depresja, uzaleznienie, problem w zwiazku, seksie, rodzice?

Problemy związane z depresją.

depresja, uzaleznienie, problem w zwiazku, seksie, rodzice?

Postprzez aganthe » 14 gru 2007, o 05:11

Jejku.. Witam Was. Sama nie wiedzialam gdzie sie odezwac.. Tyle tych problemow.. Ale uznalam, ze pewnie wiekszosc musi wynikac z depresji.. Chyba wlasnie ja mam :/ Choc z drugiej strony sie zastanawiam, jak na to wpadlam? Ale hyh.. Wystarczylo przeczytac jeden artykul.. ale przeciez depresje moze stwerdzic tylko lekarz.. Musze sie przejsc.. Wiecie co? Ja sie tylko tak zastanawiam.. Przeciez ta depresje chyba widac? Czemu nikt z mojego otoczenia nigdy mi tego nie zasugerowal? Moj chlopak nic nie zauwazyl.. On chyba mysli, ze zawsze taka bylam.. ze w nocy nie moge spac.. ze chodze przez caly dzien smutna.. ze jak dostane napadu placzu to niemalze odwadniam organizm.. Po prostu zdalam sobbie spraw niedawno.. ze jestem zupelnie sama.. Z problemem.. Bo gdybym byla zupelnie sama.. to moze i problemu by nie bylo.. Ale mam mame, ktorej na mnie zalezy.. Martwi sie.. a ja ja caly czas zawodze.. Po raz kolejny chyba nie zalicze semestru.. nie chodze na wyklady od dawna.. Z ludzmi nie rozmawiam, boje sie.. Zauwazylam, ze jak juz dojdzie do jakiejs konwersacji w wiekszej grupie, to nie potrafie powiedziec nic madrego.. nie potrafie powiedziec glosno swojego zdania.. nie jestem pewna, czy nie zostane wysmiana.. albo moze jestem pewna, ze moje zdanie jest malo wazne.. Najgorsze jest to, ze w chlopaku nie mam wsparcia.. on mnie nie rozumie, mowi tylko, ze bedzie dobrze, i zyje sobie wlasnym zyciem :/ Nie martwi sie.. :/ A moze ja za bardzo tego chce:/ Szukam dowartosciowania.. Szukam nieustannych potwierdzen tego, ze zrobilam cos na prawde swietnie, ze ktos mnie podziwia.. Ale przez to chyba nikt mi czegos takiego nie mowi :( Ciagle tylko presja i presja.. :( Nie wiem jak dam rade :( Wlasciwie to mi sie wydaje, ze jestem juz u kranca wytrzymalosci.. nie jestem w stanie praktycznie juz nic robic.. Ani sie uczyc, ani pracowac - kontakt z ludzmi, odpowiedzialnosc - to dla mnie za duzo:( Powiedzcie - czy leki pomagaja?
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez kaśku » 14 gru 2007, o 07:05

droga aganthe

"Jejku.. Witam Was. Sama nie wiedzialam gdzie sie odezwac.. Tyle tych problemow.. Ale uznalam, ze pewnie wiekszosc musi wynikac z depresji.. Chyba wlasnie ja mam :/"

dobrze ze zauwazylas ze dzieje sie cos niedobrego i chcesz cos z tym zrobic, ale takie male sprostowanie ... problemy nie wynikaja z depresji to depresja wynika z nawarstwiania sie problemow, chociaz mozliwe ze cie zle zrozumialam i chodzilo ci ze dodatkowo wynikaja z tego problemy, z takiego niewlasciwego funkcjonowania i oslabienia ...
skoro masz az takie problemy ze zawalasz studia to zrob z tym cos koniecznie, zglos sie do lekararz, powiedz na czym polega problem, przepisze ci jakies leki i dalej skieruje, bo bez terapii ani rusz, leki moga pomoc na krotko a jak nierozwiazesz tych problemow to mozliwe ze wroci, takze glowa do gory i maszeruj cos z tym zrobic,

przytulam ...
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez bunia » 14 gru 2007, o 10:51

Witaj....porozmawiaj z mama no i idz do lekarza....z depresji sie wychodzi wiec bedzie lepiej.....dasz rade tylko tyle,ze to troche potrwa,moze bedzie Ci potrzebna terapia.
Niestety czesto spotykamy sie z reakcja otoczenia na depresje "wez sie w garsc" i nie zawsze ze zlej woli ale z nieswiadomosci.
Jesli chlopak zyje obok Ciebie to moze warto zastanowic sie nad tym zwiazkiem ale zadbaj i pamietaj o sobie !!
Trzymaj sie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ważka » 14 gru 2007, o 12:54

Bunia ma racje nie ma co czekac koniecznie do lekarza.Najważniejsze że masz wsparcie w mamie poproś zeby poszla z tobą do psychologa.Im szybciej sie sie za to wezmiesz tym szybciej z tego wyjdzesz.A facetowi trzeba może dosadnie powiedziec ze czujesz sie zle i potrzebujesz jego wsparcia.Nie pocieszania i mowienia ze bedzie dobrze ale zwyczjnego wsparcia(kocham cie niezaleznie co sie dzieje jestem przy tobie).Porozmawiaj z nim faceci wiesz ze sa niedomyslni im trzeba doslownie!A wygadac sie możesz tutaj i masz nasze wsparcie.Ja jestem tu od niedawna i żaden moj post(no prawie hehe)nie pozostal pominiety milczeniam!mocno trzymam kciuki przytulam.
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez aganthe » 15 gru 2007, o 20:50

"... ale takie male sprostowanie ... problemy nie wynikaja z depresji to depresja wynika z nawarstwiania sie problemow, chociaz mozliwe ze cie zle zrozumialam i chodzilo ci ze dodatkowo wynikaja z tego problemy, z takiego niewlasciwego funkcjonowania i oslabienia ... "

Wlasnie o to mi chodzilo, ze te najwieksze problemy z ktorymi sie teraz borykam, chyba wynikly z tego, ze po prostu choroba postepuje, i nie dosc, ze przestalam sobie radzic z problemami jeszcze moze sprzed okresu choroby, to zaczelam sobie znajdywac nowe.. dzieki temu pesmistycznemu mysleniu :(

Rozmawialam ostatnio z koleznaka, ktora chodzi do psychiatry.. Wypytam ja dokladnie co i jak, i niedlugo sie wybiore.. Ale najgorsze jest to, ze po prostu nie mam czasu, jak nie zaczne sie uczyc, to zawale szkole :/ A tego sobie juz nie wyobrazam, wiecie co by wtedy bylo? Po prostu juz bym sie totalnie zalamala.. Moze to smieszne, ze szkola o tym ma decydowac.. ale kolejne podejscie zaowocowane porazka byloby po prostu juz tatalnym ucieciem moich i tak juz niskich ambicji...

Dzisiaj mam troszke lepszy dzien.. Heh.. ale moze dlatego, ze caly dzien spie, no tak..

Bunia, rzeczywiscie jest tak jak mowisz, moja mama mi ciagle powtarza, ze mam sie wziac w garsc i tyle, ze nauka jest teraz najwazniejsza, i nie mam nic do roboty tylko sie uczyc.

A to, ze powiedzialam, ze mojej mamie na mnie zalezy, nie oznacza, ze mam z nia dobry koantakt.. Wrecz przeciwnie.. Nie mam z nia zadnego, jets dl amnie jak obca osoba (nie zna mnie), ale wiadomo, ze ja kocham, bo to moja matka, i w podswiadomosci tez mam cos takiego, ze nie chce jej zawiesc, w koncu jestem jej jedynym dzieckiem..

Dziekuje Wam bardzo za Wasze wsparcie i opinie, mysle ze jeszcze nie raz sie tu odezwe zwlaszcza w chwilach zwatpienia..

Zrobie sobie teraz drinka przed nauka.. Zawsze to jakos weselej... Trzymajcie sie!
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez wuweiki » 8 lis 2009, o 14:45

---------- 13:36 08.11.2009 ----------

aganthe napisał(a):Jejku.. Witam Was. Sama nie wiedzialam gdzie sie odezwac.. Tyle tych problemow.. Ale uznalam, ze pewnie wiekszosc musi wynikac z depresji.. Chyba wlasnie ja mam :/ Choc z drugiej strony sie zastanawiam, jak na to wpadlam? Ale hyh.. Wystarczylo przeczytac jeden artykul.. ale przeciez depresje moze stwerdzic tylko lekarz.. Musze sie przejsc.. Wiecie co? Ja sie tylko tak zastanawiam.. Przeciez ta depresje chyba widac? Czemu nikt z mojego otoczenia nigdy mi tego nie zasugerowal? Moj chlopak nic nie zauwazyl.. On chyba mysli, ze zawsze taka bylam.. ze w nocy nie moge spac.. ze chodze przez caly dzien smutna.. ze jak dostane napadu placzu to niemalze odwadniam organizm.. Po prostu zdalam sobbie spraw niedawno.. ze jestem zupelnie sama.. Z problemem.. Bo gdybym byla zupelnie sama.. to moze i problemu by nie bylo.. Ale mam mame, ktorej na mnie zalezy.. Martwi sie.. a ja ja caly czas zawodze.. Po raz kolejny chyba nie zalicze semestru.. nie chodze na wyklady od dawna.. Z ludzmi nie rozmawiam, boje sie.. Zauwazylam, ze jak juz dojdzie do jakiejs konwersacji w wiekszej grupie, to nie potrafie powiedziec nic madrego.. nie potrafie powiedziec glosno swojego zdania.. nie jestem pewna, czy nie zostane wysmiana.. albo moze jestem pewna, ze moje zdanie jest malo wazne.. Najgorsze jest to, ze w chlopaku nie mam wsparcia.. on mnie nie rozumie, mowi tylko, ze bedzie dobrze, i zyje sobie wlasnym zyciem :/ Nie martwi sie.. :/ A moze ja za bardzo tego chce:/ Szukam dowartosciowania.. Szukam nieustannych potwierdzen tego, ze zrobilam cos na prawde swietnie, ze ktos mnie podziwia.. Ale przez to chyba nikt mi czegos takiego nie mowi :( Ciagle tylko presja i presja.. :( Nie wiem jak dam rade :( Wlasciwie to mi sie wydaje, ze jestem juz u kranca wytrzymalosci.. nie jestem w stanie praktycznie juz nic robic.. Ani sie uczyc, ani pracowac - kontakt z ludzmi, odpowiedzialnosc - to dla mnie za duzo:( Powiedzcie - czy leki pomagaja?


Aganthe... wiem z mojego, bardzo podobnego doświadczenia {zawalanie rok po roku co roku.. w nieskończoność studiów, uzależnienie od amfy,thc,cukru,emocjonalnych przeżyć..., życie dla kogoś, a nie dla siebie - żeby nie zawieść i żeby być kochaną, żeby po prostu ktoś był..., strach przed samotnością i odrzuceniem...., bycie pod ciągłą presją zadowalania całego świata..., kompletny brak motywacji...etc} ...wiem jedno. Bez terapii z tego nie wyjdę z jednego prostego powodu.. Bo choć widzę, o co ze mną biega, to tak naprawdę nie wiem kim jestem... nie wiem czego się chwycić, a może właśnie odwrotnie - wszystko puścić?
Wiem, że terapia sama w sobie nie rozwiąże problemu i nie zastąpi mojej pracy.... jednak daje coś bardzo ważnego - jest jak lustro i jak drogowskaz....dzięki terapii zaczynam dostrzegać moją twarz, która to jest wśród niezliczonych masek no i terapia wskazuje metody - co mogę zrobić, żeby iść dalej przez życie swobodnie, taką jaka jestem, a nie taka jaką chcą mnie widzieć czy też ukrywająca się i uciekająca przed samą sobą...
To wszystko.

---------- 13:45 ----------

p.s. też mam tendencje do użalania się nad sobą i wypłakiwania morza łez.... wiem, że to z tęsknoty za akceptacją, za tym, czego w dzieciństwie nie dostałam - za miłością, bezwarunkową, po prostu miłością do x-yam takiej jaka jest, bez chęci urabiania jej na własną modłę... wiem też, jak temu zaradzić - nauczyć się kochać siebie taką jaką jestem, bez oczekiwania cudu z zewnątrz, bo tego cudu po prostu nie będzie.... jeśli sama siebie nie poukładam, nikt tego za mnie nie zrobi.... a wszystkie relacje będą tak samo chore, jak ja.... bo choroba zwana uzależnieniem - {bez znaczenia od czego się jest uzależnionym,po mojemu, z mojego doświadczenia depresja to też zakamuflowane uzależnienie - choćby od tej potrzeby akceptacji czy miłości} - jest jak rak z przerzutami - przerzuca się na innych, z którymi jestem w bliskiej relacji.... i albo bliscy uciekają czym prędzej albo wszystko ulega powolnemu rozkładowi.... jakkolwiek - jeśli sama nie będę zdrowa, mój świat tym bardziej zdrowym nie będzie.
pzdr.
wuweiki
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 88 gości

cron