od dwóch dni znów odczuwam lęki przed wychodzeniem z domu.
Ma to związek z ciszą jaka panuje między mną a nim
ma to związek z moją rodziną ,w której się nie liczę.
ma to związek z siostrą ,która mnie źle traktuję ,wpadła w samouwielbienie i wywiera niekorzystny wpływ na rodziców ,manipuluje nimi na moją niekorzyść...
czuję się głupia ,brzydka ,nikomu niepotrzebna ....
zamknęłam się na innych i nie chce otwierać ,ludzie w większości wypadków mnie rozczarowują ,po co inwestować czas ,nadzieję ,otwierać się na kogoś ,opowiadać swoją historię życia jak dostajesz później obuchem w łeb.
nie warto.. chyba ,takie mam zdanie...
gdy pracowałam wszystko było w miarę poukładane ,aczkolwiek nie mówię nic o szczęściu.. niskie poczucie własnej wartości nawet mi wtedy towarzyszyło..
Jestem teraz tak to podsumuję na L4 ... choroba przewlekła ..ponoć cywilizacyjna ,sytuacja mam nadzieje zacznie się stabilizować we wtorek sie dowiem czy wyniki lepsze ,bo jak nie to załamka..
i znajdę pracę.. zarobie jakis grosz i poczuję się trochę lepsza od zera.. ...
mam nadzieję,ze jutro uda mi sie wygrzebać z mieszkania... moje koty mnie do tego mobilizują jak im się żarcie kończy ,szczególnie jeden wyjątkowy głodomor...
......ileż można żyć dla kotów?