ojciec chory na depresje-jak sobie z tym poradzic?

Problemy związane z depresją.

ojciec chory na depresje-jak sobie z tym poradzic?

Postprzez gazela83 » 31 paź 2007, o 13:57

Witam, jestem tu nowa.Będzie długo, więc z góry dziękuję za poświęcony czas.
Jest mi źle, mam dość tego wszystkiego.Ale od początku.
Mam 24 lata i ojca alkoholika, który pil odkąd pamiętam.Bywało,że nie pił miesiąc a potem miał ciąg tygodniowy i nie liczył sie z niczym ani nikim. Pił tak,ze urywał mu się film. Albo był wstanie utrzymać sie na nogach i toczył wojny z mama.Od kilku lat mój tatuś choruje na depresje, dokładnie od 5. Miał próbe samobojcza,mama go odratowala, byl w szpitalu , wrocil pokorny jak baranek.Ale po kilku miesiacach wszystko wróciło do normy, tj. ojciec odstawil leki zeby sie napic, zaczeły sie awantury, on trzymal kase w domu itp.I tak co roku, jesien go wykancza, rozklada. Moze nie bez znaczenia jest to,ze moi rodzice prowadza gospodarstwo rolne i jesienia jest najwiecej pracy. Moze ten natłok obowiązków powoduje,ze woli sie ewakuowac do szpitala, ja to tak odbieram. Ze wszystkim zostaje moja mama, kobieta juz niemłoda, spracowana.Przez piec lat udało się uniknąć szpitala zaledwie raz. Początkowo nie rozumiałam tej choroby, bo przeciez to nie choroba ciała ale duszy, trudno to pojąć.. Teraz juz wiem,ze nie udaje itp. ale nie umiem mu współczuc, za duzo krzywdy nam zrobił. jak mam to znosić?. Kiedy ma spadek nastroju czyli od wrzesnia oczekuje wsparcia, troski. Ale kiedy jest okey nie zamienia ze mna słowa, nigdy nie pytał co u mnie. Pamiętam tylko jego awantury z dzieciństwa i wyzwiska. Teraz nie mieszkam z rodzicami, od 2 lat utrzymuje sie sama.Jezdze do domu tylko do mamy i mlodszego brata, kocham ich najmocniej na swiecie. Tylko dzieki mamie jestem
w miare normalna;). Nienawidze mojego ojca, nigdy nie przyznal sie do tego,ze jest alkoholkiem, nigdy nie podjal leczenia, a teraz leczy sie na depresje. Choc moim zdaniem to jest skutek alkoholizmu. Oczywiscie przed lekarzami zataja to,ze pił, ze nie raz odstawial leki by sie napić. Taka terapie to mozna sobie o kant d_py potłuc...Kiedy juz lepiej sie czuje odnosi sie do nas wszystkich z pogarda, podejmuje fatalne decyzje finansowe, zadłuża się itp.Potem zostawia z tym wszystkim moja mame. Mozna pomyslec: jak to jest jeden facet i niszczy tyle osob. Skąd bierze siłę? Ma siostre, stara panne, ktora wspiera go zawsze, gdy sie nawali i zasnie na ulicy, zbiera go do domu,gdy ma depreche nie opuszcza go na krok. Taka głupia, toksyczna miłość. Ciocia uważa ,ze to w nas lezy wina, to my powinnismy wspierac tatusia, a ze wsparcia nie ma to on jest chory.
Moja mama ma problemy z przepukliną, kiedy on idzie do "sanatorium" musi robic wszystko sama, dzwiga cięzkie rzeczy, boje sie o nia.Boje sie,ze ja strace.A poza nia nie mam nikogo. Nie mogę rzucic pracy i przeniesc sie do mamy by jej pomoc, poniewaz wiem,ze kiedy ojciec wyjdzie ze szpitala (bo znow tam trafil) po paru miesiacach wszystko wroci do starego rytmu, ojciec bedzie pil, trzymal kase, ponizal mame. Nie wiem co robic, ubezwlasnowolnic go sie nie da, ciotka bedzie go bronic jak lwica. Moze to wszystko chaotyczne, ale emocje biorą
górę. Kto mi powie dobre słowo?
gazela83
 
Posty: 2
Dołączył(a): 18 paź 2007, o 14:35

Postprzez ważka » 31 paź 2007, o 19:43

To bardzo trudna sytuacja dla ciebie i dla twojej rodziny.Twój ojciec jest chory a to ze jest chory to nie jest wasza wina tzn twojej mamy i twoja.Bardzo współczuje twojej mamie to musi byc dla niej prawdziwy krzyż.Może powinaś pomyslec o terapii dla dda nie wiem czy słyszałaś o tym.To jest terapia dla dzieci alkoholików myśle że warto spotkałabyś ludzi o podobnej sytuacji moglabyś wyrzucic z siebie cały żal jaki jest w tobie za takie a nie inne zycie.Dużo też dowiedziałabyś sie o sobie i może ustrzegła przed popełnianiem tych samych błedów dlatego że dzieci dda a wpadają czsto w pułapki takie że samie najczęsciej zaczynaja pic lub wiąża sie z osobami z pociągiem do alkoholu lub nie tylko i zaczynają powielac schemat.Ja myśle ze też naleze do tej grupy nie jestem dzieckiem alkoholików ale niestety moja rodzina była dysfunklcyjna i mam 27 lat i cały czas borykam sie z przeszłościa.Zajebiscie ze sie wyprowadziłaś że jesteś niezalezna tak trzymac .W ten sposób jesteś wieksza podpora dla swojej mamy która napewno jest z ciebie dumna i pragnie dla ciebie innego zycia.A ojcu przebacz jest chorym człowiekiem może kiedyś zrozumie a może rozumie i dlatego ucieka w alkohol kto wie trzymaj sie i nie ząłamuj życie mimo wszystko jest piekne.
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Lirinen » 12 lis 2007, o 00:13

To zdecydowanie nie jest Twoja wina! Ni to, że Twój tata jest chory ani to, że Twoja mama tak się męczy. Wiem, że to może i brutalnie zabrzmiało, ale sama jestem DDA (Dorosłe Dziecko Alkoholika) i mogę z całą pewnością powiedzieć, że żadna wina za postępowania Twoich rodziców na Tobie nie ciąży. pytanie tylko czy sama się o to nie winisz, czy potrafisz odciąć pępowinę i nie czuć się odpowiedzialna za życie rodziców. Grupy DDA są pomocne, ja korzystałam z terapii indywidualnej, tez polecam.
Mi pomogła również literatura z dziedziny psychologii. Pomogła mi nazwać to co się ze mną dzieje i to co dzieje się w moim życiu, to pomaga w obserwacji samego siebie co prowadzi do świadomego odczuwania.

Pamiętaj, że to Ty tu jesteś dzieckiem a nie rodzicem i to rodzice są odpowiedzialni. Jak Ciocia się będzie odzywać jeszcze to na twoim miejsc celowo zmieniałabym temat, bo jej słowa tylko Cie ranią i nie ma ona racji.

To, że się wyprowadziłaś to fantastyczne!!! Moje gratulacje, niewielu stac na taki czyn. Naprawdę super! :)
Teraz jest Twój czas na budowanie sobie swojego życia, a nie na naprawianie życia swoich rodziców. Z Bratem możecie się wspierać emocjonalnie nawzajem, fajnie, że macie siebie.

naprawde polecam grupy DDA i indywidualne spotkania z psychologiem.
Jak będziesz ciekawa literatury która mi pomogła daj znać, podrzucę kilka tytułów.

A tak przy okazji ... mam 24 lata, 5 lat temu uciekłam z domu z patologicznej rodziny - przemoc psychiczna, alkoholizm, przemoc fizyczna ...
Teraz mieszkam we Wrozławiu istudiuje psychologię a przy okazji staram się wyjść z depresji (tez mogę rodzicom za to podziękować). Kontakty z rodzina są także nie bój się że jak zaczniesz się leczyć będzie to trzeba uciąć.

trzymam mocno za Ciebie kciuki i wierzę, że dasz radę!!
Pamiętaj, że sama nie jesteś.
Pozdrawiam cieplutko z białego Wrocławia
Gosia
Avatar użytkownika
Lirinen
 
Posty: 7
Dołączył(a): 11 lis 2007, o 23:16

Postprzez mimbla » 12 lis 2007, o 10:36

Dziewczyny mają rację,to nie twoja wina ,ani twojej rodziny.Tato jest pod opieka lekarza,ma rodzinę wokół siebie i tylko od niego zależy czy wyzdrowieje.Dobrze ,że wspierasz mamę,ale musisz zająć się sobą,wtedy będziesz silniejsza i rozum będzie toba kierował.Ważne ,że mieszkasz sama.Potrzebna ci jest terapia ,bo z pewnościa jesteś DDA.Ja jestem po terapii grupowej (u mnie nie było alkoholu,inna dysfunkcja rodziny napozór prawidlowej) wiele przeszłam, wiele zrozumiałam,teraz ....łatwiej żyć, nauczyłam się wybaczać,a przede wszystkim przestałam brać winy tego świata na siebie.Pomyśl o sobie,bo tacie może pomóc tylko on sam,przecież ma idealne warunki do wyzdrowienia.A z ciotką poprostu bym nie rozmawiała na ten temat,bo jak widzę jej myslenie jest bardzo stronnicze.Powodzenia
mimbla
 
Posty: 35
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 09:04

Postprzez gazela83 » 4 gru 2007, o 23:47

Dawno tu nie zaglądałam. Dziękuję za każde dobre słowo, podesłaniem literatury jestem zainteresowana.
Dochodzę do wniosku,ze musze sie zdystansowac, odciąć pępowinę, moze to okropne i tak pewnie będę sie czuc ale to chyba jedyny sposób by nie zwariowac.
Ojciec był miesiąc w szpitalu, z gatunku tych nieciekawych tzn. gdzie warunki są wstrętne, nie ma żadnej terapii i jedzenie parszywe. Mimo,ze początkwo lekarz prowadzący zapowiadał,ze pobędzie dłużej został wypisany po 4 tygodniach, jak czytałam w wypisie była widoczna poprawa. Ja jej jakoś nie widzę, ojciec jest niemalże w identycznym stanie jak przed pojsciem do szpitala.Nie wstaje z łóżka, prawdopodobnie z ciotką uknuli,ze wypisze sie z tego wstretnego szpitala a ona załatwi mu miejscowe w szpitalu kilku gwiazdkowym...to,ze mama nie ma juz sily i otwarcie poinformowala o tym ojca nie ma znaczenia jakby...Nowy szpital, nowe leki, minimum 6 tygodni, prosciej bylo zostac tam i czekac az leki zaczna dziaąłć.
rzecz sie dzieje na wsi, wiec ojciec po powrocie (skoro wrocil tzn,ze jest lepiej)powinien wykazac choc odrobine zaangazowania, nic bardziej mylnego.Nie robi nic. Mama po miesiącu zatyrki wyglada jak wrak czlowieka.Ojciec różowiutki jak niemowle tylko,ze z skwaszoną miną....Chyba nie jestem w stanie zrozumiec tej choroby, moze dlatego ze mam tyle okropnych wspomnien i wiem,ze ojciec za pare miesiecy odstawi leki by napić się wódki.Nienawidzę gom jedyne co we mnie wzbudza to agresje.Nie wiem jak rozwiązac te sytuacje ktora trwa juz 5 rok.
Jutro jest szansa zacząć terpie DDA, w tamtym miesiącu stchórzyłam, mam mocne postanowienie tam jutro dotrzec.
Przepraszam za chaos,słowotok, musialam.
gazela83
 
Posty: 2
Dołączył(a): 18 paź 2007, o 14:35

Postprzez Lirinen » 5 gru 2007, o 11:29

Hej,

Początki zawsze są trudne także nie wyrzucaj sobie, że nie poszłaś od razu na spotkanie DDA. Ja kilka razy rezygnowałam a potem wracałam, teraz jużz jest bardziej regularnie, ale pamiętaj, że do takich spotkań, rozmów trzeba się przyzwyczaić, obyć z nimi, na to czasami potrzeba czasu. Nie wszystko od razu.
Jeżeli chodzi o Twoją rodzinę ... to są dorośli ludzie, Ty jesteś dzieckiem opieka powinna wychodzić od nich. Ty próbowałaś pomóc, ale najwyraźniej oni nie chcą pomocy. Mam podobnie, moja mama bez narzekania i umartwiania się na temat ojca, rodziny ona nie potrafi funkcjonować ... próbowałam pomóc, poradzić, wyręczyć ... doszło do tego, że teraz cokolwiek trzeba zrobić, zadecydować to wszystko jest na mojej głowie, wszystko jest moją winą a ona ciągle płacze bo jej źle. Ojciec ma pretensje do całego świata i też się umartwia. Klucz tkwi w tym, że jeżeli oni nie chcą wyjść z takiego stanu to się ich i dźwigiem nie wyciągnie. To od nich musi wyjść wysiłek, wtedy można ich tylko wspierać ale to zależy od nich.
Ty masz swoje życie i sporo problemów, pora zaopiekować się sobą. Ty też potrzebujesz pomocy i wsparcia, zrozumienia i miłości.
Pamiętaj o sobie i walcz o swoje szczęście, bo naprawdę warto.
Trzymam za Ciebie kciuki.
Daj znać czasami co u Ciebie :)

Bądź silna i pamiętaj, że jest w Tobie całe mnóstwo pięknych cech.

Gosia
Avatar użytkownika
Lirinen
 
Posty: 7
Dołączył(a): 11 lis 2007, o 23:16


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 297 gości