Po co to wszystko?

Problemy związane z depresją.

Postprzez cvbnm » 2 mar 2009, o 14:51

sfera osobista czy też relacje międzyludzkie to była (a może jest i teraz) porażką

a czy nasza tu rozmowa jest kategoria "sfer osobistych"?

i dlaczego tak albo dlaczego nie?

czy to tez jest porazka?
cvbnm
 

Postprzez endrju » 15 mar 2009, o 23:39

cvbnm napisał(a):a czy nasza tu rozmowa jest kategoria "sfer osobistych"?

i dlaczego tak albo dlaczego nie?

czy to tez jest porazka?


Tak, jest to kategoria "sfer osobistych", ale będąc, przynajmniej teoretycznie, anonimowym potrafię wyrzucić z siebie dużo więcej niż "na żywo". Mówię o swoich odczuciach, problemach, o których nie wie żadna z osób, z którymi na codzień przebywam.
I masz rację - jest porażką to, że zamiast grać w otware karty robię dobrą minę do złej gry i gdzieś na boku (czyli na tym forum) próbuję sobie ulżyć wyrzucając z siebie część problemów.

Byłem na kilkudniowym wyjeździe - spotkanie ze znajomymi. Było świetnie, pośmiałem się jak rzadko kiedy. Szkoda, że muszę wracać do rzeczywistości, w której robię to co robię (bo dziś znów nasiliły się wątpliwości czy idę w dobrym kierunku). No nic, najważniejsze, że dobrze się bawiłem.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez cvbnm » 16 mar 2009, o 16:18

Było świetnie, pośmiałem się jak rzadko kiedy. Szkoda, że muszę wracać do rzeczywistości

czyli ze jest w Tobie potencjal radosci, ale "nie tu"...

co to za watpliwosci?

moze ten kierunek rzeczywiscie nie jest dobry?
cvbnm
 

Postprzez endrju » 17 mar 2009, o 22:50

cvbnm napisał(a):co to za watpliwosci?

moze ten kierunek rzeczywiscie nie jest dobry?


Kurde, ja sam nie wiem co się ze mną dzieje. Raz mam ochotę rzucić wszystko i zająć się czym innym (na co nie ma perspektyw) a dziś np. na zajęciach miałem ochotę lecieć do księgarni po podręcznik i zacząć czytać, czytać i jeszcze raz czytać.
Strasznie męczy mnie studiowanie - któryś rok z kolei robię coś, z czego nic nie wynika. Chciałbym widzieć efekty tego co robię (co próbuję robić), a tego niestety brakuje.

I teraz to już sam nie wiem o co mi chodzi.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez cvbnm » 18 mar 2009, o 00:22

tak bys usiadl, wsluchal sie w siebie i poczul jakies konkretne pragnienie..... i przede wszystkim siebie samego....

mnie kiedys tak fascynowali indianie, maja taki system kilku namiotow, przed podjeciem decyzji po prostu medytowali nad problemem w kilku namiotach (kazdy z nich odpowiadal innemu aspektowi problemu) i w koncu uzyskiwali wewnetrzna pewnosc i jasnosc kierunku, ... no ale przede wszystkim byli w zgodzie z soba...

w obrebie "racji" to nigdy nie bedzie pewnosci co do tego, czy akurat TY powinienes to czy tamto robic....

jest to w obrebie tozsamosci....

spac mi sie chce, ... nie mam jakos specjalnie dobrego dnia, ale wciaz czuje, ze odpowiedz na wszelkie Twoje zmagania znajdziesz gdy poznasz "kim jestes"...
to wszytsko studia i dramaty czy fajne wypady i smiech sa niewazne.
jest tylko jedno wazne "kim jestes"

aaaaaa......(ziewam)

ale wietrzysko na zewnatrz....

pozdrawiam
cvbnm
 

Postprzez endrju » 1 kwi 2009, o 22:28

Dobra, już nie marudzę, nie zanudzam. Dziś porcja muzyki:
http://www.youtube.com/watch?v=CWY6ZLUzeEw

Ten błękit snów i pragnień
niejeden z nas odnajdzie
a niechby zaszedł za daleko
pewnie zostanie tam
pewnie zostanie sam

W końcu wiosna przyszła, słoneczko, dłuższe dni, prawie jak sielanka.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez cvbnm » 1 kwi 2009, o 22:38

cha cha cha...
siemka

a jakbys chcial pomarudzic to smialo
cvbnm
 

Postprzez endrju » 10 kwi 2009, o 23:18

Myślałem, że się jakoś trzymam, ale dzis rano jeden szczegół, głupota wyprowadziła mnie z równowagi. Dotychczas jak zbierało mi się na płacz to wieczorem, przy komputerze i alko, dziś koło 11 poryczałem się w łazience. Wszystko mi się wymyka z rąk, nie wiem jak dalej żyć. Inaczej to sobie wymarzyłem.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez flinka » 12 kwi 2009, o 20:36

Endrju rozumiem, że parę rzeczy Ci się posypało, nie ułożyło tak jakbyś chciał. Czujesz się w tym zagubiony? Może warto zacząć pokolei rozwiązywać supełki. Patrząc na całość możesz tego wszystkiego nie ogarnąć i tylko zaleją Cię emocje. A jeślibyś tak wybrał najbardziej naglącą Cię sprawę czy tę najboleśniejszą i przyjrzał się co możesz zrobić, jakie masz alternatywy, jakie starania trzeba podjąć, by tę sytuację zmienić?

Piszę bardzo ogólnie, bo też nie wiem co się aktualnie w Twoim życiu dzieje. Ale zawsze są jakieś możliwości, nie zawsze tylko je dostrzegamy bądź mamy siłę czy odwagę je wybrać.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez endrju » 19 kwi 2009, o 23:12

Flinka - boję się podjąć jakąkolwiek decyzję, mam wrażenie, że jest już za późno. Nie mam nawet z kim o tym porozmawiać.
Jutro kolega, ten od drugiego wymarzonego zawodu, jedzie na szkolenie. A ja będę dalej siedział i co wieczór przy alkoholu myślał o tym ile rzeczy w swoim życiu bezpowrotnie sraciłem, ile osób skrzywdziłem. Tracę siły, nawet drobiazg wyprowadza mnie z równowagi. Z jednej strony wiem, że powinienem jakoś zareagować, coś robić, że jak powiedziałem A wybierając to co robię to powinienem umieć powiedzieć B i skończyć co zacząłem. Z drugiej strony nie mam do tego siły, motywacji. Już nie pamiętam kiedy ktoś mi napisał, że zrobiłem coś dobrze, kiedy mnie pochwalił, choćby z powodu drobnostki. Ludzie pamiętają o mnie tylk wtedy, kiedy coś trzeba załatwić, kiedy muszę coś zrobić. Może jesem próżny, ale potrzebuję takiefo wsparcia, dobrego słowa, nie chcę ciągle być sam. Nie wiem jak to dalej ciągnąć, nie wiem po co, nie mam już siły. I żeby dodać dramaturgii to się poryczałem.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez flinka » 19 kwi 2009, o 23:40

Mogę Ci podać chusteczkę. :pocieszacz: Ale lepiej, by było, byś komuś tam obok Ciebie powiedział, że potrzebujesz z nim pobyć, masz prawo o to prosić naprawdę!

boję się podjąć jakąkolwiek decyzję, mam wrażenie, że jest już za późno.

Rozumiem, że możesz tak czuć, ale to nie jest rzeczywistość, a Twoje myślenie zabarwione depresją/smutkiem/bezradnością. Spróbuj znaleźć argument potwierdzający, że jest już za późno, myślę, że będzie o niego ciężko.

Jak długo jeszcze zamierzasz się porównywać do swojego kolegi? Po co? Co Ci to daje? On ma swoje życie, Ty swoje. I zamiast tracić energię, kopać siebie porównaniami, zająłbyś się wprowadzaniem zmian.

A ja będę dalej siedział i co wieczór przy alkoholu myślał o tym ile rzeczy w swoim życiu bezpowrotnie sraciłem, ile osób skrzywdziłem

Taki jest Twój plan na życie? Alkohol i trwanie przy przeszłości? Przeszłości już nie ma, zniknęła, nic z nią nie zrobisz i już nie ma znaczenia. Gorzej gdy marnujesz kolejne chwile teraźniejszości. Odpowiadasz właśnie za to co się dzieje teraz, w tym momencie gdy czytasz te słowa.

Nie musisz kończyć tego co zacząłeś, jeśli czujesz, że jest to dla Ciebie męka, że nie potrafisz tak żyć to wybierz inną drogę i nią podążaj. Mogę się z Tobą zastanowić co możesz zrobić, jeśli chcesz.

Ludzie pamiętają o mnie tylk wtedy, kiedy coś trzeba załatwić, kiedy muszę coś zrobić.

To znaczy, że można na Ciebie liczyć, że jesteś gotowy pomóc drugiemu człowiekowi. To teraz Ty upomnij się o trochę czasu dla siebie.

Dobrej nocy!
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez endrju » 20 kwi 2009, o 23:44

Dziękuję Ci za wszystko - to na wstępie.

Ja już sam nie wiem co jest rzeczywistością a co nią nie jest, nie zawsze ogarniam to co mnie otacza i chyba sam się już pogubiłem i nie wiem nad czym mam kontrolę a o czym decydować nie mogę. Na codzień jestem na bacznośc, porządny, ułozony, roztropny, ale w głębi nie wiem do czego dążę. Stawiam na przeciw siebie dwie dziedziny, dośc odległe od siebie. Myslałem dziś trochę nad tym wszystkim, naszła mnie, po raz kolejny zresztą, myśl, że trzeba skończyc co zacząłem. Może jak zacznę pracować, jak będę widział efekty tego co robię to poczuję się lepiej, bo gdzieś w głębi czuję, że lubię to co mam w przyszłosci robić. Z drugiej storny wiem, że zawsze będzie we mnie tkwiło poczucie, że w jakimś stopniu minąłem się z powołaniem, że jest jeszcze druga rzecz, o której marzę. Mam plan podzwonić, popytać czy jest szansa na to, żebym się spełnił w drugiej sferze życia (pewnie będzie problem wykształcenia, bo jestem po LO, a tam potrzebują ludzi z technicznym - no nic, jak się zbiorę na telefon to wszystko się wyjasni).
Miałem dziś w ciągu dnia chwile, kiedy czułem, że łzy mi napływają do oczy, że mam ochotę wtulić się w czyjeś, czyjekolwiek ramiona i wszystko z siebie wyrzucić, ale nie widzę wśród siebie osób, którym mógłbym na tyle zaufać. Ja zwyczajnie boję się ludzi w sferze osobistej. Nie umiem się otworzyć. Pewnie większość problemów ma źródło we mnie - nie jestem charyzmatyczny, nie umiem upominać isę o swoje, za bardzo przejmuję się innymi - ich zdaniem i uczuciami - taki jestem i zmienić tego nie potrafię, chyba nawet się nie staram.
Myslałem o wizycie u specjalisty - obawiam się tego, bo boję się, że jak zacznę komuś się wyżalać to wypłynie ze mnie cała gorycz, cały skrywany żal i złość, że nie będę potrafił się pohamować i się poryczę przy kimś, że wpadnę w jakąś histerię. I inna sprawa - że antydepresanty dadzą mi siłę, a to nie wiem jak poskutkuje. A przecież jestem taki ułożony i roztropny...

Leće spać, bo koło 6 trzeba wstać. Dziękuję za wszystko i trzymaj(cie) się.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez flinka » 21 kwi 2009, o 11:06

Endrju bardzo się cieszę, że zaczynasz działać (tak!) i chcesz się dowiedzieć czy da się coś zrobić. Wiesz tak naprawdę mało decyzji w naszym życiu jest nieodwracalnych, to tylko my sami tak o nich myślimy - tyle lat robiłam to i to, nie mogę teraz tego zmieniać, musiałabym się przekwalifikować itd. i itp. A czemu, by tego nie zrobić? Jeśli LO to za mało to pewnie są jakieś kursy, szkoły policealne czy pomaturalne, nie mógłbyś się jeszcze trochę pouczyć? A jeśli jesteś dobry w tym co chcesz robić to może zaproponuj, by pracodawca przyjął Cię na okres próbny to mu pokażesz co potrafisz. Myślę, że to jest wciąż dobry czas na zmiany, bo jeszcze nie masz takich zobowiązań - rodziny (i nie mów mi tu, że nigdy jej nie będziesz miał, może się tak stać, a pewnie stanie całkiem inaczej).

Myslałem o wizycie u specjalisty - obawiam się tego, bo boję się, że jak zacznę komuś się wyżalać to wypłynie ze mnie cała gorycz, cały skrywany żal i złość, że nie będę potrafił się pohamować i się poryczę przy kimś, że wpadnę w jakąś histerię. I inna sprawa - że antydepresanty dadzą mi siłę, a to nie wiem jak poskutkuje. A przecież jestem taki ułożony i roztropny...

Endrju ale w terapii właśnie o to chodzi, by wyrzucić z siebie te wszystkie zasiedziałe w Tobie emocje i zranienia, byś mógł funkcjonować bez tego całego balastu. A gabinet terapeuty jest najbezpieczniejszym miejscem, by te emocje znalazły swoje ujście. Terapeuta jest na to przygotowany, by Ci pomóc sobie z nimi poradzić i na zakończenie spotkania je wyciszyć. Gorzej chyba jeśli pewnego dnia ten mur pęknie i wylejesz te emocje na kogoś z Twojego otoczenia. Poza tym Endrju z doświadczenia wiem, że kiedy przełamujesz swój lęk przed bliskością w terapii przenosi się to na Twoje życie i zaczynasz faktycznie "być" z innymi ludźmi i czerpać z tego radość.

Poza tym czy zawsze lubisz swoją ułożoność i roztropność? Nie chciałbyś poznać drugiej strony swojej natury? I móc decydować czy zachowasz się w sposób ułożony czy też zdecydowany? Czy zawsze z tą roztropnością czujesz się autentycznie?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez endrju » 3 maja 2009, o 20:37

To znów ja, znów w kryzysie. Nigdzie oczywiście nie zadzwoniłem, nic nie pozałatwiałem. Jakoś się trzymałem do wczoraj, kiedy spotkałem się ze znajomymi, których na codzień osobiście nie spotykam. Przebywałem z ludźmi szczęśliwymi, spełnionymi, których kontakty z rodziną są naprawde kontaktami z rodziną, nie ograniczają się do półsłówek. Wracając z wyjazdu pociągiem byłem szczęśliwy, że mogłem na trochę się wyrwać, spędzić miło czas, z drugiej strony strasznie mnie boli, że ja nie potrafię być tak szczęśliwy, że nie umiem być tak wygadany, że nie umiem korzystać z życia. Dzień spędziłem na powstrzymywaniu się od płaczu, bo zbiera mi się na łzy jak się postawię obok nich. Myślałem nad tym w pociągu - te moje problemy siedzą w dalekiej przeszłości. Nie wiem jak mam to odkręcić, wyjść na prostą, zwłaszcza, że na codzień też nie mam różowo (przynajmniej z mojego punktu widzenia). Poczułem dziś, że cholernie potrzebuję się komuś wygadać, tylko nie znam osoby, która mogłaby mnie wysłuchać, której mógłbym powiedzieć WSZYSTKO, łącznie z tym czego się wstydzę, co chciałbym cofnąć. Zupełnie nie mam pomysłu jak to dalej pchnąć, na studiach mam coraz większe zaległości, od tych "codziennych" znajomych się oddalam (przebywam z nimi najkrócej jak muszę, sam nie wiem dlaczego, mój świat ogranicza się głównie do zajęć na uczelni, krótkich spacerów do sklepu i siedzenia przed komputerem), mam wrażenie, że idę w jakiś ślepy zaułek. Chociaż z drugiej strony jak tam dojdę i stanę pod murem to może łatwiej będzie mi zdecydować.

"A miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam i ociekać szczęściem..." Inaczej to sobie wymarzyłem.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez cvbnm » 3 maja 2009, o 21:20

to dobrze ze chcesz wyrzucic z siebie balast
znajdz taka osobe
mozesz nawet tu znalezc,
moze psycholog
moze plik w wordzie?
ja bym najpierw napisala
nie jestem w realu zbyt wylewna, ale mam latwosc pisania.
i tekst latwiej komus dac do przeczytania, niz stac i mowic jak patrzy w oczy

mysle ze jak napiszesz, znajdzie sie osoba...
cvbnm
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 506 gości

cron