smutno mi

Problemy związane z depresją.

smutno mi

Postprzez lejla » 11 maja 2009, o 23:23

sama nie wiem czy kogoś bedzie obchodziło to co tu pisze, ale jakoś potrzebuje sie oczyścić ze złych emocji. Myślę ze nie jestem tu jedyna którą przytłacza niskie poczucie własnej wartości. z dnia na dzień zaczynam czuc sie coraz bardziej bezużyteczna. wiele czytałam na tym forum. ale jakos nie potrafie odnaleźć siebie, pogodzic sie sama ze soba, polubic siebie.

Nie wiem jak to zrobić.

Bo nienawidze siebie. Nie moge na siebie patrzec. Nie jestem ani ładna ani madra. Wiekszosć decyzji jakie do tej pory podjełam okazały sie porazką, szczególnie te dotyczące szkoły. Nie wiem co chce robic w zyciu, bo sie do nicego nie nadaje. :(
Nie mam przyjaciól, tak naprawde nigdy ich nie miałam, osoby które uwazałam za bliskie okazały sie fałszywe. Byłam im potrzebna jedynie gdy coś potrzebowały. Nawet nie wiem co to znaczy mieć przyjaciela.
Pewnie dlatego,że jestem nudna. Zawsze było tak , że w nowym miejscu inni znajdywali sobie kompana, a ja czułam sie jak odludek. nie powiem poznawałam nowych ludzi,cieżko to szło, ale oni po chwili mnie opuszczali bo ktos obok był bardziej przebojowy i otwarty.

Tak wiec dzis jestem uboga w przyjaciół.
Nie ufam ludziom. Boję sie zranienia.Odrzucenia.Nie opowiadam nikomu o swoich odczuciach.no moze troche swojemu chłopakowi, ale nie wszystko. on nie do konca wie co jest grane.
Boje sie ze go strace bo kto chciałby byc z kimś takim co ma ciagle doła. użala sie nad sobą. odstrasze go swoim smutkiem.na pewno sie zmęczy ta sytuacją. wiec czasem nie daje po sobie poznać ze jest okropnie. Z nim sie smieje nie powiem.ale jak jestem sama i mysle o zyciu to spadam w przepaść.

W życiu jestem do niczego! nie mam nawet żadnych zainteresowań. Jestem pusta, bez pomysłu na siebie. ćzasami mam ochotę uderzyć piescią w mur. :(
narasta we mnie frustracja...gdy patrze na siebie, na swoje zycie to mam wrazenie ze zaraz eksploduje ze złosci.

Przepraszam ale nie wiem jak pozbierac sie w środku, nie wiem jak mam siebie polubić... jestem beznadziejna
:yyy:
lejla
 
Posty: 123
Dołączył(a): 5 maja 2009, o 17:02
Lokalizacja: z daleka

Re: smutno mi

Postprzez lili » 12 maja 2009, o 09:01

lejla napisał(a):
Bo nienawidze siebie. Nie moge na siebie patrzec. Nie jestem ani ładna ani madra. Wiekszosć decyzji jakie do tej pory podjełam okazały sie porazką, szczególnie te dotyczące szkoły. Nie wiem co chce robic w zyciu, bo sie do nicego nie nadaje. :(


jesli bys nie była ani ładna ani mądra to z pewnością nie miałabyś chłopaka :)

lejla napisał(a):Nie mam przyjaciól, tak naprawde nigdy ich nie miałam, osoby które uwazałam za bliskie okazały sie fałszywe. Byłam im potrzebna jedynie gdy coś potrzebowały. Nawet nie wiem co to znaczy mieć przyjaciela.

Pewnie dlatego,że jestem nudna. Zawsze było tak , że w nowym miejscu inni znajdywali sobie kompana, a ja czułam sie jak odludek. nie powiem poznawałam nowych ludzi,cieżko to szło, ale oni po chwili mnie opuszczali bo ktos obok był bardziej przebojowy i otwarty.


to akurat nie ma żadnego związku. nie trzeba być ładnym i nienudnym żeby przyjaciele zawodzili, takie zycie, że czasem spotykasz dobrych ludzi a czasem spotykasz złych. dzięki tym złym uczysz się doceniać dobrych, jak już ich spotkasz.

lejla napisał(a):Tak wiec dzis jestem uboga w przyjaciół.
Nie ufam ludziom. Boję sie zranienia.Odrzucenia.Nie opowiadam nikomu o swoich odczuciach.no moze troche swojemu chłopakowi, ale nie wszystko. on nie do konca wie co jest grane.
Boje sie ze go strace bo kto chciałby byc z kimś takim co ma ciagle doła. użala sie nad sobą. odstrasze go swoim smutkiem.na pewno sie zmęczy ta sytuacją. wiec czasem nie daje po sobie poznać ze jest okropnie. Z nim sie smieje nie powiem.ale jak jestem sama i mysle o zyciu to spadam w przepaść.

W życiu jestem do niczego! nie mam nawet żadnych zainteresowań. Jestem pusta, bez pomysłu na siebie. ćzasami mam ochotę uderzyć piescią w mur. :(
narasta we mnie frustracja...gdy patrze na siebie, na swoje zycie to mam wrazenie ze zaraz eksploduje ze złosci.

Przepraszam ale nie wiem jak pozbierac sie w środku, nie wiem jak mam siebie polubić... jestem beznadziejna
:yyy:


Chłopak to bardzo duzo. Wiele z nas tutaj właśnie nie ma chłopaka tudziez narzeczonego, dziewczyny bądź żony i z pewnością Ci zazdrości że w tej najważniejszej sferze zycia masz obok siebie kogoś bliskiego.

Ile masz lat?
Co znaczy że nie masz żadnych zainteresowań? Może po prostu jeszcze ich nie odkryłaś?
Napisz coś więcej o sobie bo twój post jest bardzo lakoniczny. Może wtedy będziemy mogli coś więcej napisać?

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez lejla » 13 maja 2009, o 02:39

mój post był lakoniczny bo nie chciałam nikogo zanudzac swoim wywodem.
jeśli to ma jakieś znaczenie mam 24 lata.
nie jestem zadowolona ztego że wtym wieku zamiast cieszyć sie zyciem jestem ciagle zdołowana i nie znalazłam swego miejsca na ziemi, dotego nienawidze siebie.
Jak już pisałam mam chłopaka ale to nie znaczy ze to rozwiązanie moich problemów. Wewnątrz czuje sie okropnie. a tego on naprawic nie umie. z tym należy sie samemu uporac tylko ze ja nie wiem jak. :cry:

ze mną jest poprostu coś nie tak.. każdy ma jakieś pasje, choćby drobne. wielu ludzi ma zainteresowania. co to znaczy ze ich nie mam?
a właśnie to , że nie ma rzeczy którą bym robiła z radoscia, wktórej byłabym dobra. Skończyłam studia, mam licencjata.mogłam zacząć w tym roku magistra ale powiedziałam sobie nie! nie mogłam wytrzymac mysli ze mam robic coś co wogóle nie jest dla mnie, bo sie do tego nie nadaje i mnie to nie interesuje. a kontynuować naukę dla papieru nie mogłam dalej.

patrząc na to wszystko dziś wiem, że nie wiem kim chce być, jeju ja nawet nie wiem kim jestem dziś!

czuje sie jak tuman, nieudacznik życiowy.nawet piszac na tym forum sie tak czuje. mam pustkę we łbie.kazdy tu tak mądrze pisze!

czesto uciekam od rzeczywistości, często o niczym ale nie wiem czy ktoś z was miał cos takiego??.. potrafie usiąść i gapić się w okno i nie myśleć o niczym. zupełna pustka.paranoja!
a jak myśle o dlaszym zyciu, o przyszłości to też widze pustke.
nie umiem juz pogodzić sie z porażkami one mnie dobijają jeszcze bardziej :cry:

Co do chłopaka. to wydaje mi sie ze wystarczy że pojawi sie jakaś fajna dziewczyna i on zniknie. bo ja jestem beznadziejna. jak z kimś takim planować przyszłość i cieszyć sie zyciem.

ja nie wiem co to znaczy sie nim cieszyć! kiedyś cieszyło mnie swiecące słońce a teraz zastanawiam sie czy wstac z łóżka rano. do niczego się i tak nie przydam.
na swojej drodze spotykałam dobrych ludzi ale to trwało chwilkę,nie byli to moi przyjaciele.poprostu dobrzy ludzie.jak pisałam nie miałam i nie mam przyjaciól. to chyba tylko w filmach tak pieknie jest.

nie umiem zaufac ludziom. boję sie ze mnie wysmieja nie zaakceptują. a ja nie umiem grać. zamykam sie coraz bardziej w sobie. nie mam nawet znajomych z którymi mogłabym sie posmiać. jeśli gdzieś mamy isc do znajomych mego chłopaka ogarnia mnie strach. analizuje co o mnie powiedza, nie wiem jak mam sie zachować. a jak znajde sie w jakimś gronie( zazwyczaj robie to dla niego) siedze cicho i marze by jak najszybciej z tamtąd uciec.
nie potrafie sie przekonać do innych. wtopić w ich klimat...


wogóle może pomyślicie że mój problem to nie problem, że to śmieszne i durne co tu pisze. ale jak tak czuje. jest mi naprawde źle. to nie trwa dzień, czy miesiac. z każdym dniem i miesiacem czuje sie coraz bardziej do niczego. najbardziej dobija mnie ta pustka w głowie....
:yyy:
lejla
 
Posty: 123
Dołączył(a): 5 maja 2009, o 17:02
Lokalizacja: z daleka

Postprzez lili » 13 maja 2009, o 06:41

"Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić.
Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć.
Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem."
/Albert Camus/

no prosze. samo to motto ktore sobie wybralas swiadczy, ze nie jest z Toba tak zle i ze nie jestes osoba ktora nie ma nic do powiedzenia.

A to ze nie wiesz co ze sobą zrobić... wiele osob w tym wieku jeszcze nie wie. Ja tez nie wiem, nie wiedzialam w Twoim wieku i nadal troche kluczę. Moze za duzo od siebie wymagasz?

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez woman » 13 maja 2009, o 09:07

Lejla, myślę że koniecznie powinnas poddać się terapii. Jeśli ten stan trwa już tak długo, a do tego jest coraz gorzej, trzeba rozprawić się z tym i poszukac przyczyn tak niskiego poczucia własnej wartości, lęku przed ludźmi i tych przykrych emocji, których na codzień doświadczasz.

Co do studiów, to nie musisz kontynuowac nauki na identycznym kierunku.
Możesz poszukać studiów magisterskich o nieco innym profilu i w miarę możliowości dopasować ten profil do swoich upodobań.

Nie zmienisz naraz całego życia, ale małymi kroczkami uda Ci się napewno. Myślę, że terapia pozwoli Ci powoli odkrywac siebie i nauczy jak się polubić, bo to że jesteś tego warta to pewne :)
Pozdrawiam Cię cieplutko i mocno trzymam kciuki :wink:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez lejla » 27 maja 2009, o 00:06

---------- 02:30 20.05.2009 ----------

ciagle sie zastanawiam...otworzyłam sie na tym forum ale nie wiem czy umiałabym przed kimś obcym....terapeutą...mówić mu o swoich problemach...może mnie wyśmieje...nawet nie wiem gdzie sie udac....

może wizyta jest niepotrzebna????????????

wogóle to dziekuje za odpowiedzi na moje posty..troche mi sie zrobiło lzej...


a czy wiele od siebie wymagam?????? poprostu tak bardzo chciałabym odnależć sie w tej rzeczywistości. czuc sie potrzebną..coś wartą...tylko boję się że znowu zacznę podążać w nieodpowiednim kierunku.... :cry:

---------- 20:39 22.05.2009 ----------

straszne jest czuć samotnosc w tłumie. byłam ostatnio na sporej imprezie plenerowej. mnóstwo ludzi.na dłuższą chwilę zostałam sama..stałam tam posród wszystkich ..widziałam jak sie bawia, jak sie cieszą, opowiadają sobie rozne historie.....
zachciało mi sie płakać, poczułam że wogóle tam nie pasuje...nie umiem sie bawic...nie ma we mnie zadnej radosci życia........poczułam taka beznadziejnosć ze chciałam z tamtad uciekac.. gdyby nie mój chłopak pewnie bym sie rozbeczała, ale nie chciałam tego robić, nie chciałam by widział.udałam ze wkurza mnie iz jest zimno....

wogóle nie wiem co sie ze mna dzieje?! jednego dnia mówie sobie ze jakoś przetrzymam, ze zmienie siebie, swoje życie, staram sie usmiechac do ludzi.
a nastepnego dnia ledwo wstaje z łozka....zastanawiam sie po co ja zyje......ze spieprzyłam swoje życie. ze do niczego nie doszłam...i siedze z pustka w głowie...

---------- 00:06 27.05.2009 ----------

samotnosć czuje nawet na tym forum..ale coz...takie zycie beznadziejnego człowieka :cry: :cry: :(
lejla
 
Posty: 123
Dołączył(a): 5 maja 2009, o 17:02
Lokalizacja: z daleka

Postprzez Monia0107 » 27 maja 2009, o 04:25

zapytam :co Cię potrafi zachwycić,widok, liście, biedronka, - chodź po górach, rób zdjęcia,weź rower, kup psa,uspokój się
Ludzie są i będą wredni tak jak było w moim otoczeniu- znasz charktery, umiesz rozpoznać kim są masz nad nimi przewagę omijaj ich z daleka,a może umiesz słuchać doradzić to energii nie lubienia spożytkuj na pomoc innym.
Jakie studia skończyłaś są przecież kursy lub inny licencjat dla uspokojenia projektowanie ogrodów, układanie kwiatów oba dobrze płatne i nie masz w pracy ciągłego kontaktu z klientem rozpoznajesz potrzebę człowieka wykonujesz wystój na ślub jesteś sobie panią swojego losu,
aha ludzie często cieszą się na pokaz, dokładaja sobie mordę, obdarzają się samozachwytem do tego stopnia że zaczynaja w to wierzyć a tak naprawdę to ty właśnie zauważysz że sa partaczami lub dwulicowymi osóbkami.chłopak ...... dobrze że taki jest ale jeśli będzie chciał odejść to raczej z innego powodu niż Twoj charakter można być smutnym i zagubionym, unikającym towarzystwa ale On i tak widzi w Tobie to co chce widzieć
jeśli coś napiszesz chętnie odpiszę
Pzdr
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez impresja » 27 maja 2009, o 11:24

Przeczytaj ksiażkę C.P. Estes "Biegnąca z wilkami"
impresja
 

Postprzez lejla » 8 cze 2009, o 14:09

---------- 02:15 01.06.2009 ----------

po przeczytaniu postów rozbeczałam sie jak dzieciak...bo czuje sie jak taki dzieciak, jakbym nie umiała dorosnąć - masakra!!!
tak sie zastanawiałam co mnie zachwyca....lubie przyrodę, bo jak słusznie piszesz Monia to trochę uspokaja..ale na chwile...
Kiedyś umiałam słuchać ludzi, byłam świetnym słuchaczem,ale zraziłam sie kiedy ludzie nie chcieli mnie słuchać,zauważałam jak udawali ze ich cokolwiek obchodzi, nawet jak mówiłam o zwykłych sprawach, codziennych.Pewnie byłam za nudna, nieciekawa.Nadal jestem. :(
Potem starałam sie mówić jak najkrócej, zwieźle. nie lubie wogóle o sobie mówić....bo kogo to obchodzi...Słuchajac innych czesto teraz uciekam myślami gdzie indziej. to okropne...
Nie jest tez ze mnie dobry doradca.co taki człowiek tepy może komuś radzić...ja ze soba poradzić sobie nie umiem..

co do zawodu, to popełniłam bład swego zycia.straciłam 3 lata. nie wiedząc co chce sie robić jak można pójsc dobrą drogą... :( :( :(
Zawsze chciałam sie do czegoś przydac, pomagać ludziom, ale czy bym umiała....jak??????


ostatnio, od kilku dni budze sie rano i pierwsze co przychodzi mi do głowy to myśl ze spieprzyłam sobie zycie :( :( :( że marnuje czas....

tylko złość narasta :( :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

---------- 01:59 08.06.2009 ----------

dzis wiem zbubiłam swufa droge w zyciu.niektórzy mają jakies opcje do wyboru,ja tkwie w martwym punkcie, pusto w głowie...jest mi źle :( :( :cry: :cry:

---------- 14:09 ----------

Dzis próbowałam doradzić cos swemu bratu, przestrzec go przed błedem jaki moze popełnic, błedem zawarzajacym na jego życiu, ale widze ze żaden z tego skutek i ze mnie beznadziejny doradca...

patrze na siebie w lustrze i robi mi się niedobrze :? doprowadziłam swoje życie do takiego stanu że sama nie moge w to uwierzyc..

Musze to z siebie wydusić. Powiedzcie czytajac to czy to nie obraz nędzy i rozpaczy:

Dni są do siebie tak podobne, że sie wręcz zlewają w jedną całość. Gdy tylko otwieram oczy pierwsze co przychodzi mi do głowy to myśl: co ty do cholery odstawiasz?? jesteś beznadziejna! zmarnowałaś zycie! I już na dzien dobry mam "zajebisty' humor.
W domu zajmuje sie róznymi rzeczmi, pomagam matce. W domu zawsze jest cos do zrobienia, szczególnie jesli mieszkasz z alkoholikiem, któremu wisi i powiewa ze ma byc czysto itp. Robie wszystko byle nie siedziec i nie mysleć za duzo, by ktoś nie powiedział ze sie jestem do niczego, że doniczego sie nie nadaje. Chociaż słysze to cały czas z ust zachlanego sukinsyna z którym mieszkam. Poprostu budujace!!!

Nie mam pracy. to też nie przemawia na moja korzysc. Codziennie przegladam oferty pracy, ale jak jakąs znajde zaczyna sie te porąbane analizowanie, że sie nie uda, ze sie do tego nie nadaje. Jeśli znajde jakąś ofertę i trzeba tam zadzwonic to dostaje bólu brzucha. Nie myslcie sobie ze nie chce pracować, ja poprostu .. nie wiem sama.. boje sie chyba porazki.

Nie mam żadnego hobby, żaadnych zainteresowań o czym juz pisałam, dlatego w ciągu dnia nie zajmuje sie niczym innym niż domem. Jeśli cos trzeba zrobić, załatwic, komuś pomóc z domowników musze być gotowa. Wypożyczyłam ksiażke i lezy już prawie miesiac, nie przeczytałam nawet strony. Nie upiekszam sie jak wiekszosć dziewcząt, jeśli stoje przed lustrem to może 2 min. nie lubie na siebie patrzeć. Nieraz słyszałam od bliskich ze wyglądam niezaciekawie.
Pewnie gdyby nie mój chłopak spędzałabym całe dnie w domu nigdzie nie wychodząc, tu gdzie mieszkam nie mam zadnych znajomych, zresztą każdy ma mnie głeboko w d...e
Tak mi leci dzień ,za dniem, w nocy uzalam sie nad soba , do poduszki.
Często dzień umila mi ten popaprany alkoholik, wyzywa mnie i ubliża mi ale ja nie zostaje dłużna. Nienawidze skur......! Przez niego mam niezła nerwicę.Czasami aż ściska mi okolice serca. Poza tym to też dzieki niemu czuje sie jak śmieć.
:cry: :cry: :cry:
Najchetniej bym gdzieś uciekła, ale nie mogę zostawić matki. Powinnam planowac sobie przyszłosć a ja nie potrafie sie zebrać. Widze jak inni pracują, studiuja, wyjeżdżaja za granice, zyja do cholery !!!! ja nie zyje!!!!!
Czuje sie czasmi tak jakby mózg odmówił posłuszeństwa. Zamiast myśleć o przyszłosci, martwie sie o brat, o całą resztę, odwlekam ciagle podjęcie jakiś decyzji. :cry: :cry:

Podziwiam ludzi na tym forum, ze próbują zrobic coś ze swym zyciem , mi brak ... wszystkiego.

Najchętniej to bym ryczała, ale ktoś to zobaczy wiec sie powstrzymuje, na tym forum też pisze tak by nikt nie widział, czesto nocami.

Wybaczcie ze pisze bzdury i zasmiecam te forum, ale tylko tu mooge sie otworzyc,wyrzucić złośc, moze ktos to przeczyta, może nie. Ale mi jest troche lżej.... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
lejla
 
Posty: 123
Dołączył(a): 5 maja 2009, o 17:02
Lokalizacja: z daleka

Postprzez wuweiki » 8 cze 2009, o 14:43

lejla napisał(a):Wybaczcie ze pisze bzdury i zasmiecam te forum, ale tylko tu mooge sie otworzyc,wyrzucić złośc, moze ktos to przeczyta, może nie. Ale mi jest troche lżej....

nie piszesz głupot... po prostu cierpisz i miotasz się w tym... piszesz o tym, co czujesz, jak czujesz... przytulam mocno :kwiatek2:

Podziwiam ludzi na tym forum, ze próbują zrobic coś ze swym zyciem , mi brak ... wszystkiego.

Lejla... każdy orze jak może... każdy żyje najlepiej jak umie... kazdy ma chwile trudniejsze i łatwiejsze... nie myśl tak, że "inni coś lepiej"... jesteś teraz w dolince, ale jak sobie narysujesz dolinkę, to kiedyś jej brzeg zaczyna się wznosić :-) przyjdzie i Twój czas... nie katuj sama siebie..:serce2:

Dni są do siebie tak podobne, że sie wręcz zlewają w jedną całość. Gdy tylko otwieram oczy pierwsze co przychodzi mi do głowy to myśl: co ty do cholery odstawiasz?? jesteś beznadziejna! zmarnowałaś zycie! I już na dzien dobry mam "zajebisty' humor.

wiesz... ja mam bardzo rozbudowaną sferę wyobraźni a przy tym do perfekcji zbudowałam sobie myślowe kręcenie filmów... wiem, jak trudno jest nad tym zapanować, mieć choć minimalną kontrolę... ja znalazłam dla siebie sposób w medytacji... a wczoraj "przypadkiem" przeczytałam pewne słowa, które są dla mnie bardzo prawdziwe...
"istnieje tylko jedna medytacja - odmowa uleganiu myślom"
wuweiki
 

Postprzez lejla » 13 cze 2009, o 12:41

jesteś teraz w dolince, ale jak sobie narysujesz dolinkę, to kiedyś jej brzeg zaczyna się wznosić przyjdzie i Twój czas...

- chciałabym tak zeby juz ten czas nadszedł, ale on nie nadchodzi i to od bardzo dawna.....wydaje się jakby niepowodzenia, pech, natrafianie na złych ludzi - nie miało końca. Jeżeli zycie ma być ciagłym cierpieniem to jaki w tym sens????????????

z tą wyobraźnią mam podobnie jak ty, czasami wydaje mi sie ze mam dwa zycia. jedno to okropne, gdzie jestem nikim i te drugie, stworzone w wyobraźni w którym moge być kim chce...

X-yam masz racje najlepsza medytacja to nie uleganie myslom, chyba lepiej czasami wyłaczyć mózg. ja ciagle rozmyslam , a często to prowadzi do jeszcze większego przygnebienia, najgorsze że nic sensownego i mądrego nigdy nie wymyśle.

Dzieki za słowa otuchy :usmiech2:
lejla
 
Posty: 123
Dołączył(a): 5 maja 2009, o 17:02
Lokalizacja: z daleka

Postprzez wuweiki » 13 cze 2009, o 17:42

Lejla Obrazek
wuweiki
 

Postprzez lejla » 5 lip 2009, o 00:15

---------- 19:04 13.06.2009 ----------

mam nadzieje, że kiedyś takie słonko odgoni odemnie złe myśli, przebije się przez ciemne chmury jakie nademną zawisły, ogrzeje swoim ciepłem, rozświetli umysł, a ja znowu się usmiechnę tak, jak kiedyś na jego widok... mam nadzieję ze wróci mi kiedyś chęć i do życia....


mam nadzieję, to jedyne mi zostało.........

dzięki X-yam:)

---------- 23:46 25.06.2009 ----------

wczoraj zadano mi pytanie o zainteresowania, o to co lubie robic w wolnych chwilach. poczułam nieodpartą chec wykrzyczenia że jestem tak pusta w środku że NIE MA TAKICH RZECZY.........!!!!!!!!!!!!!!!!

przez jakiś czas nie myślałam zawiele na swój temat, zajmowałam sie domem i sprawami rodzinnymi, aż tu znowu powróciło to pytanie..pytanie które ma pokazać innym na co mnie stać, co we mnie siedzi i kim jestem, co sobą reprezentuje. Niecierpie na nie odpowiadac, bo zazwyczaj ogarnia mnie pustka i przygnębienie. :( przed bliskimi udaje ze jest OK.

Wiecie co sobie myśle, że jestem ZEROOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

---------- 00:15 05.07.2009 ----------

Do tej pory sie żaliłam a teraz chce sie wam pochwalić. Zrobiłam w końcu krok do przodu! nie jest on wielki...mam problem (jeden z kilku) z tym co chce robić w życiu, jak pisałam, jestem w kropce. Po dluuuuuuuuuuugim uzalaniu sie nad sobą, dołach (choć nie powiem ze minęły) postanowiłam zwrócić sie o pomoc do kogos, kto doradza w sprawach wyboru szkoły, pracy itp. Nie spodziewam sie cudów, ale naprawde lepiej się poczułam jak zaczęłam z nim rozmawiać. _Próbujemy wspólnie obrac jakis kierunek. Może mi pomoze, może nie ale ciesze sie że ruszyłam tyłek. Chce zmienić swoje zycie naprawde...

Ostatnio usłyszałam cos,co dało mi do myślenia, że człowiek potrzebuje pomocy, nie da sobie sam rady ze wszystkim.... Przemyslałam tez posty od was. Stwierdziłam że nie daje sobie rady..Postanowiłam poszukac pomocy.....Zaczęłam od szkoły. Gdzieś po czesci mysle ze w tym wszystkim szukam siebie....

Powoli tak jak radzicie próbuje zmienic swoje zycie, nie wiem jak mi to wyjdzie...

zastanawiam sie tez nad terapią....nie wiem sama, co wy o tym sądzicie????????????????????????????jestem taką kandydatką ? jak sądzicie???? mam jeszcze jedno pytanie - przeczytałam że dorosłe dzieci alkoholików powinny poddać sie terapii? to prawda??????????? bo mimo tego że robie krok do przodu rzeczywistosć wokól sie nie zmienia dalej ogladam zapijaczoną morde ojca - drania.
czy ja nie dam sobie rady bez takiej terapii???????? prosze was o odpowiedz!!!!!!!!!!!to dla mnie wazne!!!!!
lejla
 
Posty: 123
Dołączył(a): 5 maja 2009, o 17:02
Lokalizacja: z daleka

Postprzez CH_THC » 7 lip 2009, o 02:54

Bratnia dusza!
Lejla mam to samo...
Tylko ja jestem na 1szym roku studiów.

Przemyślałam juz tysiące zainteresowań i hobby, ale nie umiem znaleźć nic dla siebie... (ba nawet probowalam)
A jeszcze bardziej przeraża mnie przyszłość w ktorej sie nie spelnie, bo nawet nie wiem jak.
I tez jestem sfrustrowana, bo wiem, ze ta niewiedza wynika wlasnie z mojego charakteru i braku jakichkolwiek uzdolnien...


P.S. Przy okazji przez to wlasnie wpadlam w palenie. :/

A jak Ci idzie? W końcu zgłosiłaś się do tej poradni :) i jak?
Avatar użytkownika
CH_THC
 
Posty: 12
Dołączył(a): 4 lip 2009, o 04:36
Lokalizacja: Amsterdam/Zielony Parlament.

Postprzez lejla » 7 lip 2009, o 11:09

To jest nas dwie - zagubione zyciowo:)

ta moja terapia to takie spotkania z doradcą zawodowym, wiesz wspólnie próbujemy analizować mój charakter, ulubione czynności itp...rozmawiamy. on podsuwa mi na podstawie tych analiz, jakieś pomysły zawodów, pracy w jakiej mogłabym sie sprawdzić, takich w jakich by mnie widział.
Pyta mnie co o tym sądze, jak sobie wyobrażam siebie na danym stanowisku. Myśle ze dobre są te rozmowy, że nic mi nie narzuca, daje do przemyślenia jakieś koncepcje. Obecnie jeszcze ciagle analizujemy. Cieszy mnie ze cos robie by jakos wpłynac na swoje zycie,by zmienic tą beznadzieje w jakiej obecnie tkwie.

Narazie pozostaje niewolnicą myśli ze sie nie spełnie w zadnym zawodzie, przeraza mnie wizja przyszłosci.boję sie ze skoncze w jakiejś pracy której bedę nienawidziec, że w koncu znienawidze siebie tak bardzo że któregos dnia palne se w łeb lub pochłonie mnie jakis cholerny nałóg i stocze sie.

Człowiek musi mieć swoje miejsce na ziemi, ja narazie nie wiem gdzie jest moje :(

Pozatym zastanawiam się nad wizytą u psychologa..nie wiem czy sie zdecydowac, zreszta nie wiem jak to załatwic by sie do niego udac.

a ty jesteś zadowolona z tych swoich studiów? chodzisz na jakąś terapie u psychologa?
lejla
 
Posty: 123
Dołączył(a): 5 maja 2009, o 17:02
Lokalizacja: z daleka

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 501 gości

cron