Spowiedź

Problemy związane z depresją.

Spowiedź

Postprzez tom » 28 maja 2009, o 21:58

Część.
Czy ktoś już próbował, napisać o życiu, o swoim życiu.
Nie tylko jednym dniu, tygodniu, miesiącu czy roku, ale o całym swoim życiu. Chciałbym się wyspowiadać, nie po to by odejść z tego świata, chciałbym się wypowiadać by zacząć ŻYĆ.
Jestem tu nowy, to moje pierwsze słowa.
Jeszcze nic nikomu nie pomogłem, nic nikomu nie dałem, a już Was o coś poproszę.
Bądźcie przy mnie, wysłuchajcie i pomóżcie, ale na razie.....nic nie piszcie, nie komentujcie. Chciałbym przebrnąć przez całe swoje gówniane życie, do dzisiaj.
Wtedy jeżeli można, poproszę Was o pomoc co dalej.?
tom
 
Posty: 20
Dołączył(a): 23 maja 2009, o 17:12

Postprzez impresja » 28 maja 2009, o 22:23

Piszyj Wańka ,piszyj ...............gówniane??????? :roll:
impresja
 

Postprzez tom » 28 maja 2009, o 23:24

---------- 22:57 28.05.2009 ----------

Mam ponad 30 lat.
Jestem sam - jet mi z tym źle,
jestem samotny - jest mi z tym źle,
jestem kawalerem - jest mi z tym źle,
jestem...... - jest mi tym źle,
jestem....
Wróćmy do faktów.
Jestem alkoholikiem, jestem palaczem, jestem uzależniony od onanizowania. Mam skłonność do depresji, mam nerwicę.
Tyle na początek. Ojciec, całe życie swoje frustracje wyładowywał na mnie i na bracie, jest DDA, ale nigdy nie próbował spotkać się ze swoimi problemami. Matki nie pamiętam jako dziecko. Rodzice byli na "dorobku", wiecznie ich nie było, wiecznie byli zmęczeni, wszystko robili dla "nas". A my byliśmy niewdzięczni. Potem by się pokazać wybudowali dom, tyle że na wsi. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to że następnie wytłumaczyli nam, że wszyscy na około to WSIOKI, i żeby się z nimi nie zadawać bo są "gorsi". Najgorsze jest to, że do tej pory wskazują mi na około tych gorszych ludzi, ale nigdy nie pokazali z kim się trzymać, z kim rozmawiać.Piszę rodzice, ale tak na prawdę to piszę o ojcu, bo matka była bierna. Nasz tato starał się kontrolować całe nasze życie.
Dodam że do końca podstawówki lałem do łóżka. Zwiedziłem wszystkich lekarzy, wszyscy mnie badali, pęcherz, nerki, etc., żaden nic nie znalazł. (brat za to się jąkał).
Odkryłem za to w tym czasie:
sex (ze samym sobą), papierosy, alkohol.
sex - w przypływie zdenerwowania - a dużo mi nie trzeba było - zauważyłem, że dotykając żołędzi robi mi się przyjemnie (wtedy nie wiedziałem nawet dlaczego). W każdym bądź razie zacząłem dążyć do tego stanu.
Tak samo w podstawówce za namową starszych kolegów, poznałem papierosy, no i przypadkiem alkohol.

---------- 23:24 ----------

Z takim co nieco dziwnym stanem dotarłem do końca podstawówki. Jedyne o czym marzyłem to, to by wyrwać się z domu, więc szkoła z internatem.
Najgorsze że znalazłem idealny lek na wszystkie swoje frustracje. Wystarczyło się napić. Niestety miałem pieniądze i to dużo na tamte czasy. Mówię niestety, bo dużo pieniędzy, to dużo pijaństwa. Chodziło o to by się upić (nie napić, tylko upić).
Tyle na dziś bo padam.
Pozdrawiam wszystkich.
tom
 
Posty: 20
Dołączył(a): 23 maja 2009, o 17:12

Postprzez impresja » 29 maja 2009, o 21:52

iiiiiiiii........................???????
impresja
 

Postprzez sikorkaa » 29 maja 2009, o 22:29

witaj tom wsrod nas :) jasne ze mozesz pisac o sobie, jesli Ci to ma pomoc to jak nabardziej, czyn to smialo. czasem chcialoby sie ten caly nasz syf, bol wyrzucic na zewnatrz by sie oczyscic. a jesli nie masz komu badz to Cie krepuje, hamuje to dobrze ze trafiles na psychoteekst.

wnioskuje z opisanej przez Ciebie autobiografii, ze nie jestes szczesliwy w swoim swiecie. to smutne :( masz tak wiele problemow ...

a powiedz jak Twoja sytuacja wyglada na dzien dzisiejszy?? masz prace? rodzine? robisz cos ze swoimi nalogami? chcialbys cos zmienic w swoim zyciu?

sciskam serdecznie :pocieszacz:
sikorkaa
 

Postprzez tom » 29 maja 2009, o 22:38

Witam.
Miałem cykora czy się w ogóle zalogować, czy pisać dalej. No to w drogę...
tom
 
Posty: 20
Dołączył(a): 23 maja 2009, o 17:12

Postprzez sikorkaa » 29 maja 2009, o 22:43

nic Ci tu nie grozi. jestes calkowicie anonimowy a wokol sami zyczliwi ludzie z roznym, a nawet i podobnym do Twojego, bagazem doswiadczen. byc moze obecnosc tutaj wiele wniesie w Twoje zagmatwane zycie i pomoze Ci sie z nim uporac.
sikorkaa
 

Postprzez tom » 29 maja 2009, o 23:07

Szkołę przeleciałem na gazie. 4,5 razy w tygodniu upity. Z internetu to mnie wyrzucali ze trzy razy, ze stancji jeszcze częściej. Do szczęścia to mi nie było trzeba dużo, byle się upić, a piliśmy nawet z wychowawcami w internacie. Inne czasy inna mentalność. Czas paradoksu - wiecznie pijany, wiecznie uśmiechnięty - koledzy mi zazdrościli. W szkole mieliśmy, już nie pamiętam pedagoga - czy psychologa, ze względu na kilka moich pijackich wpadek zapoznałem się z nim. Pytał co mnie gnębi, co jest nie tak. Niestety wtedy wolałem udawać twardziela, że wszystko OK, że to tylko tak się napiłem. Szkoda, bo być może zmarnowałem kilkanaście lat swojego życia kręcąc się w betoniarce. W klasie nie mieliśmy dziewcząt. Zresztą dziewczęta to osobna historia.
Na miałem na "małym" wędzidełko napletkowe. Takie coś niezwykle upierdliwego. Każda erekcja była dla mnie bolesna, nawet normalne onanizowanie było bolesne i nieprzyjemne, z bólu raz po raz mi opadał. Tak żeby zrzucić z siebie napięcie pozostawał mi tylko mój stary domowy sposób z gnieceniem żołędzia i wyobrażaniem sobie jak obracam laski.
Najgorsze było chyba jednak to, że już wtedy byłem sam, bo koledzy od wódki to nie koledzy (teraz to wiem). Nie nauczony rozmawiać o sobie, o swoich problemach, o swoim wstydzie. Najgorsze, to to, że nie nauczony, że w życiu są porażki, i przegrane, że są leprze i gorsze dni.
W ten sam sposób przeleciały mi studia. No może muszę dodać że od picia siadły mi nerwy.
Pod koniec nauki zacząłem się leczyć u psychiatry. Miałem ciągi po trzy miesiące, po w czasie których lałem pod siebie, w końcu przegiąłem i zesrałem się pod siebie. Taki los. Po piciu bałem się wyjść na ulicę, nie bałem się przejść koło okna jakbym czuł, że coś chce mnie wyciągnąć za okno.
tom
 
Posty: 20
Dołączył(a): 23 maja 2009, o 17:12

Postprzez bunia » 29 maja 2009, o 23:14

...czytam...czytam...prosiles zeby na razie nie komentowac....pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez tom » 29 maja 2009, o 23:47

---------- 23:20 29.05.2009 ----------

Sam nie wiem jak w tym czasie straciłem cnotę. Za pierwszym razem, jeśli można tak powiedzieć, miałem taką bombę, że nie byłem pewien, czy straciłem, czy mi się tylko śniło. Straciłem cnotę ale wiele to nie zmieniło w moim życiu. Dalej bałem się kobiet, dalej erekcja była dla mnie bolesna, dalej moim szczytem szczęścia było urwanie się filmu. Paradoksalnie gdy urwał mi się film, ja najczęściej nie spadałem, tylko byłem innym człowiekiem, pewnym siebie, otwartym na innych, po prostu innym. Nie wiem czy mi wierzycie, ja często piłem i szukałem swojego zmiennika, czekałem na niego.
Wtedy wydawało mi się, że to były dobre czasy, choć kilka razy miałem taką "migawkę" że swoje problemy to ja po prostu odpycham, odsuwam od siebie.
Tak jak wspomniałem, zaczęło mi bić w dekiel od alkoholu.
Zacząłem się leczyć, byłem tek roztrzepany, że brałem leki przeciwpadaczkowe, choć przyznam się że jeszcze piłem.

---------- 23:32 ----------

Poznałem też w tym czasie dziewczynę, ( ona nie poznała, wlazła mi do łózka a ściślej mówiąc wlazła na mnie),( to zresztą do jej łózka się zesrałem). Jak to dziewczyna (przez moich pijących kolegów nazwana EMBARGO), naciskała na mnie bym się nie upijał. W końcu stanęło na ostrzu noża. Zaszyłem się (esperal), wyjechałem do pracy za granicę. To był koszmar. Bałem się zapić wszywki, nie umiałem nic przeżyć na trzeźwo, biło mi na dekiel, mój Boże biło mi. Gdy wróciłem nie do życia nasz związek się rozpadł a ja - ja po raz pierwszy zrobiłem coś dla siebie. zapłaciłem sobie za odwyk i poszedłem do Stanomina, ponoć jednej z lepszych szkół w Polsce. Generalnie poskutkowało.

---------- 23:44 ----------

Piszę generalnie, bo jeszcze przez jakiś czas stosowałem swoje teorie i trochę popijałem, nawet bardzo dużo, do nieprzytomności. Zaskoczyłem jednak jak stary silnik do remontu, i mogę dzisiaj powiedzieć - jestem trzeźwiejącym alkoholikiem, nie piję.
Niestety jak bumerang wróciły do mnie wszystkie problemy, nawet ich przybyło.
Próbowałem różnych walk, leczyłem się u psychologa, wizytowałem psychiatrę, załatwiłem sobie nawet w szpitalu oddział nerwic.Czy pomogło. Z perspektywy czasy wiem, że pomaga, ale.....
Czego się boję? - mam wrażenie, że życie szybciej ucieka niż ja je gonię.
Co mi doskwiera SAMOTNOŚĆ, nie nauczyłem się nawiązywać i utrzymywać kontaktów z ludźmi i siedzę w domu najczęściej sam.

---------- 23:47 ----------

Padam, jestem zmęczony, do jutra, pozdrawiam tom
tom
 
Posty: 20
Dołączył(a): 23 maja 2009, o 17:12

Postprzez ewa_pa » 30 maja 2009, o 10:37

Jestem Tom czytam dobrze ze piszesz :)
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez impresja » 30 maja 2009, o 13:08

Czytam .
Jak długo jesteś trzeźwy?
impresja
 

Postprzez wera » 30 maja 2009, o 13:53

Tom, gratuluje odwagi. Ja bym się nie odważyła na taką spowiedz, choć bardzo jej potrzebuje....
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez tom » 30 maja 2009, o 22:53

---------- 22:32 30.05.2009 ----------

Witam.
Cóż jak się coś zaczęło to pasuje skończyć. Im dalej w las tym więcej drzew. Dziękuję za te kilka słów otuchy. Bo co tu ukrywać, ponownie miałem cykorka z logowaniem.

---------- 22:35 ----------

Czasem łatwiej jest coś napisać tak na raz, w takim jakby amoku. Gdy się rozkręcę i piszę, jakoś tak staję się obojętny i po prost uchcę to wszystko z siebie wyrzucić. Najgorzej zacząć.

---------- 22:46 ----------

Nie piję już jakby t powiedzieć może 8 może 4 lata, różnie liczę, bo i wcześniej zdarzyło mi się napić, nie mówię już o piciu zaraz po odwyku, bo to było picie.
Paradoksalnie możecie mnie wyśmiać za moje problemy. Jak tu narzekać. Mam prywatną firmę, niewielką, ale toczy mi się na tyle że w zasadzie nic nie muszę robić i to jest chyba najgorsze. Mam z działalności "pensję" kilka tysiaków. I co, i nic. Najgorsze jest samotność, Gdy wszyscy się żenili ja piłem. Potem przez długi czas walczyłem z nerwicą i fobią społeczną, a teraz co?
Teraz nic po prostu zostałem sam. Jestem nieśmiały, wręcz boję się kobiet. To by może jeszcze i przeżył gdybym ruszał się z domu. Ale ja jakoś tok omijam wyjścia. Kiedyś gdy fobia była bardziej nasilona to wręcz bałem się wyjść z domu, bolał mnie brzuch na samą myśl. Teraz jest trochę inaczej. Nie wychodzę bo nie mam z kim, do kogo etc. Bardzo się natomiast cieszę że chociaż zacząłem tęsknić za wyjściem.

---------- 22:53 ----------

Co mnie boli co chciałbym zmienić, czego ZAZDROSZCZĘ ludziom?
Oj znalazło by się znalazło.
Najwięcej zazdroszczę ludziom spontaniczności, radości z życia, PRZEŻYWANIA TU I TERAZ. Ja wiecznie mam wrażenie jak bym ludzi i życie oglądał zza szyby, prawie jak w telewizji
tom
 
Posty: 20
Dołączył(a): 23 maja 2009, o 17:12

Postprzez impresja » 30 maja 2009, o 22:54

Zrobiłeś pierwszy krok ,jesteś tutaj.Oswoisz sie z nami i powoli wyjdziesz do ludzi. A czego sie boisz wychodzenia do ludzi? Ze zaczniesz znowu pić?
A jak sobie radzisz z trzeźwoscią? Nie chodzisz do AA? Tam też jest kontakt z ludźmi
impresja
 

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 274 gości

cron