Koniec terapii

Problemy związane z depresją.

Koniec terapii

Postprzez hoste » 16 kwi 2008, o 13:20

To już drugi koniec terapii lekami. Drugi i pewnie nie ostatni. Sama myśl odstawienia mnie przeraża. Nie czuję się gotowa i chyba nigdy się nie poczuję. Nie wiem czy znajdę siłe, by poraz trzeci poddać się leczeniu. A zapewne to nie koniec mojej choroby. Nie czuję się zdrowa, uleczona czy choćby podleczona.
Zespół odstawienia był przykry ale przeżyłam. teraz już tylko droga do nikąd. :!:
hoste
 
Posty: 7
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 10:20

Postprzez Megie » 16 kwi 2008, o 17:03

to dlaczego odstawiasz skoro nieczujesz sie dostatecznie silna?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez hoste » 17 kwi 2008, o 06:08

O odstawieniu zdecydował lekarz. Stwierdził,że powinnam odstawić . Stwierdził też,że pewnie jesienią znów się spotkamy. A tu pech chciał,ze razem z moim odstawianiem przyszła zła pogoda, która potęguje złe samopoczucie.
Moze ja poprostu boje się życia bez wspomagaczy? Sama już nie wiem. Chciałabym się uwolnić od leków i od depresji. To moje marzenie. Przez te lata choroby, leczenia i tak jestem dzielna. Funkcjonuję w społeczeństwie, choć czasem nie bez trudu. Codziennie wstaję, idę do pracy, gotuję...nie leżę w łózku. Nie mówię,że nieraz nie miałam ochoty zaszyć się w kącie, skulić i mieć spokój...Ciągle walczę o jutro, ale czasem mi się wydaje,że to nie ma sensu bo i tak choroba mnie pokona . Wtedy wyje mi wnętrzności i mózg, odbierze wolę życia i w końcu zabije.
hoste
 
Posty: 7
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 10:20

Postprzez Wehikuł » 17 kwi 2008, o 16:06

Jakiś czas temu miałam to samo. Bałam się, że bez leków sobie nie poradzę. Wmawiłam sobie jednak, że jest to tylko swoiste uzależnienie, że bez nich tez dam radę. Tak naprawdę problem leży w mojej psychice. Odstawianie leków zaczęłam równolegle ze zmianą stylu mojego życia. Odświeżyłam dawne znajomości zaczęłam chodzić do fitness klubu, na pływalnię, na wszystkie wykłady. Starałam się, aby wciąż mieć jakieś obowiązki jakieś zajęcia. Już nie unikałam tych miejsc, których się kiedyś panicznie bałam - dużych grup ludzi. Pewnie, że nie było to łatwe...i nie przyszło tak od razu, jak po dotknieciu czarodziejskiej różdzki.
hoste napisał(a):..Ciągle walczę o jutro, ale czasem mi się wydaje,że to nie ma sensu bo i tak choroba mnie pokona . Wtedy wyje mi wnętrzności i mózg, odbierze wolę życia i w końcu zabije.

Staraj się nie dopuszczać do siebie takich mysli. Dlaczegóż miałaby Cie pokonać. Zobacz juz tak wiele osiągnęłaś. Wstajesz z łózka, chodzisz do pracy, dbasz o dom.
Powodzenia :)
Wehikuł
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 kwi 2008, o 15:20
Lokalizacja: Olsztyn/ Warszawa

Postprzez provansee » 17 kwi 2008, o 17:32

taaak. skad ja to znam. juz od dawna chcialabym odstawic leki, ale poki co lekarz podwyzszyl mi dawke. tez biore je juz od dawna, czasem zastanawiam sie, czy one naprawde tak strasznie poprawiaja samopoczucie...przeciez nawet z nimi mam czasami napady niepewnosci i lęku. poki co jednak ciagle je biore, staram sie utrwalac pozytywne zawyki i zapelniac sobie dni maksymalna aktywnoscia. licze na to, ze jak teraz naucze sie pozytywnie myslec i dzialac, to bez lekow tez sobie poradze. na mnie rowniez w wielkim stopniu dziala pogoda-chyba jestem meteopata. najbardziej nie znosze tych zmian, codziennych wahan, wtedy czuje sie rozdygotana.
tak wiec z utesknieniem wyczekuje lata pelna para, bo wiosny to juz chyba nie bedzie w tym roku...
z mojej strony pare porad: staraj sie jak najwiecej wychodzic z domu, przebywaj z ludzmi-to odciaga od zlych mysli...
pozdrawiam,

prov
provansee
 
Posty: 10
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 19:50

koniec terapii

Postprzez hoste » 16 maja 2008, o 06:25

Witaj Wehikuł i Wiaj Pronanse....

Z Provanse juz sie znamy....pamiętam Cie...niestety długo odwiedzasz ten portal.

Znalazłam. Narazie remontuje kuchnię. Robimy to sami, więc mam co robić. Boję się że jak skończę to znów popadnę w doły. Ja poprostu jestem nieszczęśliwa jak nic nie robię. Muszę zapełniać sobie czas.
Znalazłam więc nowe hobby...decoupage. Bawię się farbami i obrazkami. Polecam. Dobre nawet dla beztalenci.
Trzymam się bez leków. W pewnym stopniu psychicznie się uzależniłam. Narazie nie miałam żadnego dołka, oprócz tego zaraz po odstawieniu. Poza tym mam poczucie bezpieczeństwa: jak mnie weźmie-lecę do lekarza.
Lekarz powiedział,że jesienią w 90% wrócę do niego. Niestety.Ale to dopiero jesienią. Dziś cieszę się kuchnią i obrazkami.
Jeżeli czujecie się silne-spróbujcie. Choć ja nie czułam się pewnie. Lekarz zdecydował o odstawieniu, choć rozmawiał ze mną i pytał jak się czuję,mówił,że nie musimy. Spróbowałam. Nie żaluję. A jesienią się zobaczy.... :D :D
hoste
 
Posty: 7
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 10:20

Postprzez provansee » 16 maja 2008, o 11:56

hej hoste!

ja niestety wciaz nie czuje sie na tyle silna, zeby odstawic proszki. niestety ze mna jest chyba tak, ze poki nie bede czula stabilizacji (praca, jakis trwaly zwiazek itd), to nie poczuje sie pewnie i nie bede w stanie odstawic. no niestety, jakas terapia tez by sie chyba przydala. zreszta ja mam czasem doly nawet na proszkach, wiec boje sie, ze bez nich byloby duzo gorzej. ech...niby jestem w takiej sytuacji, ze wiele osob mogloby jej pozazdroscic, ale...zawsze znajdzie sie cos, co mi popsuje nastroj. a wtedy jak sie zaczne nakrecac, to az sie musze pilnowac, zeby sie nie zapedzic za daleko. no i te problemy psycho-somatyczne...to jest chyba najbardziej nieznosne:/i niewiele da sie na to zaradzic.
no i ciezko jest sie zebrac na dobre do kupy, kiedy zostalo sie wychowanym przez perfekcjonistke...to takie ciagle doszukiwanie sie w sobie wad i walka z tym, zeby tego nie robic...
zreszta, niestety wiele jest takich pol, na ktorych czuje sie niepewnie...niestety...choc ponoc nie mam podstaw do tego...

pozdrawiam i 3maj tak dalej:)
provansee
 
Posty: 10
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 19:50

Do Provanse

Postprzez hoste » 19 maja 2008, o 06:13

Witaj Kochana.

Ja też miałam doły podczas brania prochów. Teraz osiągnęłam względną stabilizację. Jednak żyję w strachu. Ciągle się boję. Przedtem bałam się wszystkiego, teraz boję sie nawrotu. Tak więc zdrowa nie jestem. Myśle też o śmierci w trudnych sytuacjach. Jak nie daję rady to bym się chętnie zabiła...jednak nic nie czynię w tym kierunku (jak kiedyś) i szybko mi mijają te myśli. Myśle,że uzależnienie psychiczne od leków jest ogromne.
Ja żyję w ciągłym poczuciu winy.....z powodu,że nawet deszcz pada...Pewnie terapia by się przydała. Nie poszłam na nią, choć miałam skierowanie. Stwierdziłam,że jestem mądrzejsza od lekarzy,że wiem gdzie jest przyczyna,ze nic nowego mi nie powiedzą a starać się poprawić juz nie mam siły. ty jesteś młodziutka i musisz walczyć o siebie, ja...cóż...chyba już jestem zmęczona.
Problemy psychosomatyczne....to jest naprawdę męczące. Też to mam.Czasem myśle,że albo jestem wrakiem zdrowotnym, albo sobie to wymyślam. Jednak dolegliwości są. Bóle brzucha, biegunki, zaparcia, zgaga, bóle pleców,anemia, anoreksja na przemian z bulimią, bołe głowy, osłabienie, brak kondycji.
Chodziłam na aerobik, ale nie bardzo daję radę się zebrac dziś, bo sił mi brak. Fizycznych. Odpuściłam sobie choć sport jest dobry....nawet dla NAS.
MAm tysiące pomysłów, których realizacje tylko rozpoczynam ....nigdy do końca niczego nie doprowadzam. Zmęczona jestem też nadpobudliwością ruchową, ktora znów się nasiliła po odstawieniu. Ciągle poprawiam serwetkę, firankę, a tu pyłek, a tam kropla wody na zlewie, obraze krzywo wisi....mozna oszaleć.Nieraz to mnie tak nogi bolą....nachodzę się po domu.

Piszesz,że potrzebujesz stabilizacji: pracy i związku. Z tym drugim to różnie jest...nie zawsze daję stabilizację. Więc sie nie śpiesz i nie mów,że to warunek stabilizacji.Czase ta druga osoba moze być toksyczna....i zatruje Ci życie.
Praca...marzenie...mieć dobrą, dobrze płatną i najlepiej bezstresową...
Ja mam pracę ale jest dla mnie powodem frustracji.Szukam innej i to też powód do frustracji, bo nie mogę znaleźć. Błedne koło.
Ty chyba studiujesz...jesteś z ....skad?
hoste
 
Posty: 7
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 10:20

Postprzez provansee » 20 maja 2008, o 10:01

taaak, studiuje. choc czasem chcialabym juz skonczyc ten przedzial zycia. mam wrazenie monotonii, ze kazdy dzien jest taki podobny...zreszta studia bardzo sie przyczynily do mojej choroby, bardzo sie na nich "znerwicowalam". ogolnie kiepsko sobie radze w warunkach stresu. staje sie wtedy bardzo roztrzesiona i nieefektywna. no ale tak poki co to zyje sobie z dnia na dzien, bardziej dalekosiezne sprawy sa dla mnie strasznie stresujace. w ogole to cale wchodzenie w dorosle zycie, poszukiwanie pracy...brrrr!samodzielnosc, niezaleznosc...kojarza mi sie...z samotnoscia.

no ale poki co dosc smedzenia...czeka mnie kupa roboty, bo sesja idzie...

pozdrawiam Cie hoste i walcz o siebie!:)
provansee
 
Posty: 10
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 19:50


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 453 gości

cron