Po co to wszystko?

Problemy związane z depresją.

Postprzez chmurka » 3 maja 2009, o 22:03

hejka, powiem ci ze po czesci cie rozumiem, rownież zostal mi ostatni miesiac nauki na studiach, praca, obrona i co dalej............wielki znak zapytania.

Rowniez nie trafilam tam gdzie jestem celowo, tylko przypadkiem, walczylam zaryzykowalam na poszlam na egzamin, okazalo sie ze zdalam, tylko inni byli lepsi i wtedy podjelam spontanicznie decyzje o tym kierunku co teraz koncze, tam juz nie probowala, poddala sie

Jezeli chodzi o to co dalej po, powiem ci z enie jestes sam, moi znajomi rowniez nie pracuja tam gdzie chcieli tylko tam gdzie jest miejsce, taka jest brutalna rzeczywistosc, ale mzoe warto reazliowaz marzenia po malu, zaczac prace i robic cos co sie lubi, nie ukończyłam weterynarii, ale pomyślalam nie dawno, ze moze i lepiej bo nie znioslabym cierpienia zwierzat, ale dlaczego nie moglabymnp. pracowac tam gdzie moglabym miec z nimi kontakt...
to tylko taka mala moja dygresja ze marzenia mozna reazliowac na rozne sposoby i na pewno w tym temacie nie jeste sam, pozdrawiam
chmurka
 
Posty: 69
Dołączył(a): 2 maja 2009, o 17:17

Postprzez endrju » 3 maja 2009, o 22:06

Po napisaniu posta obejrzałem odcinek Chirurgów. I teraz ryczę, nie wiem co mam ze sobą zrobić, tak zwyczajnie, po ludzku, nie wiem...
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez ona538 » 4 maja 2009, o 16:15

Przecież na świecie jest tyle ludzi którzy mają większe problemy. Nie mają warunków do życia, do tego żeby się dalej kształcić i nie tylko. a Ty złap się za jaja i żyj pełnią życia. Spójrz na to wszystko z innej perspektywy. Z perspektywy człowieka który chce być szczęśliwy. Nie ma co płakać i się przejmować. Wyjdź do ludzi zrób coś dobrego dzięki czemu udowodnisz sobie samemu że jednak i Ty masz jakąś role w życiu, komuś na Tobie zależy, komuś jesteś potrzebny. :D
ona538
 
Posty: 14
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 16:08

Postprzez endrju » 4 maja 2009, o 22:37

ona538 napisał(a):Przecież na świecie jest tyle ludzi którzy mają większe problemy.


Ale są też ludzie, którzy mają mniejsze problemy (choć takie porównanie nie ma sensu, bo są ludzie, którym złamany paznokieć oznacza tragedię ale są i tacy, którzy śmierć dziecka przyjmuja na zasadzie "nie to to następne" - jestem daleki od osądzania, ale w tym przypadku pojmowanie problemów, ich wyolbrzymianie czy bagatelizowanie to kwestia środowiska, w którym się wychowujemy i charakteru - choć jedno z drugim jest powiązane). Ja należę raczej do ludzi, którym nie daje pocieszenia (czy jakby tego nie nazwać) to, że inni mają gorzej, ale do tych, którzy zauważają w sobie własne braki i ułomności.

A, i jest jeden plus dzisiejszego dnia - po zajęciach podwoziłem koleżankę, która zwykle jeździ swoim samochodem - jak wsiadła do mnie to pochwaliła, że w samochodzie jest czysto. Niby banał, ale miło, że choć jedna osoba tozauważyła.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez ona538 » 4 maja 2009, o 22:40

no właśnie. niby banał a jednak potrafi dzięki niemu zrobić się choć trochę miło na sercu :)
ona538
 
Posty: 14
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 16:08

Postprzez endrju » 19 maja 2009, o 21:40

---------- 23:23 10.05.2009 ----------

Przepraszam, że znów mędzę i marudzę, ale nie mam się komu wygadać, więc piszę tu, może ktoś przeczyta, a nawet jak nie to przynajmniej trochę z siebie wyrzucę.

Pogrążam się. Nie mam do niczego energii, albo leżę na łóżku i patrzę w sufit, albo kombinuję gdzie kupić piwo, żeby nie kupować za często w jednym sklepie, albo łażę bez celu po mieście (to się niby spacer nazywa). Dziś pół dnia przeryczałem, w łóżku, w łazience, gdzieś, gdzie nikt nie widzi. Miałem pare dni wolnego od uczelni i bardzo boję się powrotu na zajęcia, bo wiem, że nie dadzą mi one żadnej radości.
Tak bardzo potrzebuję się przed kimś otworzyć, wypłakać, wykrzyczeć co mnie boli. Szkoda tylko, że nie mam przed kim, bo nikogo nie darzę takim zaufaniem, nikogo nie chcę obciążać swoimi problemami. Boję się kolejnych dni, nie wiem dlaczego, ale się boję.
Zawsze mówiłem, że nie nadaję się do związków, że nie zamierzam się z nikim wiązać. To wszystko prawda, dalej nie zamierzam się z nikim wiązać (a wpływa na to wiele rzeczy), ale teraz jak cholera potrzebuję wtulić się w czyjeś ramię i się wypłakać - żeby się trochę oczyścić, bo zmęczenie i frustracja zaczynają ze mnie wyłazić. Z drugiej storny izoluję się od ludzi, boję się ich, jakbym nie chciał patrzyć na ich szczęście, na ich swobodę.
Życie (przynajmniej moje) jednak jest do dupy.

---------- 21:40 19.05.2009 ----------

No, to byłem u rodzinnego po jakieś recepty i przy okazji zahaczyłem o temat doła, dołka. Zasugerowałem może jakieś leki. Usłyszałem pytanie czy mnie dziewczyna rzuciła i wykład na temat "jak to dzieczwczyny, które rzucił chłopak przychodzą i później chodzą po psychiatrach" i, że "jak jest zdrowie to wszystko jest cacy". I dostałem receptę na jakieś ziołowe coś.

Próbowałem.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez Macho » 19 maja 2009, o 22:07

Nie czytałem całego topicu, tylko 3 pierwsze posty ale chciałem się wypowiedzieć w kilku kwestiach.
Ocenianie,osądzanie, krytykowanie ,potępianie samobójców jest niesprawiedliwe to tak jak obwiniać chorego za to że jest chory. A to tak zwane tchórzostwo to zwykła etykietka, łatka i tak zwana hańba.
Samobójcy zabili się dlatego że nie potrafili GODNIE żyć
zewnętrznie lub wewnętrznie, im nie brakowało odwagi tylko umiejętności.
Dlatego endrju polecam wizytę u psychologa aby uwolnić to co w tobie siedzi i naukę umiejętności interpersonalnych.
Ja jestem za eutanazją
i za Dygnitas.
Macho
 
Posty: 263
Dołączył(a): 30 sty 2008, o 16:49
Lokalizacja: Mazowsze

Postprzez flinka » 24 maja 2009, o 14:36

Cześć Endrju :)

Jak się ostatnio czujesz?

Nie chcę krytykować Twojego lekarza, ale "ziołowe coś" niekoniecznie musi Ci pomóc. Lepiej iść do specjalisty, który faktycznie zna się na leczeniu psychiki niż do lekarza ogólnego. Udało Ci się temu lekarzowi powiedzieć trochę o tym jak się czujesz, to dlaczego ma Ci się nie udać to drugi raz? Próbowałeś - nie za bardzo się udało i co masz wymówkę, tylko przed kim? To brzmi jak próbowałem się nauczyć pisać, nie wyszło, no i co tam do końca życia zostanę analfabetą. Kiedy się wybierasz do specjalisty - psychologa, terapeuty czy psychiatry co? Nie damy Ci tu z tym spokoju! :wink: A tak poważnie to przeglądając Twój wątek na Uzależnieniach mam wrażenie, że coraz bardziej motasz i pogrążasz, i im szybciej zaczniesz działać, tym krócej będzie trwało Twoje leczenie i dochodzenie do zdrowia. Proszę Cię przestań to odwlekać, sytuacja sama się nie zmieni, nikt jej nie zmieni też za Ciebie. Kolego zadbaj wreszcie o siebie! Po co się tak męczysz?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez endrju » 22 cze 2009, o 23:55

---------- 22:29 26.05.2009 ----------

Cześć.
Dzięki, że pytasz.
Jak się czuję? Mam huśtawkę nastrojów, raz dobry humor (nie jest to euforia, ale jakieś takie przejasnienie), raz łzy w oczach, często gęsto zwykła rezygnacja, ot, takie patrzenie w sufit przez jakieś pół godziny.
Byłem ostatnio u babci. Nie wiem dlaczego, ale rzadko ją odwiedzam, choć mieszkam jakieś 10 minut spacerkiem od niej. Pogadaliśmy sobie, tak o wszystkim i o niczym i ona wyczuła. Nie wiem ile wie z opowieści mamy, ale wyczuła, że nie wszystko jest jak trzeba. Nie chcę jej obarczać moimi problemami, więc zapewniałem, że wszystko ok, w porządku, że nic się nie dzieje. Śmiesznie to musiało wygladać jak człowiek z mokrymi oczami kryjący się po oknach, odwracający się plecami mówi "ależ naprawdę nic się nie dzieje, wszystko jest jak najbardziej w porządku". Nie wiem kogo próbuję oszukać.
Co do rodzinnej - to już nie pierwszy raz jak nie bardzo spodobało mi się jej zachowanie (jakoś specjalnie wymagający nie jestem, ale jak zachodzę z zapaleniem ucha i jestem traktowany jak ktoś kto chce wyłudzić zwolnienie z zajęć, chociaż nawet mi w to ucho nie zajrzała to coś jest nie tak) więc chyba najwyższa pora skorzystać ze swojego prawa i zmienić lekarza. Pare lat temu też miałem opizod dołka, wtedy rodzinny przepisał mi tranxene. Czyli da się, trzeba tylko trafić na odpowiedniego człowieka.

---------- 23:55 22.06.2009 ----------

Cześć, wpadłem pomarudzić.
Sesja już za mną, dwa egzaminy zdane, trzeci, taki z trzyletniego przedmiotu, nie. Nic dziwnego, skoro się nie uczyłem do niego (choć jak bez nauki zdobyłem 62 punkty na 120 to chyba nienajgorzej). Jakiegoś wielkiego rozczarowania z tego powodu nie przeżyłem, bo nie ma co liczyć na zaliczenie przedmiotu jak się prawie nie dotknęło książki. Próbowałem raz czy dwa przysiąść, ale chwilę coś poczytałem, litery zaczynały mi się mieszać, myślałem o czymś zupełnie innym. I tak co wieczór zapijając niemoc twórczą dobrnąłem do wakacji. Mam za sobą dołek, kiedy miałem różne myśli, pomysły i wizje na przyszłość. Teraz czuję się prawie sielsko, bo jutro muszę koczyć na chwilę na uczelnię, pare spraw pozałatwiać (znów kontakty z ludźmi - to jest to czego tygryski nie lubią najbardziej) i bedę miał wszystko w głębokim poważaniu. No, zostają jeszcze praktyki, ale te może jakoś w biegu odrobię, choć bardzo mi się nie chce.
Co mnie niepokoi - coraz bardziej izoluję się od kolegów/koleżanek. To już nie chodzi o to, że nie wypiję z nimi nawet piwa, tylko chleję sam wieczorami. Przestałem oddzwaniać jak przegapię jakiś telefon, wolę napisać SMSa. Omijam jakieś imprezy (tu akurat wychodzę z założenia, że wolę się napić w domu i rano koło 8 być sprawnym niż szlajać się po mieście do rana i zdychać przez cały następny dzień). I działa to w drugą stronę - nawet nie wiedziałem, że były jakieś wspólne nauki przed egzaminem. Okazuje się, że wcale wielkiej straty po mnie nie odczuwają. W sumie to dobrze, bo nie ma kogo żałować. Nic tam, są wakacje i tu wszystko się rozegra. Albo wezmę się za siebie i pociągnę to dalej, albo rzucę to w cholerę i trzeba będzie szukać nowej drogi - oby bardziej trafionej.

A tak w ogóle to to forum jest jedynym miejscem, gdzie mogę w miarę swobodnie (bo wszystkiego też nie piszę) się wygadać. Dzięki i Wasze zdrowie.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez flinka » 23 cze 2009, o 22:17

Endrju szkoda, że nie Twoje... :zalamka: Co Ci daje to picie w samotności?

I co zamierzasz zrobić z tymi wakacjami? W jaki sposób chcesz szukać siebie, swojej drogi, jak chcesz sobie pomóc?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez endrju » 26 cze 2009, o 23:25

flinka napisał(a):Endrju szkoda, że nie Twoje... :zalamka: Co Ci daje to picie w samotności?

I co zamierzasz zrobić z tymi wakacjami? W jaki sposób chcesz szukać siebie, swojej drogi, jak chcesz sobie pomóc?


Sorry, mam gorsze dni to znów będzie marudził.
Nie wiem co mi daje picie w samotności. Pijąc w towarzystwie czuję się skrępowany, a jak samemu to jakoś tak łatwiej.
Pare dni temu, kiedy wieczorem była świetna burza, siedziałem na kocu przy otwartym balkonie, w uszach słuchawki, gdzieś tam butelka i poczułem taką ochotę się do kogoś przytulić, bez zbędnego gadania, poczuć kogoś przy sobie. Może to infantylne, ale jakoś mi tego brakuje, z drugiej strony nie okazuję tego na zewnątrz, bo niby jak. Jakoś nigdy nie byłem skłonny do zbytniej bliskości z ludźmi, czasem mnie tak tylko nachodzi. Dobrze, że mam kota.
Mam te wakacje, nie mam co ze sobą zrobić. Całymi dniami przesiaduję przed komputerem przeglądając te same trzy fora na krzyż, czasem pojadę załatwić jakąś drobną sprawę, jakieś drobne zakupy, jakieś drobne porządki. Myślałem nad jakąś sezonową pracą - z dnia na dzień to odkładam. Jakoś nie mam pomysłu co z tym czasem zrobić. Na rower nie chce mi się iść (zresztą brak mi kondycji odkąd przestałem chodzić na basen), siedzenie w czterech ścianach też mnie męczy. I to ciągłe uczucie, że spieprzyłem tyle spraw, że minąłęm się z powołaniem. Kurde, czuję się wypompowany, coraz bardziej odstaję od ludzi, z którymi na codzień przebywałem. Może dlatego, że razi mnie ich szczęście, że im zazdroszcze. Nie wiem co dalej, jutro pewnie znów wstanę, ogranę się, zajmę głupotami i kolejny dzień minie.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 509 gości

cron