbudzona, dobrze niekontaktująca, napisałam mu, że zależy, ale nawet nadziei sobie nie robię, bo wiem, że on nie chce. Do tego taka zazdrosna jestem, jak widzę, że rozmawia z jakąś dziewczyną, albo pisze. :/ I na cholere mi on?? Na cholere się tak przejmuję nim?? Wiem, że mówicie, abym zerwała z nim kontakt, ale ja nie umiem... :cry: Nawet jeśli zerwę, to i tak będziemy musieli się widywać, i tak.

:cry:
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez caterpillar » 30 lip 2009, o 14:29

Wybranko witaj!

na poczatek przyjzyj sie minus. mamy i "ukochanego" jak dla mnie uderzajace podobienstwo :?

wyglada na to ,ze cale zycie musialas "zabiegac " O czyjas uwage ,zwlaszcza gdy dochodzilo do konfliktow..(milczenie to zwykly szantaz emocjonalny i gra na poczuciu winy) tak mysle.

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Strawberry » 2 sie 2009, o 13:23

Nigdy w życiu bym tego nie zauważyła... I faktycznie, gdyby się przyjrzeć, jak to jest w rzeczywistości, to jakieś podobieństwo jest...

Tak wogóle, to mam pytanie: Jak nakłonić kogoś, do pójścia do psychologa/psychiatry, gdy osoba ta nawet nie chce słyszeć o tym? :?
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez caterpillar » 2 sie 2009, o 16:45

podobno partnerow dobieramy na wzor naszych rodzicow ...

a co do "zmuszania" to chyba nie realne ,bo nawet jesli wolami zaciagniesz to ta osoba musi CHCIEC podjac terapii .Porozmawiaj,daj do reki adres.
Nikogo do niczego nie zmusisz wybranko ani nie zmienisz na sile.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez bratek_m » 2 sie 2009, o 17:13

jesli psycholog Cie zbył, moze powinnas isc do innego?
Proponuje książke Toksyczna milośc i jak sie z niej uwolnic ( Melody Pia), bo tkwisz w tokstycznym związku.
Pozdrawiam. :wink:
bratek_m
 
Posty: 59
Dołączył(a): 15 wrz 2008, o 20:21

Postprzez Strawberry » 2 sie 2009, o 19:05

Tak, mam zamiar poszukać innego psychologa...

Co do zmuszania... Nie wiem, co zrobić. Mój ojciec dziwnie się zachowuje ostatnio. Byle słowo, a on już krzyczy. Mama gotuje obiad, a on potrafi chodzić i muchy zabijać nad garnkami, a jak mama coś mu powie, to krzyczy, że te muchy są przeze mnie i mamę. Mam nowego pieska, traktuje go jak... Dziecko. Odwraca do góry łapami i bierze na ręcę, mówi, jak do dziecka, nie pozwala go na dwór wypuszczać, bo "za gorąco", raz mama wzięła pieska na działkę, to ojciec krzyczał na mnie, że mama chce mi psa zabić. :? Nie wiem, co się z nim dzieje. Zaczęło się od tego, co pisałam kiedyś, czyli jego zasłabnięcia... Co ja mogę zrobić?? Przez to i moje samopoczucie nie jest najlepsze, ciągle się denerwuję tylko... :?
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez caterpillar » 3 sie 2009, o 01:21

hmm nie wiem ile Twoj tata ma lat ale moze przechodzi andropauze (tak jak u kobiet menopauza) moze wystarczy wizyta u lekarza pierwszego kontaktu i on cos poradzi hmmm a moze mama bedzie miala wiekszy wplyw i ona z nim porozmawia?

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Strawberry » 3 sie 2009, o 10:35

Mój tata ma już prawie 50lat (dokładnie 49), ale o lekarzu nawet nie chce słyszeć... Mama juz mu o tym mówiła, to gdyby mógł, to słowami by ją zabił. Zawsze najwiekszy wpływ na niego miałam ja, a teraz nic nie dociera do niego... :szok: Wczoraj zadzwonili moi dziadkowie, a on się na nich wydarł, że wstąpili do wojego syna, a dom swojej córki omineli. A prawda była taka, że po prostu chcieli zapytać o coś wujka, ale zbyt dużo czasu nie mieli... Kilka dni temu, przyjechała moja ciocia samochodem i chciała tylko na chwilkę z mamą porozmawiać, więc nawet nie wychodziła, tylko moja mama poszła, a ojciec wziął mojego psa, założył mu smycz i chodził z nim po podwórzu (tak, żeby było jaśniej, piesek po podwórzu ciągle biega sam i nie wiem, dlaczego wtedy tą smycz mu założył).

:bezradny:
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez bratek_m » 3 sie 2009, o 17:09

hej wybranka.
po co tracusz energie na to wszystko ? poprostu przestan zwracac uwage na ojca, bo jesli nie pojdzie do lekarza, to nadal bedzie sie tak zachowywac , a Twoj stan bedzie sie pogarszac.
bratek_m
 
Posty: 59
Dołączył(a): 15 wrz 2008, o 20:21

Postprzez Strawberry » 8 sie 2009, o 12:20

---------- 17:58 03.08.2009 ----------

Wiesz, ciężko się tym nie przejmować, skoro to wszystko w 80% dotyczy, bądź odbija się na Tobie.

---------- 12:03 08.08.2009 ----------

caterpillar, czytałam o tej andropauzie i razem z mamą zauważyłyśmy, że niektóre objawy dotyczą mojego ojca. Stwierdziłyśmy, że dobrze by było, gdyby poszedł do lekarza, ale... Obie nie mamy pomysłu, jak go przekonać. Co możemy zrobić w takiej sytuacji?
Dochodzi jeszcze jeden fakt, o którym mama mi opowiadała:
Gdy moi rodzice byli "świeżo" po ślubie, w mojej miejscowości organizowano darmową wizytę u psychiatry. Moi rodzice poszli. Odpowiadali na jakieś tam pytania itp. i lekarz powiedział mojemu ojcu, że powinien się leczyć. Od tamtej pory mój ojciec unika każdego lekarza i dopiero jak nie ma innego wyjścia, albo jest już w złym stanie, to wtedy zdadza się na pójście do lekarza, ale na tym się kończy... Nie przyjmuje żadnych leków, ale chyba uzależnił się od środków przeciwbólowych. Od jakiegoś czasu ja i mama musimy chować tabletki przeciwbólowe, bo zwyczajnie nikną... A jak ich nie ma, to ojciec nawet zwykły Rutinoscorbin bierze.
:?

---------- 12:20 ----------

Mam jeszcze takie jedno małe pytanie: Jeśli ktoś podejrzewa u siebie nerwicę, to do jakiego lekarza powinien się zgłosić?
Chodzi mi o specjalistę, bo jeśli ktoś nie ma zaufania w tej kwestii do rodzinnego lekarza, to chyba trudno się przemóc, prawda?
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 479 gości