Depresja u mamy.

Problemy związane z depresją.

Depresja u mamy.

Postprzez sylwia90 » 14 cze 2009, o 00:41

Witam!
Z góry chcę bardzo podziękowac wszystkim, którzy to czytają i tym, którzy zechcą udzielic mi rady.
Mój problem wygląda następująco: moja mama ma ciężką depresje. Nie potrafi już normalnie funkcjonowac, niby chodzi do pracy, ale po przyjsciu do domu zachowuje sie zupelnie inaczej niz jakis czas temu. Ostatnio nic nie je, przez co bardzo chudnie i wyglada jeszcze gorzej niz po samych lekach.
Ale od początku, z tego, czego sie dowiedziałam mama choruje na depresje od bardzo dawna.. okolo 20 lat.. ale chyba nie miala nawrotu choroby po moim urodzeniu, a przynajmniej nie byl on dla mnie widoczny.. Ale 5 lat temu mamie odebrali rente, wtedy załamała się psychicznie i pierwszy raz zglosila na leczenie, skierowali ją do szpitala psychiatrycznego. Po pobytach w szpitalu, w którym była kilka razy poprawiał się jej stan, ale rok temu nastąpiło zupełne załamanie. Najpierw zaczęła podejrzewac ojca o zdradę i regularnie się z nim kłócic, próbując udowodnic mu, ze ona ma rację (chodziaz ojciec wcale jej nie zdradzał). Później zaczęła robic awantury o pieniądze. Starałam się z nią rozmawiac, lecz cała sytuacja w domu bardzo odbiła się też na mnie. Mama narzekała na ojca, a ja nie mogłam już tego słuchac. Z powodu awantur w domu sama popadłam w stan podobny do depresji. Teraz każda rozmowa z mamą kończy się u mnie wielkim poczuciem winy. Czuję się odpowiedzialna za sytuację w domu. Tata nie reaguje, ponieważ mama prawie z nim nie rozmawia.. chyba ze o pieniadzach.
Nie wiem co mam zrobic, by sytuacja w domu sie uspokoila. Nie potrafię już sobie radzic. Boję się, że mama popełni w końcu samobójstwo, ponieważ nieraz mi już tym groziła...
Bardzo proszę o rady, może ktoś z Państwa mi pomoże.
Dziękuje wszystkim, którzy poświecili czas by zapoznac się z moim problemem.
sylwia90
 
Posty: 3
Dołączył(a): 14 cze 2009, o 00:17

Postprzez ewa_pa » 14 cze 2009, o 08:30

Wiesz jeśli mama się leczy to może warto podejsc do psychiatry i zmienic leki moze nie działaja jak trzeba nie wiem ile masz lat ale chocbys co robiła nie pogodzisz skłoconego małżeństwa bo naprawić coś mogą tylko te 2 osoby które coś zepsuły a jak sama wspominasz odbija sie na Tobie.Napisz czy mama ma jakieś zainteresowania?koleżanki?moze normalnie jej brak ludzi którzy zrozumieja i dlatego szuka dziury w całym?sama miewam stany depresyjne i wiem ze izolacja od innych z zewnatrz wychodzi na niekorzysć rodzinie.Grożenie samobójstwem to manipulacja Toba czy wami nie wiem na ile poważne jest zagrożenie bo nie znam dokładnie stanu .Mama jest na jakiejś terapii?może warto ją namowic na psychologa co?
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez flinka » 14 cze 2009, o 14:22

Witaj Sylwio,

widzę, że czujesz się bezradna i bardzo zmęczona tą sytuacją. I wcale się nie dziwię, bo jest ona bez wątpienia trudna, ale równocześnie mam poczucie, że nie jest bez wyjścia. Właściwie powinnyśmy się zastanowić tu nad dwiema sprawami - co możesz zrobić dla mamy, ale też i przede wszystkim co możesz zorbić dla siebie.

Żeby Ci znaleźć jakieś wyjście chciałabym zadać Ci kilka pytań, dobrze?

Twoja mama bierze leki, tak? Chodzi regularnie do psychiatry? Czy oprócz tego jest pod opieką psychologa bądź terapeuty?

Czy rozmawiasz z mamą o jej chorobie, czy jest to raczej temat tabu?

Pisałaś, że mama wpędza Cię w poczucie winy. Za co czujesz się winna? Za chorobę mamy, konflikty między rodzicami? Bo tak zrozumiałam, że o to chodzi. Wiesz, że to NIE JEST TWOJA WINA! Tylko rodzice mogą naprawić stosunki między sobą, tylko Twoja mama tak naprawdę może zadbać o siebie tak, by wyjść z choroby. W depresji człowiek bardzo cierpi, a co za tym idzie jest bardzo mocno skoncentrowany na sobie, nie dostrzegając, że komuś (Tobie!) w swoim otoczeniu może sprawiać ból. Często ma żal, że ktoś bliski nie potrafi mu pomóc i dlatego staje się coraz bardziej wrogo nastawiony.

Grożenie samobójstwem jest ogromnym ciężarem jaki mama zrzuciła na Ciebie, który rodzi ogromny strach. Rozumiem co czujesz, bo też słyszałam takie groźby i czułam się wtedy sparaliżowana strachem i bezradnością, czułam też złość - bo to nie w porządku, zamiast porozmawiać o tym co boli, tak bardzo ranić. Być może jest to tylko pusta groźba, często tak bywa, ale tego nie wiem. Nie wiem też jak Twoja mama zachowuje się, gdy wypowiada te słowa. Może chcieć w ten sposób zwrócić na siebie uwagę, a może to i być sygnał ostrzegawczy. Pamiętaj, że jeśli dzieje się coś bardzo niepokojącego zawsze możesz zadzwonić na pogotowie. Ale lepiej przeciwdziałać wcześniej...

Czy mama ma kogoś w rodzinie czy wśród znajomych komu ufa? Mogłabyś porozmawiać z tą osobą.

Jak Twój tato zachowuje się w całej tej sytuacji i czy masz w nim oparcie? Czy w ogóle masz jakąś bliską Ci osobę?


To co najważniejsze to żeby Twoja mama była pod opieką specjalistów. I to nie tylko same leki (też czasami jest tak, że trzeba je zmienić na inne bądź zwiększyć dawkę), ale też terapia - indywidualna bądź grupowa lub jedna i druga. Ważne jest też byś pytała mamę czego potrzebuje, może spróbowała porozmawiać z czym jest jej tak ciężko. Ale równocześnie mów jej Kochanie o swoich uczuciach, traktuj ją z szacunkiem i zrozumieniem, ale równocześnie nie pozwól, by Cię raniła!


Trzymaj się mocno! Czekam na odpowiedź.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Odpowiedzi

Postprzez sylwia90 » 14 cze 2009, o 20:01

Przede wszystkim, dziękuję Wam bardzo za wsparcie:*
Założyłam ten wątek, bo chciałam by spojrzał na sprawę ktoś z boku.
A co do pytań:
Mama chodzi do psychiatry regularnie, co 2 tygodnie. Leki ma dość często zmieniane. Zaś terapie odbywa tylko w czasie pobytów w szpitalu (czyli około 2 miesięcy w roku).
Z mamą o chorobie rozmawiałam, ale usłyszałam od niej, że i tak nic nie zrozumiem, i że ona lepiej czuje się w szpitalu niż z nami w domu. Obecnie znowu próbuje z nią o tym rozmawiać, ale zwykle kończy się to kłótnią, gdyż ona zrzuca cała winę za swoją chorobę na mnie i na ojca, przez długi czas byłam nawet przekonana, że jest to prawda.
Co do samobójstwa, mam wrażenie, ze są to puste groźby, ponieważ słyszę je bardzo często od kilku lat.
Jeśli chodzi o zaufanie, mama urwała kontakt ze swoją przyjaciółką i od roku nie odbiera już nawet od niej telefonów. W rodzinie ufa moim przyrodnim braciom (jej dzieci z pierwszego małżeństwa) lecz o niczym im nie mówi, gdyż oboje mają do całej sprawy podobne podejście, że ona sama szuka sobie problemów. Zresztą oboje mają już własne rodziny i nie mieszkają w domu.
A ojciec w tej sytuacji zachowuje się jak dziecko. Zawsze był "pod pantoflem" mamy, zresztą jest dużo od niej młodszy-10 lat, może to dlatego. On udaje, że nie ma całej sprawy, odkąd pamiętam tata nie potrafił z nikim rozmawiać na tematy przykre i niewygodne, tak samo zachowuje się jego siostra i rodzice.
W całej sytuacji wspiera mnie moja bratowa, która stoi po mojej stronie.
Przed innymi staram się udawać, że sprawy nie ma, i nie myśleć o tym.
Najchętniej wyprowadziłabym się z domu, ale nie mam takiej możliwości, gdyż mam tylko 19 lat. Zresztą nie potrafiłabym zostawić rodziców samych, chyba jestem do nich za bardzo przywiązana.

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję :*
sylwia90
 
Posty: 3
Dołączył(a): 14 cze 2009, o 00:17

Postprzez flinka » 15 cze 2009, o 00:01

Sylwio jesteś bardzo dzielna, wiesz o tym?

Depresja to choroba, która często niszczy więzi z innymi ludźmi. Wiem to, bo sama na nią chorowałam. Ja nie obwiniałam innych, jak Twoja mama, ale z kolei odcięłam się kompletnie od otoczenia, prawie nie rozmawiałam, nawet ze swoimi rodzicami. I zdaję sobie sprawę, że jest to trudne dla otoczenia, bo pewnie rodzi się w Tobie poczucie krzywdy, bo Ty się starasz, a mama ma tylko pretensje i żal do Ciebie. Masz prawo być na nią zła! Ale równocześnie wiedz, że jest to choroba, nad którą nie panuje. Wiem też jak bardzo są męczące takie pretensje, konflikty między rodzicami... Ja przez wiele lat pełniłam rola pocieszycielki, mediatora, nie wiele to dawało. Właściwie kiedy przestałam się tak bardzo starać i zadbałam o swój własny rozwój relacja między rodzicami zaczęła się zmieniać, tak jakby dojrzewali wraz ze mną. Czasem paradoksalnie lepiej zadbać o siebie i zmiany w sobie, by móc pomóc komuś bliskiemu.

Pisałaś, że z mamą zaczęło być źle 5 lat temu, czy wcześniej Wasze stosunki wyglądały inaczej, byłyście ze sobą bliżej?

Z mamą o chorobie rozmawiałam, ale usłyszałam od niej, że i tak nic nie zrozumiem, i że ona lepiej czuje się w szpitalu niż z nami w domu.

A gdybyś tak spróbowała powiedzieć mamie, że bardzo chciałabyś zrozumieć co przeżywa, że chciałabyś być bliżej niej i móc jakoś jej pomóc, choćby posiedzieć z nią kiedy źle się czujesz. Chciałabyś się dowiedzieć jakie są jej potrzeby. Gdybyś powiedziała mamie, że jest dla Ciebie ważna i ją kochasz. Może spróbujesz powiedzieć coś podobnego mamie i zobaczyć jak zareaguje?

Mama chodzi do psychiatry regularnie, co 2 tygodnie. Leki ma dość często zmieniane. Zaś terapie odbywa tylko w czasie pobytów w szpitalu (czyli około 2 miesięcy w roku).

Dwa miesięce w roku to niewiele. Twojej mamie potrzebna jest regularna terapia. Same leki to zwykle za mało, zwłaszcza, że jak widać lekarz ma problem z dobraniem ich. To terapia pozwala dokonać zmian w myśleniu i rozwiązać problemy, które tkwią u podłoża depresji. Antydepresanty są bardzo pomocne, ale z nimi jest trochę jak z lekami przeciwbólowymi na ból zęba pomagają do czasu i nie likwidują przyczyny. Jeśli mama liczy się ze zdaniem braci to może porozmawiaj, z którymś z nich, by nakłonił mamę do podjęcia terapii. To naprawdę bardzo ważne!

A jak Twoje życie? Uczysz się? Masz swoje plany? Przyjaciół?


Pozdrawiam ciepło! :)
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez ewa_pa » 15 cze 2009, o 00:03

Szkoda ze mama nie ma terapii stałej myslę ze mogłaby być jej pomocna może udało by Ci się ją namowić? wiesz mówienie o samobójstwie to najczęściej wołanie o pomoc jestes młoda ale rozumiesz wiele to cenne trudno jest zdobyć zaufanie osoby z depresją wiec uwazam ze fachowcy mogliby tu wiele :)
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

:)

Postprzez sylwia90 » 16 cze 2009, o 23:24

Dziewczyny dziękuję, bardzo mi pomogłyście :* :)
Już samo to, że powiedziałyście, że nie powinnam czuć się winna bardzo wiele dla mnie znaczy :)
A jeśli chodzi o pytania:
Finko, trudno mi powiedzieć, czy dawniej byłam z mamą bliżej, przede wszystkim rzadko bywałam w domu (szkoła i treningi 5 razy w tygodniu), a poza tym byłam jeszcze dzieckiem.. Nadal rozmawiam z mamą i dużo jej opowiadam, a przynajmniej staram się to robić..
Pomoc tez proponowałam jej kilkakrotnie, ale ona stwierdza zawsze, że ja i tak nic nie zrozumiem, że miałam lepsze dzieciństwo od niej i nie będę potrafiła nigdy pojąc tego co ona czuje..
A co do stałej terapii, powiedzcie mi, to naprawdę pomaga?
Gdzie można znaleźć takiego terapeutę? Tylko od razu zaznaczę, że raczej na terapie prywatną nie będzie nas stać...

Ale mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.. Mama za 2 tygodnie idzie znowu do szpitala.. może tam trochę poprawi się jej stan, bo choroba bardzo znacznie rzutuje już na wyglądzie (w ciągu 2 msc schudła 12 kilo).
I powiem Wam jeszcze, chodziaz to zabrzmi okropnie, cieszę się z tego, że mamy przez dłuższy czas nie będzie w domu, może ja sama troszkę się pozbieram.. W końcu niedługo egzaminy na studia :)


Finko, pytałaś jeszcze o moje życie, czy się uczę, jakie mam plany.
Naukę już skończyłam, czekam sobie teraz na wyniki maturki, a później składam papiery na moją wymarzoną pedagogikę :) Mam nadzieję też znaleźć w miarę szybko jakąś pracę i pomóc trochę rodzicom.. Przyjaciół mam, co prawda teraz ze względu na sytuacje w domu, trochę rozluźniliśmy kontakty, ale muszę to chyba zmienić:) Może na lepsze wyjdzie mi oderwanie się od tej codzienności?

Naprawdę bardzo mi tu pomagacie :*
Musicie dobrze rozumieć innych :))
Jestem Wam strasznie wdzięczna :)
Całuje Was :**
sylwia90
 
Posty: 3
Dołączył(a): 14 cze 2009, o 00:17

Postprzez flinka » 20 cze 2009, o 16:10

Cieszę się Sylwio, że nasze słowa trochę Cię wsparły. :)

Powtórzę jeszcze raz - Kochanie nie jesteś winna, depresja to choroba! I z tego co piszesz to bardziej wpływ na stan Twojej mamy mogło mieć dzieciństwo, a przynajmniej ona tak to czuje.

Twoja mama po części ma racje, że trudno zrozumieć przeżycia towarzyszące depresji osobie, która jej nie doświadczyła. Mogą pomóc w tym dwie rzeczy - empatia (której jak mi się zdaje Ci nie brakuje) i trochę wiedzy o chorobie. Nie wiem na ile coś czytałaś o depresji (?) Myślę, że wiele mogą dać zarówno książki, których ukazało się naprawdę dużo, jak i poczytanie sobie wypowiedzi na tym forum (wiele osób bardzo obrazowo opisuje tu swoje cierpienie, lęki, emocje, a także i sposoby radzenia sobie). Tu masz link do listy książek dotyczących problematyki depresji: http://www.psychologia.edu.pl/index.php ... is&id=7534

Wiedza nie tylko pozwoli zrozumieć Ci mamę, ale też zniweluje trochę Twój lęk.

A co do stałej terapii, powiedzcie mi, to naprawdę pomaga?

Ja mogę z całą pewnością powiedzieć, że pomaga, bo mi właśnie nie leki, które brałam bardzo krótko, a terapia pomogła uporać się z depresją. Oczywiście jedno i drugie może się uzupełniać. Terapia musi trochę trwać, bo po pierwsze potrzeba czasu, by zaufać i otworzyć się przed terapeutą, a po drugie problemów (źródeł choroby) jest często całe rumowisko i trzeba powoli cegiełka po cegiełce je rozbierać. I dopiero gdy usunie się je wszystkie, a przynajmniej większość, człowiek może się wydobyć z pod nich, człowiek, którego już nie określa choroba, bo uporał się z bólem i odnalazł samego siebie. Mam nadzieję, że rozumiesz co mętnie chcę Ci przekazać (katar trochę uniemożliwia mi dziś myślenie). Po prostu terapia, która trwa dwa miesiące tylko pozwala dotknąć problemów. Poruszy ona coś w Twojej mamie, coś tam pozwoli jej zrozumieć i chwilowo dostanie trochę wsparcia, ale za chwilę zostaje z tymi problemami sama, bo zdążyła w tym czasie je tylko zauważyć, a zabrakło czasu, żeby tak naprawdę je w pełni przepracować (uporać się z nimi).

Poza tym szpital czasami staje się sposobem na ucieczkę od życia. Oczywiście nieraz jest konieczny, ale gdy się do niego wciąż wraca to może wyrobić się w człowieku taki mechanizm - "nie mogę już udźwignąć tego wszystkiego, pójdę znów do szpitala, bo tam można odpocząć i jest bezpiecznie". I tak naprawdę unika się stawienia czoła problemom. A chodząc na terapię, mama mogłaby funkcjonować poza murami szpitala, a równocześnie w tym codziennym życiu otrzymywałaby wsparcie.

Gdzie można znaleźć takiego terapeutę? Tylko od razu zaznaczę, że raczej na terapie prywatną nie będzie nas stać...

Mieszkacie w dużym mieście? Certyfikowani terapeuci najczęściej pracują w prywatnych gabinetach. Ale nie tylko! Gdzie można szukać? W poradniach zdrowia psychicznego, w centrach psychoterapii (czasami mają tam jakiś limit terapii refundowanych), są organizowane przy szpitalach psychiatrycznych grupowe terapie, które trwają zwykle 12 tygodni (kilka godzin dziennie od poniedziałku do piątku), są organizowane też prywatnie terapie grupowe (są tańsze niż terapie indywidualne), można też poszukać grup wsparcia. Możliwości jest trochę warto po prostu poszukać, choćby i przez internet.

W końcu niedługo egzaminy na studia

Egzaminy? Wybierasz się na pedagogikę wczesnoszkolną?

Przyjaciół mam, co prawda teraz ze względu na sytuacje w domu, trochę rozluźniliśmy kontakty, ale muszę to chyba zmienić

To do roboty! :)

Trzymaj się dzielnie!
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 506 gości

cron